Skocz do zawartości
Nerwica.com

dorotak

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dorotak

  1. Dziękuję Monika1974. Też uważam, że lekarz specjalista może mi pomóc. To jest choroba jak każda inna. Czyli jest szansa, żeby ją wyleczyć. Chce spróbować i mam nadzieje, że będę w stanie cieszyc sie jeszcze tym co mam. I najważniejsze - szanować to co mam. Bo teraz cięzko mi to wychodzi. Często wieczorem po nieudanym dniu myślę sobie, że jutro wszystko będzie inaczej. Będę zachowywać się tak, żeby i ja i wszyscy inni byli zadowoleni. A później rano się budzę i juz żałuję, że zaczął się kojeny dzień...... Ech.....
  2. Czy to depresja czy co do cholery? Już nie wiem... Pogubiłam się. Kiedy czytam informacje na temat depresji i porównuje je do swojej sytuacji to jak w morde strzelił wszystko mi pasuje ale tak naprawde poźniej zaczynam myśleć czy poprostu mi coś nie odbiło i zmieniam się w jakiegoś dziwoląga nie pasującego do tego świata czy otoczenia. Ogólnie uważam, że wszystko w życiu mi sie pochrzaniło. Wszystko. Mam nieudane życie małżeńskie, macierzyńskie i nawet ostatnio koleżeńskie. Kiedyś było spokojniej, bardziej stabilniej. Chodzi mi o czasy mojej nowej rodziny czyli mojego męża i dzieci (bliźniaczek - 11 lat). Wszystko się pospuło. Z mężem nie uklada mi się w ogóle i w ciągu i dnia i nocy (noce są najgorsze). Z dziećmi również nie dogaduję się. Rozumie, że wchodzą w wiek dojrzewania i mogą miewac humory. Tylko że tak naprawde zdarza się, że to z tego powodu robi sie w domu nieprzyjemnie, ale częściej chyba takie sytuacje stawarzam ja sama. Z błachych powodów. Później najczęściej żałuję ale no cóż. Jest za późno. Szkoda mi dzieci...... Mojej mamie też często się obrywa przez brak humoru (mój) lub wredny nastrój. Do dupy to wszystko. Zaczynam się tym męczyć i dusić coraz bardziej. Uważam że ktos obsadził mnie w złej roli. Roli która do mnie nie pasuje. Ja tu poprostu nie pasuje. Wiem, że wiekszość z tych moich klęsk życiowych to moja wina. Zdaję sobie z tego sprawe. Czasem myśle, że powinnam się usunąć. Lepiej było by im bez wrednej zony i matki (albo marudzącej albo kłócącej się i płaczącej). W zeszłym roku poszłam na wizytę do psychologa. To była moja jedyna wizyta bo dowiedziałam się, że musiałabym przychodzić na te wizyty co tydzień więc ze względów finansowych poprostu zrezygnowałam. Od swojego lekarza rodzinnego uzyskałam recepte na seronil najpier 10 później 20. Brałam pare m-cy. Poczułam małą ulgę w prowadzeniu swojego życia. Ale lekarz zalecił odstawić ponieważ brałam długo i zmieniała sie pora roku (co powinno pomóc). Odstawiłam. Przez jakiś czas czułam się dobrze. Ale wszystko wróciło. Mam nadzieję ze zdwojona siłą. Nie chce mi się już żyć. Myślę często co by tu zrobić żeby to zakończyć. Boję się jedynie bólu. Głupia jestem. Oj głupia. Zdaję sobie z tego sprawę. Nie jestem tak wyrodna matka. Kocham swoje dzieci. I ich najbardziej mi szkoda Co by z nimi było by gdyby... Dlatego nie mogę tego zrobic. Są za małe. Zniszczyłabym im życie. Męża nie kocham. Miłość prysła. Jego chyba nie byłoby mi żal Moje dzieciństwo było takie sobie. Ojciec alkoholik. Kłócił się czesto z matką. Ja wraz z siosta musiałyśmy tego wysłuchiwać, oglądać....Tak poza tym standart jak w przeciętnej polskiej rodzinie. W wieku 19 lat jeden chłystek napadł na mnie i mojego kolegę. Jego pobił, mnie chciał zgwałcić. Udało mi się uciec. Złapał mnie. Przez chwile miałam nóż przy gardle i powiem, że na chwile zapomniałam się i czułam sie jakby już miałobyć po mnie.. Na tym sie skończyło. Ktoś wyszedł z domu i chłystek uciekł. Ale w apmięci ten epizod pozostał na zawsze. Dodam że mam 34 lata. Czy te dziecieństwo czy ten moment napaści moga mieć wpływ na moj życie. Czekam na wizyte w poradni psychiatrycznej. Jestem umówiona na koniec wrzesnia. Tym razem w publicznej. Chcę pomocy. Szukam pomocy. Jednego jestem pewna. Nie radze sobie z życiem. A chciałabym
×