Jest taka dosyc nietypowa sprawa. Bedac w towarzystwie, najlepiej zobrazuje to przyklad 3 osob (ja + 2 kolegow) gdy rozmawiamy rzadko ktorys z nich zwraca sie bezposrednio do mnie tylko do innej osoby, a to ja najczesciej z reguly najwiecej mowie i podtrzymuje rozmowe, ot taki paradoks. Czym to moze byc spowodowane? W w/w sytuacji nie chodzi o to ze mi jest z tym zle czy cos bo nie jestem zadnym wyrzutkiem, mam poczucie wlasnej wartosci oraz pewnosc siebie tylko o to ze mnie to najzwyczajniej w swiecie wkurza. Czasami sobie mysle ze to moze dziala w druga strone, ze dla tych z ktorymi sie spotykam jestem z 'wyzszej polki' ale to troche nieskromne Niby ja ustalam rozne wypady, a jak ktos chce cos zorganizowac to do mnie. Wiec w czym tkwi problem?