Skocz do zawartości
Nerwica.com

Katti20

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Katti20

  1. Słuchaj, ja mam podobny problem, myślę o myśleniu, boję się, że przestanę myśleć i popadnę w jakiś obłęd... Ten problem jest kolejnym wyimaginowanym w toku mojej cholernej nerwicy. Zaczęło sie od tego, że zaczęlam się bać, że nie zasnę, jeśli będę o tym mysleć i faktycznie, zaczęłam poświęcać tej natrętnej myśli cały dzień, a apogeum nerwicy następowało wieczorem, kiedy nadchodzi pora spania. Ta myśl powodowała, że kładłam się do łóżka nie spokojnie, a totalnie znerwicowana, a co najgorsze- rzeczywiście nie mogłam spać, tzn. nawet jak już zasnęłam, to budziłam się po 1h, potem jak zasnęłam znowu, było to samo. Najpierw siostra poradziła mi Bellergot, żebym się po prostu uspokoiła, ale to słabo pomagało, po czym odwiedziłam internistę, który zapisał mi antydepresant( wzięłam jedną tabletkę, ale czułam się jeszcze gorzej, tego typu leki mają to do siebie, że ich pozytywne działanie pojawia się po 2 tygodniach stosowania), oprócz tego zapisał mi Zolpic- lekarz powiedział, że te tabletki, cytuję "powalą konia", ychym;/, jasneee, więc ja jestem tym pieprzonym ewenementem pomyślałam, kiedy przespałam po nich zaledwie 3h. Teraz każdego dnia wymyślam sobie nowy problem do rozważania, nie potrafię zająć się normalnym życiem. To jest jakaś paranoja, tak strasznie zazdroszczę ludziom na ulicy, którzy nie mają takich bzdurnych problemów jak ja... Jak sobie pomyślę jak nie doceniałam swojego życia, zanim to cholerstwo pojawiło się w mojej głowie...echhhh -- 05 paź 2011, 18:06 -- Kochana, jestem przerażona tym, co napisałaś, to okropne, że spotkałas w swoim życiu tylko tak parszywe, niegodziwe osoby. Rozumiem, że różnie bywa w szkole, koledzy mogą nas nie akcetpować, ale rodzina......tragedia. Nie rozumiem jak mogli tak Cię ranić, robić to tak jawnie i bezpośrednio. A dopiero wtedy, kiedy znalazłaś się w szpitalu zaczęli "widzieć", dostrzegać jaką krzywdę Ci wyrządzili swoim podłym postępowaniem. Co mnie uderzyło, to to, że napisałaś, że rodzice płakali i nie zdawali sobie sprawy z tego, że tak zniszczyli Ci psychikę i życie- byli tym faktem zdziwieni....Może za bardzo się uniosłam, nie powinnam osądzać, ale nie mogę tego pojąć, jak można krzywdzić i niszczyć swoją córkę...Ja ze swojej strony życzę Ci, żebyś odnalazła w życiu tę właściwą drogę, żebyś spotakała ludzi, którzy będą dla Ciebie wyrozumiali i zrozumieją Twoje problemy. Pamiętaj, nie staraj się dla kogoś, kto nie jest wart Twojego zaangażowania i pracy, staraj się dla siebie. Myśl o sobię jako o wartościowej, ale niezwykle emocjonalnej i wrażliwej osobie, a przez to właśnie wyjątkowej. To, co przeżyłaś świadczy o Twojej wyjątkowości, przeszłaś piekło, ale ciągle walczysz....i wierzę kochana, że dasz radę....Ty też w to uwierz, ale przede wszystkim licz na siebie, bo często nawet ci, którzy uważają, że mają tych "przyjaciół", tracą ich automatycznie wtedy, gdy potrzebują wsparcia...Nie generalizuję, ludzie są różni. Szukaj ludzi o podobnej osobowości do swojej własnej, o podobnej wrażliwości emocjonalnej, takich, którzy potrafią szczerze współczuć,a nie udawać, że im przykro, że ktoś cierpi...wiem, że to trudne, ale Tobie się uda. Widzisz, próbowałaś ze sobą skończyć, ale mimo wszystko nie udało Ci się, w tym upatruj przeznaczenia, masz być i się podnieść po raz kolejny, ale tym razem na dobre...:)
×