Skocz do zawartości
Nerwica.com

kasiotla

Użytkownik
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez kasiotla

  1. ottana- mąż lekarz, to super sprawa, przynajmniej masz pewność, że ktoś udzieli Ci fachowej pomocy. Mój mąz jest muzykiem- bez szans- o pierwszej pomocy nie ma pojęcia, a jak gra, to mogłabym umrzeć tysiąc razy- nie zauważy! Spokojniej mi przy mamie-jest emerytowaną pielęgniarką ale ona z tych co to "o u mnie w porządku, wprawdzie odpadła mi prawa noga ale lewa jest calkiem ok", zatem o zrozumieniu nie mam co marzyć. Strach mnie paraliżuje- mam dwuletniego synka i tak bardzo się martwie...:(

  2. Witajcie kochani, dawno mnie nie było. Walczyłam z problemami z połykaniem- ha minęły, odstawiłam leki, skonczyłam psychoterapię i byłam WOLNA!!!!!...przez dwa miesiące:(. Wróciło. Mam nadzieję, że to nerwica a nie.... Od kilku dni mam uczucie ściskania w gardle. Tak jakby petla zaciskała mi się wokól szyi. a gardło w środku puchło. Oddycham normalnie, połykam - no nie narzekajmy ale gula plus ucisk... to nie pozwala mi normalnie żyć. Siedzę teraz w pracy i panikuję, że zaraz się uduszę:(. Miał ktoś coś podobnego? Jak sobie poradzić? Czy znowu muszę wracać do prochów...czy może jest szansa że jakaś inna metoda mi pomoże?

  3. Mnie dziś od rana dopadło. W pracy. Przyjechałam sobie spokojnie, przeżyłam korki bez paniki, co wprawiło mnie w niezły nastrój - siegnełam po kanapke - i koniec - jedzenie w gardle, panika... krztuszenie się. Znowu. Coś jest nie tak:(Już zaczynam znowu szaleć, że to nie nerwica, tylko rak. Ja umre jeśli ktoś mi nie pomoże. Terapia nic nie daje:(, może dlatego że ja w nią nie wierze... nie wiem. Gdzieś wciąż mam uczucie, że to koniec, smiertelna choroba. Tkwi to we mnie jak drzazga:( a jednocześnie nie mam siły na jakieś kolejne specjalistyczne badania - po pierwsze boje sie badań, po drugie diagnozy - złej. wystarczy, że przeżyłam stroboskopię. To już za dużo jak dla mnie :(

    Wydaje mi się, że po kuracji lekami czuje się gorzej niż wcześniej:(

  4. koagir7, to ja wczoraj napisałam:) Wiesz, myślę sobie, że w grupie jest poprostu łatwiej...jest łatwiej, gdy masz świadomość, że to wszystko przytrafia się nie tylko Tobie ale setkom innych ludzi - czyli w sumie może nie jest takie dziwaczne. Mnie też ciężko:( ale wierzę, że będzie lepiej - już kiedyś miałam chwile oddechu od nerwicy, teraz wprawdzie zaatakowała mnie ze zdwojoną siłą i nie bardzo radzę sobie z życiem - tak jak pisałam - nie mogę połykać:( ale mam nadzieję, że obudzę się któregoś dnia zdrowa. Czego nam wszystkim życzę:)

  5. koagir7 - oczywiście, że lecieć! Przecież wszystkie dotychczasowe ataki przeżyłaś! Tak to sobie tłumacz... a skoro przeżyłaś ataki w kraju, to i w Turcji przeżyjesz! Nie lecisz przecież sama tylko z przyjaciółkami. Zobaczysz - słoneczko, przyjaźni ludzie, relaks - to Ci poprawi nastrój! Leć!

     

    -- 17 paź 2011, 18:38 --

     

    ...a ja wciąż walczę z przełykaniem....nospa minimalnie pomaga ale teraz tak mi się dziwnie porobiło, że jedzenia połknąć nie mogę, za to tabletki wchodzą mi bez kłopotu... Boże,ja już tracę siły...

  6. A ja wciąż martwie się, że mam raka przełyku... kontroluję każdy kęs, który przechodzi przez gardło, wciąż mam uczucie, że jedzenie zatrzymuje się w przełyku - poczytałam dysfagia - pasuje do raka przełyku.... wszytsko pasuje i przeraża:( Ile łez wylałam, jak bardzo się boje... byłam u laryngologa, na stroboskopii, u psychiatry ale jest gorzej i gorzej... gastroskopii boje się tak bardzo ze nie ma siły żebym ja zrobiła, boję się i wyobrażam sobie, jak mało czasu mi zostało i martwie sie, co sie stanie z moim dzieciątkiem

  7. Noopii, dziękuję... Biorę w tej chwili czasem doraźnie zomiren. Nic rozkurczowego lekarz mi nie przepisał a słaba jestem w domowej farmacji:) Terapia, poza tym, że jest kosztowna, sprowadza się do tego, że pan psychoterapeuta cały czas przekonuje, że powinnam zmienić swoje życie, he he super pomysł... tylko problem w tym,że ja nie wiem na co mam je zmienic:) . Mam chyba jakąśobsesję z tym rakiem.. martwie się, bo sporo ludzi w mojej rodzinie cierpi z powodu nerwicy czy depresji, widać mnie też to dopadło.. i patrz.. piszęo nerwicy, a jednocześnie coś siedzi za moim uchem gada "he he, to wcale nie nerwica, to rak"... i tu jest ten problem.

  8. Moje ataki ciągną się od ponad pół roku. Dziś było dramatycznie. Obiad stanął w przełyku:( Jestem złamana. Te ciągłe kłopoty z przełykaniem powodują, żekontroluję każdy kęs i myślę... pójdzie czy stanie mi w gardle.... Niepotrzebnie naczytałam się o raku przełyku - tak bardzo wszystko mi pasuje. Bardzo mi ciężko, nie umiem sobie poradzić...

  9. Dziękuję Wam serdecznie za dobre słowo i wsparcie. Prawda jest taka, że tego wsparcia bardzo mi brakuje. W domu nikt nie chce zrozumieć mojej choroby, wszyscy się złoszczą i nazywają mnie histeryczką. Myśle sobie, że ten, kto tego nie doświadczył nie jest w stanie zrozumieć :(. Rozpoczynam od środy psychoterapię. Mam nadzieję, że to coś pomoże. Staram się jakoś ratować. Ale jest źle:( Bardzo mi ciężko.

  10. kochani, szukam pomocy... rok temu urodziłam dzieciątko, kilka miesięcy później dopadło mnie... jadłam bułkę i nagle ta bułka stanęłami w gardle...od tej chwili koniec...nie mogęprzełykać, wiecznie coś mi staje w gardle, byłam u laryngologa,miałam zrobioną stroboskopię - niby nic tam nie ma a mnie dusi każde jedzenie. Wciąż boje się, ze mam raka i zostawięmoje maleństwo... Byłam u psychiatry- dostałam zomiren i venlectine - brałam trzy miesiące.Po trzech miesiącach dołączyły się zawroty głowy. Nie mogę nicjeść, czuje się źle, dzień i noc myślę o śmierci.To przełykanie mnie przeraża... nie radzę sobie.Wszyscy mówią, e gardłook - a janie mogę przełykać. Pomóżcie mi:( błagam

×