Skocz do zawartości
Nerwica.com

sashka

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez sashka

  1. szkoda ze nie mam elektrycznego cisnieniomierza to bym ci zdjecie wyniku przeslala:P mam tylko taki starego typu. Pracuje w przychodni lekarskiej i nie sciemniam z tym cisnieniem:) kolezanki czesto mi mierza.... ale tak jak juz mowilam...podobno niektorzy ludzie tak juz maja... zwariowac idzie.... czlowiek sie wtedy czuje taki slaby, ale az tak slaby ze nie da sie zasnac, bo czuje sie bicie swojego serca. Nie moge sie denerwowac bo cisnienie gwaltownie skacze i wtedy mozecie sobie wyobrazic jak sie czlowiek czuje...;/

  2. matko kochana nie strasz mnie:P

    no pielegniarka mi mierzyla nie raz, lekarz... i powiedzieli, ze taka moja natura, ze mam niskie cisnienie. ale teraz gdy sa te upaly, na uczelni sesja, to moj organizm wariuje...bralam leki na podwyzszenie, ale one byly sterydowe.... nie chce sie faszerowac chemia:( kardiolog powiedzial, ze jestem jeszcze mloda i to normalne... powiedzial tylko ze mam nerwobole i zebym sie nie denerwowala - ale jak tu sie w dzisiejszych czasach nie denerwowac?!:(

  3. mialam podobnie jak ty....co bedzie jak umre? czy ktos przyjdzie na moj pogrzeb(do tej pory mnie zastanawia czy przyjaciele by przyszli)? czy bede cos czula? co ze mna bedzie? ale zmienilo sie to po smierci dziadka...temat smierci przestal mi byc obcy...nie boje sie juz niczego. Duzo rozmawialismy z rodzina co z nami bedzie po smierci, naprawde pomoglo. Zadziwiajace jest to, ze kazdy mial jakas swoja wizje tego.

  4. ja mam takie natrectwo ze jak ide ulica i mam w uszach sluchawki i leci jakas moja ulubiona piosenka, to jej melodie wystukuje sobie zebami :D ludzie mijajacy mnie mysla, ze tak glosno gume zuje :D

    kolejne natrectwo to takie, ze przed zasnieciem gasze swiatlo w pokoju i sprawdzam czy nie ma nigdzie zadnych robakow, jesli tego nie zrobie to mam wrazenie ze cos po mnie lazi :P

  5. witam,

    mam problem... wlasciwie nie ja tylko moja mama;/ chodzi wlasnie o te swinstwo - lorafen....za cholere nie chce tego rzucic:( mowi, ze jej pomaga zasypiac. Bierze to juz od paru dobrych lat... mam wrazenie ze z dnia na dzien zaczyna "dziwaczec"... ciagle mowi, ze ja cos boli, ze kazdy tylko cos od niej chce, a jej nikt nie pomaga... jest nerwowa(tzn np potrafi rzucic kanapke na talerz, bo np ja weszlam do kuchni, albo jak dzwoni telefon do niej to potrafi nie odebrac, bo znowu ktos tam cos od niej bedzie chcial...i wszystko to robi z taka irytacja...)

    te swinstwo dostaje od rodzinnego, ktory sam mi mowil, zebym jej powiedziala zeby tego juz nie brala...i powiedzialam, ona swoje, a lekarz dalej recepty daje.

    nie wiem co mam robic... do specjalisty sama nie pojdzie, jak ja przekonac? :(

×