Witam, mam 28 lat, jestem bezrobotny. Ja napiszę tutaj na swoim przykładzie, jak rodzice potrafią zniszczyć życie dziecku Nie mogę znaleść normalnej pracy za godziwe pieniądze, wszędzie tylko chcą aby zasuwać za 1500brutto. Za to wszystko obwiniam swoich rodziców. Ojciej to Pan doktor, który zawsze twierdził, że w jego zawodzie to taka bryndza, żebym nie szedł w jego ślady. Tylko tak naprawde to ojciec nie chciał tego bo miał 10siątki dziw... , chlał na potęge. Teraz rozumiem dlaczego , mysłał ,że jak będę pracował w jego środowisku to będzie pod kontrolą. Ale zawsze narzekał jak mu cięko, ale jakoś starczało na dostatnie życie dla rodziny, sponsorowanie kompanów do wódy, utrzymywanie kochanek. Matka oczywiście się na to wszystko godziła, bo nie miała gdzie pójść. A swoje frustracje wylewała na dzieci, bo nie miała na kogo innego. Zawsze byłem wciągany w jakieś dziwne gierki , w które dziecko wogóle nie powinno być wciągane.
I tak ojciec narobił, że poszedłem na studia techniczne, po których mam problemy ze znalezieniem jakiekolwiekpracy. Po maturze wszyscy (rodzina, znajomi) się dziwili tłumaczyli moim rodzicom , że nie bede mial po tym kierunku pracy. Po dwóch latach studiów sam sie zoorientałem co mnie czeka, jednak wersja moich rodziców była taka , że po tych studiach to czeka mnie świetlana przyszłość , a lekarze to wszyscy tacy biedni. Wszystko kończyło się na wielkich awanturach , i na podsumowaniu , że "niczego nie potrafię dokończyć" , " że nic nie przychodzi łatwo , a ja bym chciał wszystko od początku" itd...
Ojciec oczywiście twierdzi, że z tym pogada i z tamtym i że pracę załatwi.
No i skończyłem te studia, ojciec załatwił mi pracę , jak się okazało to to co mu kiedyś kumple od wódy obiecywali to załatwili...
tylko , że z urzędu pracy za 40zł/dzien. Długo sie tam nie napracowałem , gdyż jak porposilem o urlop tosie okazalo ze to oboz pracy w ktorym urlopy to fikcja.
I tak isię błąkam od czterech lat , pracuje za 1500 brutto. Od trzech miesiacy nie moge znaleść wogóle pracy i jestem bezrobotny. Jak wypominam rodzicom, jak mną pokierowali , to już nie pamiętają tego co mówili ,tylko twierdzą , że to wszystko moja wina "bo mi się uczyć nie chciało". Żyje jak dziad , nie mogę tego przeżyć jak odwiedzam rodziców , a tam pies je tylko watrubke , a ja najtancza mielonke albo kaszanke. Od kilku lat nie bylem na wakacjach, jednak moi rodzice sobie nie załują , i co roku wyjezdzaja na porzadne wakacje. Ale dalej ojciec twierdzi, ze koledzy po jego fachu to wszycy narzkaja , a ja musze narpiew sobie zapracowac bo nikt nic za darmo nie daje. Pracodawca traktuje mnie jak gówno, za to ojciec od zawsze ma wszedzie szacunek , gdyz rozdaje swoje pieniadze na prawo i lewo, a wszystkie hieny wokół tylko merdaja ogonami. Co raz wybucha klótnia , że z wyciulanych moich paru groszy powinienem sobie kupic nowa kutke , nowszy samochod , zainwestowac w siebie. Są wogole oderwani od rzeczywistosci. Ojciec za to kupuje co roku 3 kurtki, 5 par butow , i 5 par lewisow, i ciągle placze , że nie ma w co się ubrać, że tak słabo zarabia i jego wszycy koledzy narzekaja.
Teraz siedzee od trzech miesiacy bezrobotny na garnuszku rodzicow, oczywiscie przed znajomymi jest udawanie , że jestem na zwolnieniu , bo ciezko sie przyznac do porazki , jak kiedys wszyscy tlumaczyli w co pakujecie syna. Ojciec mi remontuje samochod bo sam nie ma pieniedzy, a co by oczywiscie powiedzieli znajomi jak by dowiedzieli sie ze jego syna nie stac na samochod. Oczywiscie najlepiej jak bym wydał wszystkie swoje zaskurniaki , zainwestowal w siebie, i kupil nowsze, wtedy by wszyscy znajomi zobaczyli...
Takze widzicie do czego mogą doprowadzic dzieci popierdo.... rodzice , mam 28 lat , nie ma nic, zastanawiam sie co dalej , co bede jadl za 10 lat, gdzie bede pracowal , dziewczyna zadna w mojej sytuacji zyciowej nie chce sie ze mna zwiazac . A pies rodzicow gardzi szynką tylko wpieprz... watrobke