Skocz do zawartości
Nerwica.com

bellabella

Użytkownik
  • Postów

    60
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez bellabella

  1. ja też moge przeprosić jak rodzine logika uraziłem...

    ale dlaczego przedstawiał was w takim złym świetle???

    znając go z forum on bardzo róźnie odbierał to co do niego sie pisze i może odnośnie

    rodziny też miał swoje racje a było inaczej nie wiem nieznam sie nie umiem

    w obliczu tragedii wyrazy zrozumienia dla rodziny bo my wiemy co to jest

    cierpienie ,szpitale ,próby s itp

     

    z wyrazami szacunku Przemek

     

    wystopuj, jak możesz zadawać teraz podobne pytania.. przeżyłam śmierć brata i pytanie w stylu: "ale dlaczego przedstawiał was w takim złym świetle???" jest w takiej sytuacji delikatnie mówiąc nie na miejscu

  2. ja też moge przeprosić jak rodzine logika uraziłem...

    ale dlaczego przedstawiał was w takim złym świetle???

    znając go z forum on bardzo róźnie odbierał to co do niego sie pisze i może odnośnie

    rodziny też miał swoje racje a było inaczej nie wiem nieznam sie nie umiem

    w obliczu tragedii wyrazy zrozumienia dla rodziny bo my wiemy co to jest

    cierpienie ,szpitale ,próby s itp

     

    z wyrazami szacunku Przemek

     

    wystopuj, jak możesz zadawać teraz podobne pytania.. przeżyłam śmierć brata i pytanie w stylu: "ale dlaczego przedstawiał was w takim złym świetle???" jest w takiej sytuacji delikatnie mówiąc nie na miejscu

  3. Witajcie!

    Zastanawiałem się czy napisać coś na tym forum. Ale zdecydowałem, że napiszę.

    Zastanawiałem się czy stworzyć osonbny temat, ale chyba opisanie sprawy tutaj trafi do osób, które są "w temacie".

     

    Otóż znany wam z tego wątku logik a wcześniej zawilinski popełnił samobójstwo.

    Jestem osobą z jego rodziny. Na to forum trafiłem przeglądając komputer w poszukiwaniu listu pożegnalnego czy jakichś informacji. Wiem, że z kilkoma osobami z tego forum i wątku "logik" wymienił parę prywatnych wiadomości na tematy z wiązane z tym wątkiem.

     

    Piszę do was, żebyście wiedzieli co się stało. Trochę ku przestrodze. Tak na prawdę nikt z nas nie wie, co doprowadziło go do tego ostatecznego kroku. Mieszanie lekami, choroba, brak pracy, lęk przed przyszłością bez środków do życia? Pewnie każda z tych rzeczy po trochę.

     

    "Logik" powiesił się w zeszłym tygodniu. 3 dni po napisaniu ostatniego postu tutaj.

     

    Stanowiliście dla siebie w pewien sposób wzajemną grupę wsparcia. Choć jak czytam posty w tym temacie (nie przeczytałem jeszcze tych 400 stron w całości) to nie rozumiem wszystkiego bo zdrowa osoba nie jest w stanie zrozumieć odczuć osoby chorej, ze stanami lękowymi itd.

     

    Nie wiem czy wam dziękować, że byliście dla niego w pewien sposób wsparciem, którego od nas zdrowych, najbliższych z rodziny nie dostawał? Był osobą skrytą i tak jak pisał bał się bliskich kontatków z ludźmi a o zwierzeniach napisanych na tym forum, można zapomnieć całkowicie. Cóż, dziękuję, że byliście dla niego pomocą. Przestrzegam was jednak przed takim wachlowaniem lekami bo pewnie było to jeden z wielu czynników, które doprowadziły go do tego ostatecznego kroku.

     

    Pozdrawiam!

     

    czuję się zdruzgotana...

  4. Witajcie!

    Zastanawiałem się czy napisać coś na tym forum. Ale zdecydowałem, że napiszę.

    Zastanawiałem się czy stworzyć osonbny temat, ale chyba opisanie sprawy tutaj trafi do osób, które są "w temacie".

     

    Otóż znany wam z tego wątku logik a wcześniej zawilinski popełnił samobójstwo.

    Jestem osobą z jego rodziny. Na to forum trafiłem przeglądając komputer w poszukiwaniu listu pożegnalnego czy jakichś informacji. Wiem, że z kilkoma osobami z tego forum i wątku "logik" wymienił parę prywatnych wiadomości na tematy z wiązane z tym wątkiem.

     

    Piszę do was, żebyście wiedzieli co się stało. Trochę ku przestrodze. Tak na prawdę nikt z nas nie wie, co doprowadziło go do tego ostatecznego kroku. Mieszanie lekami, choroba, brak pracy, lęk przed przyszłością bez środków do życia? Pewnie każda z tych rzeczy po trochę.

     

    "Logik" powiesił się w zeszłym tygodniu. 3 dni po napisaniu ostatniego postu tutaj.

     

    Stanowiliście dla siebie w pewien sposób wzajemną grupę wsparcia. Choć jak czytam posty w tym temacie (nie przeczytałem jeszcze tych 400 stron w całości) to nie rozumiem wszystkiego bo zdrowa osoba nie jest w stanie zrozumieć odczuć osoby chorej, ze stanami lękowymi itd.

     

    Nie wiem czy wam dziękować, że byliście dla niego w pewien sposób wsparciem, którego od nas zdrowych, najbliższych z rodziny nie dostawał? Był osobą skrytą i tak jak pisał bał się bliskich kontatków z ludźmi a o zwierzeniach napisanych na tym forum, można zapomnieć całkowicie. Cóż, dziękuję, że byliście dla niego pomocą. Przestrzegam was jednak przed takim wachlowaniem lekami bo pewnie było to jeden z wielu czynników, które doprowadziły go do tego ostatecznego kroku.

     

    Pozdrawiam!

     

    czuję się zdruzgotana...

  5. gdyby to było takie proste -" zostaw go", "nie marnuj sobie życia", "uciekaj", "czas leczy rany", "opamiętaj się" i in. w ten deseń... podobne rady są po prostu nieskuteczne i dosłownie nie na miejscu. dlaczego? ano dlatego że tu już wystąpił syndrom współuzależnienia i rady by wybić sobie go z głowy odniosą podobny skutek jak proszenie alkoholika by nie pił.

    gdyby to było tak proste na świecie nie istniałby problem współuzależnienia, dręczonych/maltretowanych kobiet.

    Trwanie przy toksycznym partnerze nie jest też oznaką słabej woli, braku inteligencji, frajerstwa. To jest jak nałóg, silniejszy od człowieka - to właśnie współuzależnienie.

    oczywiście sytuacja wygląda nieco inaczej w związkach w których partnerzy aktywnie pracują nad swoimi problemami - ale to inny temat.

    Niestety nawet jeśli na siłę uda się zerwać toksyczny związek najczęściej ponownie nieświadomie przyciągamy do siebie delikwenta z problemami. O czym przekonujemy się zazwyczaj "po balu"...

    Wiem to bo sama tego doświadczyłam. Dla mnie jedynym ratunkiem okazała się być praca nad sobą - głównie na terapii. Bardzo pomocna w zrozumieniu tego co się ze mną dzieje była również genialna książka "Kobiety które kochają za bardzo..." R.Norwood - bardzo polecam wszystkim uwikłanym w toksyczne relacje.

    Tak więc droga autorko wątku nie obwiniaj się za to że nie potrafisz wybić go sobie z głowy, nie zadręczaj się tym - do niczego to Ci nie potrzebne. Zamiast tego cały wysiłek i energię włóż w pracę nad sobą. Uwierz, że wtedy ta toksyczna miłość SAMA OD CIEBIE ODPADNIE, bez walki i szarpaniny a kolejne związki będą o niebo zdrowsze.

    Jeśli chcesz pogadać pisz na PW.

  6. gdyby to było takie proste -" zostaw go", "nie marnuj sobie życia", "uciekaj", "czas leczy rany", "opamiętaj się" i in. w ten deseń... podobne rady są po prostu nieskuteczne i dosłownie nie na miejscu. dlaczego? ano dlatego że tu już wystąpił syndrom współuzależnienia i rady by wybić sobie go z głowy odniosą podobny skutek jak proszenie alkoholika by nie pił.

    gdyby to było tak proste na świecie nie istniałby problem współuzależnienia, dręczonych/maltretowanych kobiet.

    Trwanie przy toksycznym partnerze nie jest też oznaką słabej woli, braku inteligencji, frajerstwa. To jest jak nałóg, silniejszy od człowieka - to właśnie współuzależnienie.

    oczywiście sytuacja wygląda nieco inaczej w związkach w których partnerzy aktywnie pracują nad swoimi problemami - ale to inny temat.

    Niestety nawet jeśli na siłę uda się zerwać toksyczny związek najczęściej ponownie nieświadomie przyciągamy do siebie delikwenta z problemami. O czym przekonujemy się zazwyczaj "po balu"...

    Wiem to bo sama tego doświadczyłam. Dla mnie jedynym ratunkiem okazała się być praca nad sobą - głównie na terapii. Bardzo pomocna w zrozumieniu tego co się ze mną dzieje była również genialna książka "Kobiety które kochają za bardzo..." R.Norwood - bardzo polecam wszystkim uwikłanym w toksyczne relacje.

    Tak więc droga autorko wątku nie obwiniaj się za to że nie potrafisz wybić go sobie z głowy, nie zadręczaj się tym - do niczego to Ci nie potrzebne. Zamiast tego cały wysiłek i energię włóż w pracę nad sobą. Uwierz, że wtedy ta toksyczna miłość SAMA OD CIEBIE ODPADNIE, bez walki i szarpaniny a kolejne związki będą o niebo zdrowsze.

    Jeśli chcesz pogadać pisz na PW.

  7.  

    Wiesz co znam alkoholików którzy min dzięki AA i terapii są trzeżwi i szczęśliwi długie lata. Wielu ludzi polega to prawda tak jak Twój brat ale tak samo jak rak - jednym pomaga chemioterapia dla innych jest za późno. Jeszcze jest coś takiego jak CHĘCI.

     

    nie mieszaj wypowiedzi dwóch totalnie różnych osób, to po pierwsze.

    Po drugie, nie bluźnij mi tu o chęciach mojego brata bo mnie mocno wkurwiasz, nie masz o tym pojęcia.

     

    Do pozostałych - ruch AA to żadne cudowne panaceum, to jedynie jedna z metod, zresztą o słabej skuteczności. Jak większość metod terapii alkoholizmu niestety.

    warto poczytać zagraniczne stronki na ten temat i się nieco doedukować - co niedawno uczyniłam. tyle w temacie.

  8.  

    Wiesz co znam alkoholików którzy min dzięki AA i terapii są trzeżwi i szczęśliwi długie lata. Wielu ludzi polega to prawda tak jak Twój brat ale tak samo jak rak - jednym pomaga chemioterapia dla innych jest za późno. Jeszcze jest coś takiego jak CHĘCI.

     

    nie mieszaj wypowiedzi dwóch totalnie różnych osób, to po pierwsze.

    Po drugie, nie bluźnij mi tu o chęciach mojego brata bo mnie mocno wkurwiasz, nie masz o tym pojęcia.

     

    Do pozostałych - ruch AA to żadne cudowne panaceum, to jedynie jedna z metod, zresztą o słabej skuteczności. Jak większość metod terapii alkoholizmu niestety.

    warto poczytać zagraniczne stronki na ten temat i się nieco doedukować - co niedawno uczyniłam. tyle w temacie.

  9. Bellabella , nie za jasno dzisiaj myślę ( przepraszam) , ale o co Ci chodzi? Powiedz konkretnie.

    Jeśli chodzi o Baclofen to powiem Ci ,że jedzenie go w dawkach " na alkoholizm " jest też nie lada sztuką i nie każdemu to wyjdzie. Podchodziłem do niego 2 razy i dopiero za drugim razem dałem radę. Nie za pięknie się wkręca , ale przy większych dawkach czuje się TO COŚ ( Ja nie mówię czy jest to demoniczne, praktyczne ,żałosne ,zdrowe , NIE OCENIAM) ,że po jednym piwie można się zatrzymać ,a nawet po dwóch. Gdyby alkoholizm był tylko chorobą ciała , wystarczyłby tylko Baclofen ,ale niestety jest inaczej...to sięga głębiej.

     

    jak o co mi chodzi ? ja myślę raczej jasno;) i nie wiem skąd to pytanie.

    wnioskuję, że baclofen nie zmniejszył u Ciebie głodu alkoholowego (zakładając że przyjmowałeś go w prawidłowy sposób), skoro sięgnąłeś po piwko. Link który zapodałam mówi o zupełnie odmiennych doświadczeniach (czyli w skrócie o utracie zainteresowania alko) jeśli ktoś będzie zainteresowany zaklika i poczyta.

     

    Czy chodzi Ci o moją ostatnią wypowiedź? piszę o tym iż wg mnie terapia, mitingi i ruch AA dla ogromnej rzeszy ludzi nie jest skuteczna - stąd ten wątek, może komuś przyda się info o baclofenie. nie wiem o co więcej mogłoby mi chodzić?

     

    A tak na marginesie liczyłam na to że więcej ludzi stosowało baclofen i usłyszę więcej opinii ale widocznie lek ten jest wciąż mało znany.

  10. Bellabella , nie za jasno dzisiaj myślę ( przepraszam) , ale o co Ci chodzi? Powiedz konkretnie.

    Jeśli chodzi o Baclofen to powiem Ci ,że jedzenie go w dawkach " na alkoholizm " jest też nie lada sztuką i nie każdemu to wyjdzie. Podchodziłem do niego 2 razy i dopiero za drugim razem dałem radę. Nie za pięknie się wkręca , ale przy większych dawkach czuje się TO COŚ ( Ja nie mówię czy jest to demoniczne, praktyczne ,żałosne ,zdrowe , NIE OCENIAM) ,że po jednym piwie można się zatrzymać ,a nawet po dwóch. Gdyby alkoholizm był tylko chorobą ciała , wystarczyłby tylko Baclofen ,ale niestety jest inaczej...to sięga głębiej.

     

    jak o co mi chodzi ? ja myślę raczej jasno;) i nie wiem skąd to pytanie.

    wnioskuję, że baclofen nie zmniejszył u Ciebie głodu alkoholowego (zakładając że przyjmowałeś go w prawidłowy sposób), skoro sięgnąłeś po piwko. Link który zapodałam mówi o zupełnie odmiennych doświadczeniach (czyli w skrócie o utracie zainteresowania alko) jeśli ktoś będzie zainteresowany zaklika i poczyta.

     

    Czy chodzi Ci o moją ostatnią wypowiedź? piszę o tym iż wg mnie terapia, mitingi i ruch AA dla ogromnej rzeszy ludzi nie jest skuteczna - stąd ten wątek, może komuś przyda się info o baclofenie. nie wiem o co więcej mogłoby mi chodzić?

     

    A tak na marginesie liczyłam na to że więcej ludzi stosowało baclofen i usłyszę więcej opinii ale widocznie lek ten jest wciąż mało znany.

  11. Bellabella , nie za jasno dzisiaj myślę ( przepraszam) , ale o co Ci chodzi? Powiedz konkretnie.

    Jeśli chodzi o Baclofen to powiem Ci ,że jedzenie go w dawkach " na alkoholizm " jest też nie lada sztuką i nie każdemu to wyjdzie. Podchodziłem do niego 2 razy i dopiero za drugim razem dałem radę. Nie za pięknie się wkręca , ale przy większych dawkach czuje się TO COŚ ( Ja nie mówię czy jest to demoniczne, praktyczne ,żałosne ,zdrowe , NIE OCENIAM) ,że po jednym piwie można się zatrzymać ,a nawet po dwóch. Gdyby alkoholizm był tylko chorobą ciała , wystarczyłby tylko Baclofen ,ale niestety jest inaczej...to sięga głębiej.

     

    jak o co mi chodzi ? ja myślę raczej jasno;) i nie wiem skąd to pytanie.

    wnioskuję, że baclofen nie zmniejszył u Ciebie głodu alkoholowego (zakładając że przyjmowałeś go w prawidłowy sposób), skoro sięgnąłeś po piwko. Link który zapodałam mówi o zupełnie odmiennych doświadczeniach (czyli w skrócie o utracie zainteresowania alko) jeśli ktoś będzie zainteresowany zaklika i poczyta.

     

    Czy chodzi Ci o moją ostatnią wypowiedź? piszę o tym iż wg mnie terapia, mitingi i ruch AA dla ogromnej rzeszy ludzi nie jest skuteczna - stąd ten wątek, może komuś przyda się info o baclofenie. nie wiem o co więcej mogłoby mi chodzić?

     

    A tak na marginesie liczyłam na to że więcej ludzi stosowało baclofen i usłyszę więcej opinii ale widocznie lek ten jest wciąż mało znany.

  12. Nie ma substancji która wyleczy z alkoholizmu i jakiegokolwiek innego nałogu,można ewentualnie odbudować chemiczne deficyty które alkohol wyrządził-kombinacja naltroksenu z akamprozatem to chyba najskuteczniejsze obecnie medykamenty ;nałóg leczy przemiana duchowa;koniecznie w miejsce odrzuconego alkoholu czy raczej tego co implikowało jego picie należy znaleźć sobie pożyteczne zajęcie i umocnić swojego ducha który nie tylko pozwoli zachować trzeźwość ale i wskaże drogę pozytywnego życia w przyszłości.

     

    Pół nocy czytałam setki wypowiedzi osób zażywających Baclofen. Większość z nich próbowała wspomniane przez Was leki, jednak - wg nich - nie były one nawet w połowie tak skuteczne jak Baclofen, stosowany w odpowiedniej dawce. Zbyt niska dawka jest po prostu nieskuteczna, lub nie w pełni skuteczna. Zbyt wysoka natomiast może być niebezpieczna dla zdrowia dlatego absolutnie nie zaleca się przyjmowania Bacloenu na własną rękę.

     

    Lekarze ponoć bardzo niechętnie przepisują Baclofen jako lek na alko poneiważ jest to nielegalne. Obecnie trwają jednak badania kliniczne a więc niedługo sytuacja może się odmienić. Diametralnie odmienić.

     

    Co do kontrolowanego picia po Baclofenie - większość z piszących na ten temat nie odważa się po niego sięgnąć.

     

    Miliony osób nie są w stanie poddać się opisywanej przemianie duchowej, pomimo usilnych prób, nie doznają tej "łaski" czy jak to nazwać. Sama niejednokrotnie krzywdziłam brata mówiąc mu że "to zależy wyłącznie od ciebie". Wcześniej głęboko wierzyłam że ruch AA, terapia itd. to jedyna słuszna droga - gdyby tak było, mój brat i miliony innych ludzi, wciąż by żył. Jeśli w Twoim przypadku to działa - super, tak trzymaj, oby jak najdłużej.

  13. czy możesz mi powiedzieć coś więcej o tych lekach albo zapodać jakieś linki?

    Moje zdanie jest takie, że jeśli terapia, mitingi i inne takie nie działają, to trzeba szukać czegoś innego - ważne jest życie, za wszelką cenę.

    nie chce mi się teraz sprawdzać jaki procent ludzi z grup AA zachowuje trzeźwość ale kiedyś czytałam że niestety neiwielki. Dla pozostałych istnienie leku typu Baclofen (lub innych tego typu) może być kwestią życia i śmierci.

    Tragiczne jest to że dopiero teraz o tym się dowiaduję bo mój brat już nie żyje.

  14. Bellabella ,

    witaj , jestem niepijącym alkoholikiem . Zasuwam na Baclofenie juz koło 3 lat ( 25mg) i nie dla jego anty- uzależniającoalkoholowych właściwości, które pewnie ma. Alkoholizm to zbyt zlożona choroba by móc sobie pomóc tylko i wyłaćznie tabletką.

    Jeśli już chodzi o tabletki na alkoholizm to nie ma NIC LEPSZEGO w tym względzie niż AKOMPRAZAT , ew. Naltrexon . I wiem co mówię.Sprawdziłem wielokrotnie na sobioe samym.

    Pozdrawiam.

     

    Dziękuję za odp. Wiele wiem o alkoholizmie, choć z pewnością nie tyle ile sam alkoholik. A co jeśli ktoś próbował wszystkiego, do końca rozpaczliwie walczył z nałogiem. Kilka odwyków, mitingi AA, terapie.. Do tej pory nei słyszałam o tych lekach - pomimo kilkuletniego uczęszczania na grupy AlAnon, DDA i otwarte mitingi AA. Nie wiem, dlaczego, skoro isttnieją osoby takie jak Ty, które stosują to już trzy lata....... Czytając na innych forach wypowiedzi o Baclofenie, jestem przekonana że w przypadku bliskiej mi osoby mógłby on okazać się bardzo skuteczny. I to jest tragiczne.

  15. Czy ktoś z Was stosował Baklofen w leczeniu alkoholizmu? Ja dopiero dziś się o nim dowiedziałam i cholernie, niewypowiedzianie mi przykro że tak późno... za późno:( noc mam z głowy, nie mogę zasnąć, wciąż o tym myślę.. alkoholizm zrujnował życie mojej rodzinie, uśmiercił bliską mi osobę, mnie jako współuzależnioną zablokował na wszystko co dobre.. najgorsze jest to że gdybym kurwa wiedziała o nim wcześniej uratowałabym być może jedno bardzo mi drogie istnienie.. to mnie dobija:(((( jest mi tak cholernie smutno!!!!!!!!

    http://www.dobrylekarz.info/artykul/lek-ktory-moze-calkowicie-wyleczyc-z-alkoholizmu.htm

    http://www.biomedical.pl/aktualnosci/baklofen-lek-przeciwko-alkoholizmowi-2598.html

    http://menstream.pl/wiadomosci-alkohole/baclofen-cudowny-lek-na-alkoholizm,0,922326.html?utm_source=wykop&utm_medium=referral&utm_campaign=wykop

  16. hehe ewentualnie znalazłam jedną rzecz którą mogłabym robić :D - mogę prowadzić gospodarstwo agroturystyczne, koniecznie w regionie górskim, hodować koniki, warzywka z własnego ogródka i te sprawy:D a w zimie kuligi z ogniskiem:D ehhh

  17. Michuj, problem w tym, że na pracę, którą lubię i do której mam predyspozycję i do której mam odpowiednie wykształcenie - nie ma zapotrzebowania na obecnym rynku pracy :?

    a doświadczenie mam w pracy, która jest ogromnie stresująca i mogłaby mnie do reszty wypalić psychicznie. Z drugiej strony potrzebuję pieniędzy na swoje leczenie i terapię, a ta lojalka do umowy mnie zwyczajnie przeraża. To nie jest praca marzeń, ale mamy kryzys - więc albo się kręci nosem, albo się żyje jak się żyje :shock:

     

    -- 09 lut 2013, 11:44 --

     

    Kiedyś myślałam nawet o "otworzeniu" jednoosobowej firmy zajmującej się fotografią okolicznościową, ale zgromadzenie właściwego sprzętu to znowu ogromna kasa, a po drugie nigdy nie fociłam na ślubach, chrzcinach, komuniach. Z tego co wiem kursy fotografii ślubnej mają w programie "śluby na niby" podczas których modele odgrywają sceny w kościele i się robi sesję, z której fotografie można później dołączyć do swojego portfolio.

     

    ja prowadziłam kiedyś własną działalność. kokosów nie było ale robiłam co w miarę lubiłam - prowadziłam stronkę www i sklep internetowy ( do dziś mam stronkę ale... nie chce mi się nic na niej robić...) no i wychodziłam na swoje. niestety potem przyszedł kryzys, - śmierć bliskiej mi osoby, deprecha, przestało mi się chcieć cokolwiek robić. no i zamknęłam działalność. ALE zmierzam do tego, że kasa to wcale nie tak duży problem, można wziąć dotację z UP (jak ja) myślę że na sprzęt foto powinno wystarczyć. Portfolio w sieci/wizytówka swojej firmy też nie musi być droga wystarczy dobrze poszukać i znajdą się niedrogie, fajne oferty. Jeśli mnie się to udało, to każdy może, bom tchórz, z ujemnym poczuciem własnej wartości, samą siebie potrafię porazić debilizmem......

     

    w zasadzie chodzi o to żeby wiedzieć czego się chce, mówię to z własnego doświadczenia. mieć wyraźnie sprecyzowane oczekiwania. mgliste mrzonki i niejasne pragnienia nigdy się nie ziszczą. Mój główny problem polegawłaśnie na tym że ja obecnie kompletnie nie wiem czego chcę. to już bardziej wiem, czego nie chcę... na pewno nie chcę pracy która mnie przerasta, w której wszystkie moje zahamowania są wystawione na światło dzienne. W poprzedniej pracy po której mam traumę czułam się jakbym codziennie miała skakać na bungee (a mam kuźwa lęk wysokości) tylko dzięki prochom to przeżyłam. a po rezygnacji oczywiście zjazd psychiczny i nienawiść do siebie że znowu dałam d.....

     

    nawet sobie nie wyobrażacie jak nienawidzę ofert typu "junior account manager" kuzwa czy my wciąż w polsce jesteśmy bo czasami się gubię.. Nie cierpię całej tej otoczki towarzyszącej rekrutacji - tj bycia debeściarą porażającą inteligencją elokwencją i ciul wie czym jeszcze. NIENAWIDZĘ TEGO. ukończone studia mogę sobie wsadzić w buty bo to po prostu już nie mój klimat. nie wiem czego chcę i to jest straszne..

  18. dopiero odnalazłam ten wątek. U mnie to nie tyle niechęć do pracy, co strach przed pracą - cały szereg różnego rodzaju lęków i obaw: strach przed porażką, krytyką, ośmieszeniem się, panicznie boję się że ktoś dostrzeże moją niewiedzę, nieudolność, boję się nawet tego że np. zakocham się np. w szefie... paranoja:) Moje lęki nie są takie całkiem bezpodstawne klka raz w mojej "karierze" byłam stawiana przed wyzwaniami z którymi sobie marnie (w moim odczuciu) poradziłam... Pomyślcie dostajecie pracę marzeń, super zarobki, świetne perspektywy, ale praca ta wymaga ciągłego kontaktu z ludźmi z autorytetem, wobec których już w ogóle czuję się beznadziejna, głupia, śmieszna, malutka... Niestety nie dałam rady. Robiłam dobrą minę do złej gry, - udwałam jak cholera, tak że chyba nikt nie domyślił się że w istocie przeżywam prawdziwą katorgę, znalazłam jakichś pretekst i po prostu uciekłam.... Obecnie jestem bezrobotna.

     

    -- 08 lut 2013, 13:12 --

     

    Też mam problem z pracą. Skończyłam techniczne studia, ale po roku pracy przed kompem stwierdziłam, że mnie to wypala, zbyt bardzo stresuje, nie interesuje aż tak, że szlag mnie trafia jak mam kolejny dzień, znowu 8h siedzieć za tym biurkiem przed tym kompem z ta sama ściana na przeciwko obok tych samych ludzi. I obojętnie jaka kasę by mi za to dawali, miałam dość. A za oknem na dworze świat. Nie mogłam znieść siedzenia całymi dniami za biurkiem. Wolałabym podróżować, robić coś związanego ze sztuką, coś artystycznego. Dlaczego pchałam się na techniczne studia? Nie rozumiem samej siebie, przecież od dziecka lubiłam rysować, lepić z plasteliny, wyklejać, wycinać... A poszłam na zupełnie coś innego, chyba z presji zewsząd o zarabianiu pieniędzy. "Idź na techniczne studia, to zawsze znajdziesz pracę." I co z tego, że bym znalazła, jak nie chcę tego robić... Poza tym nie uważam się za uzdolnioną w kierunkach technicznych, matematycznych itp. Podczas tego roku pracy zawsze byłam mega niepewna tego co robiłam, bałam się że mnie wyśmieją i pomimo, że mnie chwalili, to i tak byłam nonstop zestresowana. A szukanie pracy ciągle odwlekam. Niby mam jakiś plan, ale boję się, że się nie uda. Jestem straszna pesymistka. Poza tym i tak nie wiem co konkretnie chciałabym robić, rynek jest przepełniony, jest masa ludzi "wykształconych artystycznie" i prędzej oni dostaną takie prace niż ja. Nie wiem co mam robić...

    mogłabym się pod tym podpisać

    i pod kilkoma innymi wypowiedziami. jak dobrze że nie jestem sama w tym..

  19. Być może komuś z Państwa ułatwi korzystanie z psychoterapii i pomocy psychologicznej informacja, że w odległości ok. 50km od Tarnowa (Świniary, gm. Solec Zdrój) działa Poradnia Zdrowia Psychicznego (kontrakt z NFZ). Więcej informacji można uzyskać pod numerem telefonu i mailem podanym na stronie http://www.psychoeksperts.pl

     

    Mnie sprawia problem wyjście z domu do sklepu oddalonego o 300 m a Pani proponuje jakąś poradnię 50 km od tarnowa w dodatku oczywiście prywatnie... wyjątkowo drażniąca reklama

×