Witam.
Jestem tutaj nowa, zakładam ten wątek, bo nie wiem już co mam robić.
Mam stwierdzone stany depresyjne i lękowe, wybuchy agresji w stanach stresowych, mam również kompleksy na punkcie swojego wyglądu i funkcjonowania w społeczeństwie. Dostaję leki, mam terapię z psychologiem, włączyłam również sport do terapii- kiedy się zmęczę to lepiej się czuję, emocje rozładowuję w dobry sposób itd.
Moi rodzice się rozwiedli jak miałam 13 lat, z ojcem nie mieszkamy odkąd skończyłam 8. Mnie i brata wychowuje mama, starsza siostra jest już na swoim, a ja z młodszym bratem mieszkamy z mamą.
Z ojcem mam zły kontakt od jakoś 11 roku życia. W zasadzie nie ma rozmowy, która nie przerodziłaby się w kłótnię. Od dwóch dni jestem w Bułgarii i mieszkam z ojcem. Nie podoba mi się to, bo źle się tutaj czuję. W dniu przyjazdu się pokłóciliśmy, wczoraj też, zobaczymy, co będzie dzisiaj.
Problemem jest to, że jestem niemalże zmuszona do tego, by tutaj być. Mój chłopak rozmawiał z moją mamą i ona mu powiedziała, że jak wrócę wcześniej, aniżeli jest to planowane, to nie mam po co wracać do domu. Mamy sobie wynająć mieszkanie i mieszkać razem. Nie wiem dlaczego, ale nie rozumiem w ogóle dlaczego każe mi siedzieć w obcym kraju, bez znajomości języka i z człowiekiem, którego nienawidzę. Jak z nią rozmawiałam, to powiedziała mi, że to dopiero drugi dzień i żebym dała sobie szansę.
Oficjalna wersja dla mnie to to, że tu przyjechałam jest to, żeby nauczyć się języka na kursie językowym oraz przebywając między ludźmi, i poznać swoją drugą ojczyznę(mój ojciec jest Bułgarem). Nieoficjalna i prawdziwa to taka, iż mama sobie ze mną nie radzi i wysłała mnie do ojca, żebym dorosła. Bo on może mieć na mnie duży wpływ przez to, że nie będzie mi pozwalał na wejście mu na głowę i generalnie, że mnie wychowa. Z tym że ja mam szkołę w Polsce, mam już rok w plecy i nie chcę znów zawalić klasy maturalnej. Zanim nauczę się języka minie co najmniej miesiąc, a gdzie mnie przyjmą do szkoły? Nie jestem tutaj zameldowana, nie mam żadnych dokumentów potrzebnych do zapisania się, mam tylko ciuchy, książki, paszport, pieniądze i dowód osobisty.
Mama sama mi mówiła, że skoro już się zapisałam do szkoły, to żebym do niej chodziła, a wysłała mnie do Bułgarii i opuszczę trochę zajęć. Jestem w szkole dla dorosłych i tam nauka wygląda trochę inaczej. Na listopad mam mieć gotowe prace, a w grudniu egzaminy semestralne. Na koniec drugiego semestru tak samo plus matura.
Nie chcę tutaj być, języka mogę się nauczyć w Polsce, zresztą zamierzałam iść na filologię bałkańską. Nie wiem, co mam zrobić. Nie mam zamiaru doprowadzać się do jeszcze gorszego stanu, nie chcę również stracić kontaktu z mamą(na ojcu mi nie zależy).
Jakbym została wysłana tutaj po maturze, nie byłoby problemu. Przez dwa-trzy miesiące nauczyłabym się bułgarskiego na kursie i mogłabym tutaj podjąć studia albo po bułgarsku, albo po angielsku(mój poziom jest na tyle dobry, że poradziłabym sobie).
Jestem potwornie zła, czuję się również zdradzona przez mamę. Od godziny ryczę jak bóbr i mam ochotę strzelić sobie w łeb(co niekoniecznie jest dobrym rozwiązaniem)... Nie wiem, nic nie wiem. Co Wy o tym wszystkim myślicie?