Skocz do zawartości
Nerwica.com

jennyg

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jennyg

  1. mnie i siostrę ojciec bił odkąd pamiętam. i po pijaku i potem jak już został abstynentem jeszcze bardziej. obrywało się nam codziennie własciwie. jak sie kłuciłyśmy ze soba to wkraczął ojciec i aby nas pogodzić i zamknąc to nas bił obie. i miał spokój bo siedziałyśmy w pokoju i płakałysmy. i tak nienawiść rosła do niego. jak wróciłam z koloni to też mnie pobił na powitanie. płakałam wtedy pamiętam i wiedziałam ze mnie nikt nie kocha. pamietam pierwszy raz jak wiedziałam że mnie na pewno nie kocha ani pewnie mama jak uczyłam sie czytać. podleciałam do niego i powiedziałam: tato zobacz jak umiem ładnie czytać. ojciec kazał pokazać. połozyłam ksiązkę, on sie w nią patrzył ja czytałam. łądnie czytałam bo wiedziałam ze pozostałe dzieci nie umiały tego w zerówce przeczytać. a on mnie za każde zatrzymanie i bład bił po głowie. ja płakałam a on mnie tez za to bił i kazął czytać. ja w końcu nie mogłam słowa wydusić. a matka wtedy zamiast mnie zabrać i coś mu powiedzieć to chodziła koło nas i popłakiwała. od tamtej pory się jąkam jak szalona. mam straszne problemy. zawsze miałam. najgorsze z tym jakaniem. w szkole się ze mnie śmiano. nikt nie wiedział jaki koszmar przęzyłam. w szkole siedziałam sama w ławce bo nie potrafiłam nawiązac kontaktów z innymi dziećmi. dokuczano mi. to dodatkowy problem był bo nie dość że w domu piekło, w szkole wyzwiska, bicie innych dzieci czasami, smianie się ze mnie. byłam bliska już jako dziecko popełnienia samobójstwa.pierwszy raz jako 10 latka chciałam sie rzucić po samochód. dziś mam 30 lat i dalej troche się jakam. czasem jak dzwonie np do lekarza to nie mogę słowa wydusić. pamiętam tylko brak miłości. mama nigdy nas nie broniła. czasem ojca sama do bicia nas namawiała przy nas. mówiła coś typu: wpieprz im i będzie spokój. a potem udawała ze jest jej nas żal. znienawidziłam ich. tak to sie skończyło, że żadna z nas z ojcem nie gada. matkę mamy za sierotę życiowa. siostra wyrosła na gorsza ode mnie. nikogo nie ma. żadnej kolezanki. ja nie potrafię tez normalnych relacji zbudować. nie potrafię ocenić czy robię dobrze czy źle bo zawsze dostawałam wpierdziel i myslałam ze zawsze robię wszystko źle. matka tez zawsze mnie wyzyała, nie dawała na nic. chodziłam w pożyczonych ciuchach a ona sama sie stroiła. nie miałam dzieciństwa. to był koszmar i łzy. ojciec nigdy mnie nie pochwalił. był fałszywy wobec reszty rodziny. potem myslał ze cokolwiek naprawi ale był w błedzie. swojego synka zawsze będe trzymac od niego z daleka. z obawy że go pobije. na moim slubie mnie przepraszał, czym mi popsuł humor bo mi przypomniał co nieco. gdybym nie spotkała na swojej drodze w liceum i na studiach dobrych osób, z którymi mogłam czasem po ludzku pogadać, to nie wiem co by ze mnie wyrosło. jednak jestem osobą która nie wierzy we własne siły, czuję się przytłoczona, taka nijaka. rodzice nie wiedzą jak bardzo krzywdzą w ten sposób. zabrano mi co mogłam mieć najlepsze - dzieciństwo, które kształtuje osobowość, uczy zycia, i samodzielności. teraz jestem nerwowa.jednak staram sie układać życie
×