Skocz do zawartości
Nerwica.com

accidentalbaby

Użytkownik
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez accidentalbaby

  1. Ciężko jednak jest mi uwierzyć w fakt, że psychiatrzy o tym nie wiedzą po tylu latach studiów.
  2. neverlasting, dzięki! teraz już wreszcie rozumiem *Monika*, Boże, tylko jak zacząć? Co, jak, gdzie? Kolejna zmiana leków, mój psychiatra mówi: "hm, hm, hm... a może psychoterapia...? albo może nie." I po temacie. Ja się nie znam, nawet się nie interesuję medycyną, nie będę się z nim kłócić. Poszłam do niego, bo miał mnóstwo świetnych opinii, a teraz do mnie zaczyna docierać, że wywalam kasę w błoto, bo on mi tylko przepisuje leki. Zresztą sama nie wiem, czy bym chciała/potrafiła zaczynać psychoterapię. Przeczytałam na forum całą teorię - jak wygląda psychoterapia, jakie są rodzaje i tak dalej, ale to dla mnie czarna magia. Z drugiej strony widzę, że farmakoterapia nie daje mi na razie NIC, ale nie rozumiem jak to możliwe. No, to znaczy po wyjaśnieniu neverlasting już lepiej rozumiem
  3. Jeśli jest już taki temat, to sorry, nie mogłam znaleźć. Wiem, że jest temat o tym, dlaczego leki przestają działać, ale ja mam na myśli sytuacje, w których nawet nie zaczynają. Nie chodzi mi o mój konkretny przypadek, ale ogólnie, skąd takie coś się może brać, że bierze się leki, a one po prostu nie pomagają? Poprę to jednak swoim przykładem Zaczęłam od Coaxilu - zero reakcji, ani na plus, ani na minus. Później był Seronil - to samo. Następnie połączenie Efectinu z Mirzatenem - bez pozytywnych skutków, potem mieszanka Depakine, Sulpiryd, Mirzaten - bez pozytywnych skutków, a teraz jadę na Lexotanie i Mirzatenie mając odrobinę więcej lęków niż miałam przed zaczęciem Lexotanu - o co chodzi? Jak to jest możliwe, że one nie działają? Wiem, że to nie jest tak, że człowiek łyka tabletkę i nagle wszystko staje się super, ale bez przesady, chociaż trochę powinny pomagać, w końcu wywalam na nie sporo kasy.
  4. Dzięki za odpowiedzi :) Staram się nie panikować, ale niestety zauważam naprawdę problemy z pamięci odkąd to biorę. Na ulotce jest chyba napisane tylko, że powoduje niepamięć NASTĘPCZĄ. Ten lek to jest jakaś pomyłka jednak, miał być taki super, miałam od razu poczuć się wyluzowana i w ogóle, a biorę od miesiąca i panikuję z powodu zapominania słów, gdyby mnie to nie wkurzało, to uznałabym to za bardzo zabawne... Odstawiam to po kolejnej wizycie u lekarza, bo kompletnie żadnych zmian na plus po tym nie ma.
  5. Skoro uważasz, że to żenujące, to chyba znaczy, że masz się dobrze Ale nie wszyscy mają taki dystans. Ja bym się na przykład wolała dowiedzieć, że został mi dzień życia, punkt widzenia! A co do samego tematu diagnozy... Wg mnie to jest trochę przerażające. Najgorsze w tym jest to, że to nie jest jakaś choroba, którą się łapie, leczy i po sprawie, tylko sama ta nazwa... zaburzenie osobowości, to zdaje się mówić "to twoja osobowość jest zaburzona, czyli ty jesteś zaburzony, czyli to z tobą jest coś nie tak!" To jest najgorsze. Czujesz się źle, chcesz lekarstwo. Ale nie, ty jesteś zaburzony. Musisz ingerować w swoją własną, prywatną, autonomiczną OSOBOWOŚĆ. Brrrr.
  6. Odkopuję ten temat, ponieważ mam pytanie na temat Lexotanu. Zażywam go w dawce 2x3mg dziennie od prawie trzech tygodni i zauważyłam, że kilka razy dziennie zdarza mi się coś, co do tej pory zdarzało mi się bardzo rzadko. Nie mogę sobie przypomnieć słów. Rozmawiam, chcę użyć jakiegoś słowa, wiem, jakie znaczenie mam na myśli, ale nie mogę sobie w żaden sposób przypomnieć samego słowa. Chodzi o najbardziej podstawowe słownictwo. Wtedy wpadam w panikę, że nie mogę się wysłowić i tym trudniej jest mi sobie przypomnieć słowo. Ciągle ostatnio używam zwrotu "czekaj, mam to na końcu języka"... Czy ten lek może mieć z tym coś wspólnego?
  7. Wiem jak to jest. Ale dobrze, że szukasz, w końcu znajdziesz!
  8. Jakbym widziała siebie. Jak byłam dzieckiem miałam ulubione miejsce w domu, obok barierek przy schodach, gdzie wystawał kawałek ostrego drewna, stałam tam godzinami i sobie po trochu wbijałam to drewno w ramię. Drapałam głowę, do tej pory drapię. Oprócz tego twarz, to jest masakra. Mam wiecznie czerwone policzki i zwłaszcza czoło. Tony podkładu muszę zużywać, i ciągle się wszystkim tłumaczyć, że mam alergię na coś i od tego się czerwienię... Oprócz tego do mięcha rozdrapane ramiona od wewnętrznej strony, tak że nie rzuca się w oczy, zwłaszcza teraz jak jest zima. Nie uwierzyłabym, że można sobie coś takiego zrobić, gdyby nie to, że jestem na to przykładem...
  9. Zdarzyło mi się parę razy być tak traktowaną. Masakra. Czasami po dziesięciu minutach wizyty wiedziałam, że nie ma nawet sensu rozmawiać, bo lekarz, chociaż widzi mnie pierwszy raz, zachowuje się jakby miał gotową diagnozę. Wkurzające. Wtedy patrzę sobie przez okno i tylko przytakuję, wychodzę wkurzona i jest jeszcze gorzej. Ale konieczne jest po takiej wizycie nie poddawać się, tylko znaleźć innego psychiatrę/psychologa. Wpisz np. w google "psychiatra [nazwa Twojego miasta]" i znajdziesz mnóstwo opinii o różnych lekarzach. To że trafiłeś na tych złych, nie znaczy, że nie znajdziesz nikogo lepszego. Sam sobie nie poradzisz. Jeśli masz naprzemienne stany euforii i depresji przez jakiś czas, to może tak być, ale to nie jest powiedziane z góry. Poza tym depresja może towarzyszyć innym zaburzeniom, nie musisz cierpieć na depresję samą w sobie. Musisz koniecznie poszukać lepszego psychiatry i powiedzieć wszystko. Ja po którejś nieudanej wizycie, jak poszłam do kolejnego to na wstępie wyrzuciłam wszystko, nawet to o co nie pytał (dawniej nie mówiłam nic o co nie byłam pytana), nie dałam sobie przerwać, a jak mi powiedział, że mam depresję, to mu powiedziałam, że nie mam depresji i znowu od początku opisałam szczegółowo dlaczego tak myślę. Wiem, że to brzmi głupio i mój lekarz sobie ze mnie żartuje często, na początku wizyty mnie pyta zawsze czy już się pogodziłam z depresją Oczywiście nie jestem taka głupia, żeby od razu kwestionować jego opinię, ale mówię wszystko co myślę. To jest bardzo ważne, żeby powiedzieć WSZYSTKO, nawet jak się nie zgadzasz z lekarzem, bo lekarzowi to pomoże Cię zrozumieć. Trzymam kciuki za Ciebie! Poszukaj dobrego psychiatry, i koniecznie napisz jak się umówisz na wizytę
  10. Agasaya, ale Ty już masz coś konkretnie zdiagnozowane? Mi psychiatra powiedział tylko "to wynika najprawdopodobniej z zaburzenia osobowości". A ja nawet nie wiem jakiego, podejrzewam, że on też nie... Jak wygląda diagnozowanie tego? paradoksy, ja nie miałam żadnych traumatycznych przeżyć, całe moje dzieciństwo wyglądało normalnie, anie mogę wyleczyć się z depresji i jestem uzależniona od cięcia się :/
  11. paradoksy, Agasaya, Mnie dokładnie psychiatra coś takiego powiedział. Do tej pory pocieszałam się tym, że to tylko chemia w mózgu, a teraz się okazuje, że to wina OSOBOWOŚCI. A co to dokładnie znaczy, to nie wiem
  12. s.łaby, chodzisz/chodziłeś na terapię?
  13. U mnie się to psyche przenika w ciało tylko momentami, głównie kiedy "potrzebuję" choroby, żeby kolejnego dnia nie musieć wychodzić w domu. Już kładąc się spać wiem, że rano będzie mi się kręciło w głowie i będzie mnie głowa bolała - i faktycznie tak jest. Czasami mam też stan podgorączkowy. Jest mi słabo itp. Idę do lekarza pierwszego kontaktu (który ma mnie już na pewno za niezłą symulantkę), dostaję zwolnienie na dwa dni i wszystko mi natychmiast przechodzi, czuję się świetnie. BTW: http://pl.wikipedia.org/wiki/Psychosomatyka
  14. Idź do psychologa koniecznie. Spróbujesz opisać to, co czujesz i zobaczysz co Ci psycholog powie. Jeśli wydaje Ci się, że to coś poważniejszego, to możesz iść do psychiatry. Psychiatra w poważniejszych przypadkach przepisuje leki. Nie bój się, nikt Cię nie wyśle do szpitala psychiatrycznego za to. Przy okazji mam takie pytanie a propos. Ponieważ ja nieustannie bez względu na lekarstwa mam myśli samobójcze, cały czas planuję samobójstwo, mam ataki autoagresji itd. psychiatra kazał mi napisać i podpisać "Nie wyrażam zgody na skierowanie i leczenie w szpitalu psychiatrycznym" i wydaje mi się, że trzyma to cały czas w mojej karcie. Czy mimo tego mógłby mnie przymusem tam wysłać? Ostatnio coś pobąkiwał na temat szpitala, a ja się tak wystraszyłam tego, że mnie tam wyśle, że postanowiłam mu więcej nie mówić na temat samobójstwa. Wiem, że to nie do końca mądre, ale chciałabym najpierw wiedzieć czy on ma władzę skierowania mnie do szpitala bez mojej zgody? Ktoś wie?
  15. Siasia, ja bym na Twoim miejscu powiedziała na początku i wtedy zwiała. Jakbyś to zrobiła na końcu, to mogłaby pomyśleć, że podjęłaś decyzję tylko z powodu właśnie tej wizyty, pochopnie. Poza tym, jeśli terapia Ci nie odpowiada, to po co się męczyć kolejną wizytę? :)
  16. Przyłączam się do pytania. Mój psychiatra na pierwszym spotkaniu poprosił mnie o pokazanie śladów po cięciu się i bardzo mnie to zdziwiło, pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. Istnieje taka praktyka?
  17. Tes, słuchaj, wiem co czujesz w związku ze zmianami lekarzy i terapeutów. To jest koszmarne. Sama przeżyłam coś takiego, wszystko ciągle od początku, rozdrapywanie wszystkiego i rezygnacja, w końcu traci się wiarę, że ktoś może pomóc. Doskonale Cię rozumiem. Tylko że jak patrzę na swoje doświadczenia, czasami się zastanawiam, czy słusznie "porzucałam" jakiegoś terapeutę czy lekarza... A powiedziałaś o tym wszystkim chłopakowi? Przecież on może być dla Ciebie wsparciem. Musisz tylko spróbować mu wszystko wytłumaczyć. On nigdy nie będzie wiedział, co tak naprawdę czujesz, ale przynajmniej dowie się, że to ważne. Mieszkasz z rodzicami? Spróbuj przekonać mamę, żeby dofinansowała Ci terapię. Ja wiem jak to jest, ja zawsze słyszałam, że wymyślam sobie wszystko, bo jestem leniwa Kiedyś mnie to bardzo wkurzało, bo przeżywałam koszmar, a najbliżsi oskarżali mnie o lenistwo ("weź się w garść"), ale teraz mam świadomość, że ci, którzy tego nigdy nie doświadczyli nie wiedzą jak to jest, nie mogą sobie wyobrazić, tak jakby brakowało im dodatkowe zmysłu, który my mamy... Trzeba być dla nich wyrozumiałym
  18. samara22, dzięki za odpowiedź. Widzisz, ja na przykład nie czuję zobojętnienia tylko straszny gniew, jestem wkurzona. Dlatego nie mogę uwierzyć w depresję. Chciałabym niby zobojętnieć, nie stresować się i nie denerwować, ale miewałam też takie okresy zobojętnienia i wiem, że to poczucie totalnej pustki to jest tortura.
  19. Cześć wszystkim, pomóżcie proszę! Nieustannie od 14 roku życia (mam teraz 21 lat) mam myśli samobójcze. Czasem bardziej nasilone, czasem mniej, czasem ataki nagłej agresji, rozdrapywanie (!) ręki do krwi, cięcie się, nie było takiego dnia, żebym potrafiła stwierdzić, że nie chcę się zabić. Wiem, że to wydaje się dziwne, że myśląc tak od siedmiu lat jeszcze żyję. To moje frajerstwo mnie dobija... Pierwszy psychiatra sugerował, że jest to jakiś mój sposób na zwracanie na siebie uwagi, ale prawda jest taka, że strasznie się tego wstydzę i NIE MÓWIĘ NIKOMU, wiedzą to tylko lekarze, u których się "leczyłam", więc w żaden sposób nie zwracam na siebie uwagi. Z tym się nie da żyć, a jednak się żyje... Tylko ktoś, kto ma taki problem potrafi zrozumieć co to znaczy. Dobra, ale nie chcę się tu żalić, tylko mam pytanie i błagam o pomoc kogokolwiek, kto może coś wiedzieć! Otóż ostatni psychiatra stwierdził, że jest to depresja. Problem w tym, że ja w ogóle nie czuję, żebym miała depresję, to się chyba powinno czuć, prawda? (Oczywiście powiedziałam to wszystko lekarzowi, ale on obstaje przy swoim.) Nie chcę się zabić dlatego, że jestem zbyt smutna, tylko jestem smutna dlatego, że chcę się zabić, a nie dam rady tego zrobić. Co to może być? Leczę się teraz od ponad miesiąca Efectinem (75mg) i Mirzatenem (30mg) i nie ma żadnej poprawy. Nic. Tylko cięższe i częstsze napady autoagresji. Dawniej przerabiałam Seronil i Coaxil. Chciałabym po prostu wiedzieć, co to może być, bo nie wierzę w depresję. Pozdrawiam i proszę o jakąkolwiek pomoc.
  20. Cześć :) Mnie się wydaje, że mógłbyś jej delikatnie zasugerować psychologa. Tylko biorąc pod uwagę jej zachowanie, które opisałeś, musisz to zrobić naprawdę delikatnie, żeby nie brzmiało to jak sugestia, że jest chora psychicznie. Chodzi o to, żebyś ją przekonał, że warto iść do psychologa, żeby na przykład lepiej radzić sobie ze stresem czy uspokoić nerwy. Jeśli przekonasz ją i sama będzie tego chciała, to psycholog powinien pomóc, a jeśli okaże się, że jest poważniejszy problem z jej zdrowiem, to będzie wiedział co robić. Pozdrawiam :)
  21. accidentalbaby

    Helloł

    Cześć wszystkim Forumowiczom. Wita Was accidentalbaby, które na chwilę obecną jest studentką i liczy sobie 21 lat. Pozdrawiam!
×