Skocz do zawartości
Nerwica.com

sshrek

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia sshrek

  1. sshrek

    czekam i czekam

    Nie byłem sama myśl o lekach a w zasadzie o ich efektach ubocznych mnie przeraża, głównie ze względu na pracę, ni emogę pozwolić sobie na otępienie senność itp ani też na urlop. Boję się też efektu drastycznje poprawy i powrotu do starej rzeczywistość. No i nie chce mi sie bo po co. Kiedyś chodziłem do terapeuty kobieta postawiła mnie na nogi w ciągu kilku spotkań Barbara Domagała ale dostać sie do niej na tę chwilę graniczyz cudem, można wieczność czekać.
  2. sshrek

    czekam i czekam

    Witam Nie wiem od czego zacząć wiec będę pisał to i co myślę w tym momencie. Mam 30 lat i czekam na śmierć czekam od dawna, bo od 5 lat przynajmniej. Wszystko było dobrze gdzieś tak do 25 lat. Pracowałem miałem prace której mogłem oddać życie, byłem wesoły uśmiechnięty pełen zapału i optymizmu, ufny wesoły facet dla którego nie było nic nie możliwego. Taki byłem to co dla innych było nie możliwe dla mnie stawało się realne, to czego inni nie mogli osiągnąć ja robiłem. Wystarczyło tylko, że widziałem w tym cel. Życie zawodowe wymagało ode mnie dużej orientacji w realiach i możliwościach pomagałem innym znajdowałem dla innych wyjścia z najtrudniejszych sytuacji i zawsze okazywały się trafne. Miałem też marzenia które chciałem ziścić. Mój dom pełen był muzyki którą kochałem i tak siebie radziłem. Mniej więcej mając lat 24,5 wszystko zaczęło się zmieniać. Znikał uśmiech zanim to coś zrobiłem zacząłem "kalkulować" czy aby na pewno jest mi to potrzebne, czy nie szkoda wysiłku itp, itd. Radziłem sobie jakoś. Rozmawiałem o tym z kumplem stwierdził że każdy tak miał, że co jakiś czas człowiek dojrzewa i się zmienia, więc jak kol wiek nie nawiedziłem tego człowieka którym się stawałem akceptowałem te zmiany między innymi dlatego, że byłem wobec nich bezsilny to przychodziło i się działo jak dzień i noc. Straciłem znaczą cześć siebie zmieniałem się na tyle że znajomi to nawet zauważali. Przetrwałem tak 1,5 roku straciłem swoją ukochana prace znalazłem inną od taka w której trzeba zrobić to co każą i za nadto się nie wychylać. Funkcjonowałem wszędzie na zasadzie zrobić swoje i wyjść. Dziś mam lat 29. Od kilku tygodni zaczęło się ze mną dziać to samo co kiedyś. Zmieniam się. Przestaje robić cokolwiek, myję się dlatego bo muszę, chodzę do pracy bo trzeba z czegoś żyć. Moja wieża która dawała mi tyle wdzięcznych radości spakowany wylądowała w piwnicy bo mi nie potrzebna. Każdego dnia wstaję i mam wrażenie że czekam na śmierć bo przecież to wszystko bez sensu bez logiki. Nie mam myśli samobójczych przestałem być duszą towarzystwa przestałem się udzielać, funkcjonuje w społeczeństwie na zasadzie bytności nikomu nie zaszkodzić ale też nigdzie się nie pojawić. Mam tylko jedno pragnienie w zasadzie nie wiem jak to nazwać ale nie pogniewałbym się gdyby jutro mnie nie było. Nie skoczę z mostu nie powieszę się ale nie ma dla mnie tu niczego co by mnie tu trzymało. Męczę się na tym świecie i chyba nic nie mogę tu zrobić. Czuję się wypompowany, oszukany, zraniony jest mi tu źle a żyję po to, bo trzeba jakoś przeżyć to życie. Dobija mnie fakt 30 mam wrażenie że to już koniec, nie potrafię pogodzić się z wieloma porażkami, z brakiem wsparcia i znów się zmieniam tak jak kiedyś tak i dziś samowolnie, bez mojej zgody znów zmienia mi się podejście do wszystkiego i nie lubię nawet seksu. Coraz częściej widzę ze uciekam do innego świata namiętnie oglądam star treki itp. Zamykam pokój o patrzę każdą wolną chwilę. A cokolwiek mam zrobić to wielki ból i dramat bo przecież poco. M oj zadbany pokój równo ułożone koszulki, swetry bluzy to już nie to. Sprzątam dlatego że muszę, i najczęsciej robię to bo trzeba lub gdy ktoś przychodzi. Ale nie wiem jak z tym sobie poradzić, pomóżcie.
×