-
Postów
8 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Janis
-
-
Ja przez jakich czas braam Seroxat, ktory mi pomagal, potem przestalam go brac i w krytycznych sytuacjach biore Xanax, ale on uzaleznia, wiec mam go zawsze orzy sobie tak jak Ty Afobam. Staram sie myslec pozytywnie i powoli przestalam unikac miejsc i sytuacji ktorych sie boje. Powoli zaczynam zyc, ale dalej jest ciezko...
-
Pierwszy atak miałam 7 lat temu-był straszny, umierałam, kołatanie serca, kula w gardle i ten ogromny przerażający lęk przed śmiercią. Byłam wówczas za granicą, w pracy. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, wtedy nie znałam pojęcia nerwica lękowa. Byłam pewna, że to moje ostatnie chwile. Od tamtej pory minęło wiele czasu, moje ataki miały różne postaci, czasem wydawało mi się np. że się palę, zrywałam się i uciekałam przed siebie próbując zgasic na sobie ogień. Kula w gardle, lęk przed smiercią, uczucie, ze za chwile zemdleję, tak jest zazwyczaj. Najczęściej dzieje się TO ze mną, gdy jestem z dala od domu, w domu mam jakby większe poczucie bezpieczeństwa. Nawet sama myśl o wyjeździe gdziekolwiek wywołuje we mnie lęk przed LĘKIEM. Tak naprawdę to jest najgorsze, ta niepewność, że nie wiadomo kiedy i gdzie dopadnie mnie znów atak. Oczywiście byli lekarze, prochy, jakieś tam leczenie, ale tak naprawdę z tego nie da się do końca wyleczyć. Cały czas noszę ze sobą Afobam, a dwa dni temu znów wylądowałam na pogotowie, bo serce o mało mi noie wyskoczyło gardłem. A za 4 dni muszę wyjechać do Niemiec....
Rozumiem Cie doskonale, mam to samo od 10-tego roku zycia a mam juz 30 lat...
-
Wczoraj wieczorem rozmawiałam ze znajomą, która chodzi na terapię już od dłuższego czasu. To ona dała mi namiary na panią dr do której poszłam, ale że byłam negatywnie nastawiona od początku, to szybko zrezygnowałam. I ona stwierdziła, że same leki nic nie pomagają. Ale terapia połączona z lekami działa. Ja sama stwierdzam, że chyba jednak czas na terapię. Choć, podobnie jak Ty, mam problemy z otworzeniem się przed kimś. Jest wiele spraw, które miały miejsce w dzieciństwie a do których niechętnie wracam, i nie chciałabym o nich opowiadać, a wiem, że na terapii trzeba być szczerym. Ale skoro wszystko zawodzi to znak, że sami nie damy rady.
U mnie problem wyglada podobnie i wlasnie nie moge dac sobie rady z przeszloscia. Juz od dziecinstwa mialam predyspozycje do depresji i roznego rodzaju lekow, najgorsze byly ataki paniki,i to wracalo cale zycie, z wiekiem jest coraz gorzej . Mowia, ze "kijem wisly nie zawrocisz" i nie ma co wracac do przeszlosci, ale to wraca samo i zeby jeszcze komus o tym opowiadac...jakos ciezko sie przelamac. Mysle, ze psychoterapia chyba faktycznie by pomogla, moze kiedys sprobuje i zycze Tobie, zebys jeszcze raz sprobowala...
-- 15 lip 2011, 09:24 --
Janis, Witaj na forum!Proszę zajrzyj do tego wątku:
psychoterapia-dziala-czekam-na-ka-dego-posta-z-wasza-opinia-t4853-1162.html
Dziękuję, na pewno zajrzę :)
-
Od wielu lat bralam roznego rodzaju antydepresanty (...)
Jakie konkretnie? Co brałaś oprócz paroksetyny? Próbowałaś wenlafaksynę albo klomipraminę?
Takie przypadłości wymagają komplesowego podejścia, tj.: farmakoterapia i psychoterapia.
No i witaj na forum.
Bralam miedzy innymi mianseryne, fluoksetyne, klorazepat i alprazolm, te dwa ostatnie silnie uzalezniaja, wiec wolalam nie uzywac ich zbyt czesto (tylko w naglych wypadkach). Tak czy inaczej wszystkie z czasem odstawialam a choroba wracala...
Dziekuje za powitanie :)
-
Leki pomagaly, ale z chwila odstawienia znow wszystko wracalo. Powiem szczerze, ze nie chce ich brac do konca zycia. Czy psychoterapia naprawde moglaby mi pomoc? Czy sa jakies leki, ktore by nie uzaleznialy i nie mialy tylu skutkow ubocznych co np Seroxat, ktory bralam ponad trzy lata?
-
Problem w tym, ze mam obawy przed pojsciem na psychoteriapie. Nie potrafie sie uzewnetrzniac, wiem ze to pomaga ale jednak jest ciezko zrobic to przed obca osoba nawet jesli jest to terapeuta. Psychiatrzy, do ktorych do tej pory chodzilam ograniczali sie tylko do wypisyania mi recept i to mi odpowiadalo.
-
Mam depresje i nerwice od 10 roku zycia, teraz mam 30 lat i nerwica sie poglebia. Jak radzicie sobie z nerwica? U mnie objawia sie to roznego rodzaju lekami, zwlaszcza agorafobia, lekiem przed samotnymi wyjazdami, czesto ogarnia mnie nieokreslony niepokoj. To powoduje ze czesto staje sie przygnebiona i rozdrazniona. I wlasnie te chwiejne stany emosjonalne najbardziej mnie dobijaja. Czy mozna dac sobie z tym rade samemu czy potrzebne jest leczenie farmakologiczne? Od wielu lat bralam roznego rodzaju antydepresanty ale nigdy nie bylam leczona pod katem tego rodzaju zburzen nerwicowych. Teraz od jakiegos roku nic nie biore i widze, ze nerwica sie poglebia. Czy moglibyscie mi poradzic co robic? Czy udac sie z tym do psychiatry czy neurologa? Z gory dziekuje za pomoc.
Pomóżcie, proszę. Nie radzę sobie ze sobą.
w Zaburzenia osobowości
Opublikowano
Witaj! Czytalam Twoj post i mialam wrazenie, ze to ja go napisalam. Bylam taka sama, nadal jeszcze cos mi z tego zostalo ale walcze i walcze, zeby sie zmienic i powoli mi sie udaje...Tobie tez sie uda. Musisz tylko sobie uswiadomic, co Ci sie w sobie nie podoba i starac sie to zwalczyc. U mnie najgorzej jest sie otworzyc na innych..