Skocz do zawartości
Nerwica.com

Minhoi

Użytkownik
  • Postów

    157
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Minhoi

  1. Ale ja nie gardze ludźmi. Ludzie tworzą świat. Gardząc ludzmi, gardziłabym sobą. Ja ich szanuję. Uwielbiam ich obserwowac, rozmawiać z nimi, przypatrywać się emocjom. Bez ludzi wokół mnie uschnęłabym, nie mogłabym sie rozwijać. Odnajduję w nich słabości, ambicje, dobroć, zło - wszytsko to, co mam w sobie.

    Po prostu nie lubie masy, meczę się przy dłuższym przebywaniu w gronie, nie potrafie nawiązać zdrowej więzi. Miotają mną emocje i namiętności, a taka niestabilność nie jest dobrą konstrukcją pod związki.

  2. Tu się z Tobą kochajacy po części zgodzę - pod etykietką czary-mary kryją się róznorakie zabiegi psychologiczne. Trzeba napewno miec predyspozycje, potrafić 'czytać' z człowieka. Ale znam przypadki, kiedy moje koleżanki bywały u wróżek stawiających zwykłe karty czy tarota i bez żadnego wywiadu idealnie odczytywały scenariusze z przeszłości. Sprawdzały sie tez po części analizy persektywy na przyszość. Nie potrafie sobie tego wytłumaczyć. Nie pokusiłabym sie na korzystanie z takich usług. Nie chce żeby ktokolwiek mnie 'prognozował'.

     

    Raz w zyciu napotkałam się na osobe która potrafiła z kart przewidziec przyszłość.. przez telefon! czyli nie widziała w ogóle osoby której wróżyła! potrzebowała tylko daty urodzin i opis problemu... - usłyszałam parę kwestii które w 100% sie sprawdziły. Były to realistyczne i poniekąd pozytywne wróżby, było mi wiec łatwiej uwierzyc:)

  3. Co do parapsychologii baaaardzo szeeeroko pojętej, lub tez zagadnień kontrowersyjnych z zakresu psychologii manipulacyjnej czy perswazyjnej, są ku temu różne szkoły (tudziez różne nazwy). Naprawde jest w czym wybierać. Jedna szkoła mówi o tym, aby wywierać wpływ poprzez pokazywanie korzyści, druga, poprzez ujawnianie strat. Metaprogramy poszeregowały postrzeganie naszych umysłów, a Hellinger wykopuje karmy aborcji sprzed pokoleń.

    Mamy doskonałe mozliwości wyboru wg. własnych preferencji. Kiedys były tylko fusy, teraz nawet odpowiedni kąt rzucania spojrzeń naszego rozmówcy mówi o nim wszystko.... Ach, nic tylko kochac XXI wiek!

  4. Sorrow - co do rozmyslania i fantazjowania - naprawde uważam to kreatywne zajęcie za pasję!:) Ciesze się, że tak to postrzegasz, wg. mnie pasją nie musi być jakies materialne zajęcie, ale może być to intelektualna rozrywka we własnej głowie.. uwielbiam to:)) gdziekolwiek mnie to prowadzi, nawet jesli wstecz to zawsze do przodu:)

    na przemian czytam, pisze i rozkminiam, biznesu pewnie na tym nie ukręcę ale rozwój to niechybnie najwyższa wartość:)

    pzdr!

  5. Od zawsze otaczałam sie ludźmi. Towarzysko brylowałam na wszelkich schadzkach, uciekajac juz po do mojej samotni. Bycie jednocześnie osobą otwartą i zamkniętą było moim znakiem rozpoznawczym, potrafiłam mocno odciąć sie od ludzi na długie tygodnie, by potem być równie długo wśród nich. Ale nigdy nie przynależałam do jednej paczki, chodziłam własnymi drogami, dokonując własnych wyborów gdzie chce być i z kim. Najwieksze problemy przysparzały mi bliższe związki, kiedy przekraczałam granice bliskości w jedną albo w drugą stronę. Nie pamiętam żeby było "normalnie". Nie przypuszczam, że kiedykolwiek bedzie.

    Bycie wśród masy w np. centrach handlowych jest dla mnie równoznaczne z popadaniem w agresję. Kiedyś utłuke kogos za przechodzenie koło mnie, rzuce sie po prostu i rozładuję swoje napięcie:)))

  6. Ja mysle sobie tak - na własny rozum, bez naukowych teorii o podświadomości, której tak naprawde nigdy nie zbadano - konflikt wewnętrzny to kłótnia pomiędzy twoimi potrzebami a przekonaniami, czego Ci nie wolno/nie wypada/nie powinieneś. Stąd flustracje, bo blokujemy siebie, nie pozwalamy sobie byc po prostu sobą. Czuc co czujemy, myslec co myslimy. Bo musi być to 'normalne', akceptowalne, powszechnie uznawane.

    Twój psychiatra sam powinnien sie leczyć - nie można komuś projektować w głowie takiej prognozy:(

    Zdecydowanie jestem zwoleniczką odpowiedniego dystansu, do otoczenia i samego siebie. Branie wszytskiego do siebie, wciąganie jak gąbka obciąża psychicznie. Chyba po prostu trzeba czasem mieć gdzieś i nie oglądac się za siebie.

    Pozdrawiam:)

  7. NOX, kazdy długotrwały stres odbija sie potwornie na psychice i ciele.

    Sam widzisz, że odreagowujesz agresją. Tak jak moi poprzednicy, obstawałabym za zmianą pracy a zaklejanie tego plastrem w postaci Ataraxu nie przyniesie dobrych skutków.

  8. Przez ostatnie tygodnie, wychodząc bladym porankiem do pracy, mam na uszach Nighwish. W pracy Moby, St. Germain... takie dźwięki mnie uwrażliwiają, nastrajają refleksyjnie i moja skłonność do socjopatii przechodzi w empatię...:)) Wracając - znów Nightwish a zamiennie Machinehead, Pantera, the Gathering, Lake of tears. W ogóle bez dźwięków na uszach nie ruszam się z domu... o rany może to już uzależnienie?! :lol:

    Polecam wrocławskich chłopaków c.a.l.m albo know !!

  9. Napewno nie rozumiem tej chorej polemiki która się cyklicznie na forum powtarza pomiędzy niektórymi osobami. Nie rozumiem też ciągłego osądzania czyjegoś punktu widzenia. To żałosne!

    Przestańcie patrzeć tylko na czubek własnego nosa, każdy ma prawo do swojego zdania i po co osądzać czy jest prawidłowe czy nie?

    DOC PABLO, podoba mi się, że masz własny sposób na samego siebie i trzymaj się tego, bo to Twój kręgosłup i chyba nie ma potrzeby pożyczać go od innych.

    Faktem jest, ze nikt nie lubi czytac o sobie 'tchórz' itp. ale zgodzę się, że w pewnym sensie tak jest. Jestesmy jednocześnie odważni i tchórzliwi. Wszyscy. Całe zycie walczymy, uciekamy i znów i tak bez końca.

    Problem w tym ze zbyt koncentrujemy sie na sobie!! Na tym, co my czujemy, co jest w nas i co powinno byc wokół nas. Gdyby każdego z nas wrzucili w wolontariat na rok czasu z chorymi dzieciakami, to albo spieprzalibyśmy natychmiast bo by nas przerosło, albo w koncu byśmy zobaczyli czym jest nieszczeście i dalibyśmy też coś od siebie zamiast ciągle oczekiwać i brać!

  10. na juwenalia ide dziś i 26-ego na pidżamę.

    wybieram sie też na agressive69 w niedzielę do liverpoolu.

    spotkanko nie wiem kiedy, było kilka pomysłów ale nie było chętnych - z różnych powodów. jak się zmobilizujecie - dajcie znać, zorganizować miejsce i czas to najmniejszy problem. rzekomy brak czasu dotyczy wszytskich bo każdy ma jakieś obowiązki ale dla chcącego nic trudnego:))

    polecam rozgraniczyć sprawy ważne i pilne:)

     

    [ Dodano: Pon Maj 15, 2006 2:07 pm ]

    Może najbliższy weekend, sobota?

    Kto chętny? :)

×