Poradnia Zdrowia Psychicznego
Kraków - Nowa Huta
Budynek Os. Centrum B 11
czy ktoś coś wie o tej placówce?
na ich stronie http://www.babinski.pl/index.php?module=Pagesetter&func=viewpub&tid=1&pid=26 jest napisane, że przyjmują w terminie do 2 dni
skoro to przychodnia szpitala psychiatrycznego, to teoretycznie powinni być tam specjaliści..
ja tak w ogóle zaczęlam chorować na nerwicę 5 lat temu, ale tylko pierwsze kilka miesięcy było dramatycznych, a gdy sobie uświadomiłam, że to "tylko" nerwica, jakoś zaczęłam z nią żyć.. w miarę.. nie powiem by mi uniemozliwiala w miarę normalne funkcjonowanie, bo żyję, mieszkam z chłopakiem, studiuję, mam bardzo dobre wyniki na studiach, normalną rodzinę i przyjaciółkę. krótko mówiąc, jestem w miarę "normalna" :) porównując do tego, jaka byłam, gdy zaczynała się moja "przygoda" z nerwicą.. do dziś nie potrafię uwierzyć, że działy się ze mną takie rzeczy.. i wszystkich Was tutaj na tym forum rozumiem doskonale. niemniej nerwica wciąż we mnie tkwi, bynajmniej nie uśpiona, może tylko w miarę ujarzmiona. objawia się w postaci somatycznej, tylko ja nie daję się zwariować, bo wiem, że to "tylko" nerwica, ale mam dużo lęków, wciąż źle się fizycznie czuję (od dziecka jestem niebywale słabowitą i chorowitą osobą, a gdy do tego dochodzi jeszcze nerwica to.. sami wiecie), mam kancerofobią, panicznie boję się o bliskich, nawet o mojego starego psa drżę wiecznie (gdy ktos z nim wychodzi na dwór, ja nasłuchuję, gdy wraca.. czy aby pies wrócił z nim, czy mu sie coś nie stało - chore), wiecznie oczekuję jakichś złych wiadomości, a gdy dowiem się czy przeczytam gdzieś o czymś strasznym (typu tragiczna śmierć, rak), od razu zaczynam czuć ucisk w prawym podżebrzu. do tego dochodzi to, co mi najbardziej dolega na co dzień - sztywność karku (mam krzywy kręgosłup i zwyrodnienie także w kręgosłupie szyjnym), chyba cała moja nerwowość kumuluje się właśnie w mojej biednej szyi, przez to czuję lekkie uczucie braku równowagi (zawroty głowy to to nie są, to byłoby zdecydowanie za wiele powiedziane, ale prawdziwe helikopterki miałam na początku mojej przygody z nerwicą 5 lat temu, koszmar), choć w domu mi ten brak równowagi nie dokucza, bardziej gdy idę ulicą czy w jakichś sklepach na przykład. najgorzej jak mam siedzieć czy stać nieruchomo. moja szyja od razu sie buntuje. są to rzeczy, do których jestem w miarę przyzwyczajona, ogólem funkcjonuję, jak juz pisałam, w miarę normalnie, choć niestety mam od zawsze bardzo niskie poczucie własnej wartości, nie wierzę w siebie, mam kompleks niższości.
żyję z nerwicą 5 lat.. na początku to był totalny koszmar, potem były okresy gdy choroba nie dokuczała mi w ogole, teraz dokucza troszkę.. ale tak sobie myślę, ze to samo nie przejdzie.. zawsze będzie wracało. może już nigdy nie zdezorganizuje mi życia tak, jak na początku (choć kto wie), ale też mnie nie opuści.. chyba, że zechcę sobie pomóc.. myślę o leczeniu od wielu lat - i to nie tak, że boję się psychiatry, ja ogólnie rzadko umiem się do czegokolwiek zmobilizować, np. do urologa wybieram się juz parę miesięcy:) ale może się wreszcie uda. tylko czy lekarz nie powie mi, że skoro sobie jakoś z tymi moimi problemami żyję w miarę i radzę, to nie mam czego u niego szukać? ze leczenie jest dla tych, którzy naprawdę nie potrafią z nerwicą funkcjonować? bo już sama nie wiem.. niby nie jest aż tak źle ze mną.. może to moje fanaberie?