Skocz do zawartości
Nerwica.com

lobek

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez lobek

  1. L :) masz bardzo dużo racji. Tym nie mniej, jeśli w jakikolwiek sposób można byłoby pomóc nieśmiałym, przestraszonym, sfrustrowanym facetom żeby zmienili coś w swoim życiu i poprawili swoje relacje z kobietami, to raczej wdawanie się z nimi dyskusje, próba udowodnienia, że są w błędzie i całe to gderanie w niczym tu nie pomoże. Wspominałem wcześniej o technikach uwodzenia, które, skądinąd nie bez racji, skrytykowałeś. Tym nie mniej uważam, że warto się zapoznać z tematem, zacząć robić cokolwiek, uczyć się na błędach, żeby samemu zrozumieć jak to wszystko działa. Czym ryzykujesz? Ośmieszysz się przed jakimś obcym człowiekiem? No błagam, jakie to ma znaczenie? Myślisz, że Twój znajomy, o którym opowiadałeś, stał się pewniejszy siebie bo do czegoś go przekonałeś, czy raczej sam zaczął działać i zrozumiał gdzie popełniał do tej pory błąd?

  2. Podstawą jest dobre wyczucie drugiej osoby, sytuacji, wówczas osoba posiadająca nieco inteligencji emocjonalnej jest w stanie dostosować się do drugiej osoby.

    Z czasem jest to umiejętność przejścia od dostosowania się do kogoś, po dostosowanie się tamtej osoby do nas, dzięki czemu mamy klarowny pogląd na relacje.

    Żadnych bajerów nie trzeba, wystarczy dobra obserwacja, bycie sobą i spontaniczność która może zostać dobrze odebrana przez drugą osobę. To samo wychodzi z czasem.

     

    Krótko: zamiast sztuki uwodzenia rozwój inteligencji emocjonalnej.

    L nie masz racji. Sztuka uwodzenia to nie sztuka bajeru, opiera się przede wszystkim na emocjonalnej inteligencji. Te wszystkie bajery są dobre tylko na początek, pozwalają uchwycić się czegoś na starcie, dać trochę pewności siebie. Potem rozwijasz się sam, zaczynasz rozumieć o co w tym chodzi. Oczywiście pod warunkiem że faktycznie się działa a nie tylko czyta o tym.

    Wiem o czym mówię bo miałem z tym styczność. Ogólnie polecam.

  3. slov, być może twoje nagminne myślenie o myśleniu ma charakter myśli natrętnych, które mogą stanowić przejaw zaburzeń nerwicowych. Ludzie cierpiący na nerwicę mają różne obsesje - jednych myśli krążą wokół tematów seksualnych, drugich wokół tematów moralno-religijnych, trzecich wokół tematów związanych z czystością, a u jeszcze innych, tak jak u ciebie, wokół tematów dotyczących "Ja", autoanalizy emocji, stanów umysłu, introspekcji, procesów umysłowych itp. Oczywiście, wiele osób zachowuje krytycyzm w stosunku do tych myśli, ma świadomość ich absurdalności, nagminności, uciążliwości i niedorzeczności, jednak nie mogą nad nimi zapanować. Więcej na temat myśli natrętnych można przeczytać niżej pod linkiem:

     

    http://portal.abczdrowie.pl/natretne-mysli

     

    A czy może zdarzyć się tak, że temat myśli się zmienia? W moim przypadku wyglądało to mniej więcej tak: przez długi wielomiesięczny okres miałem objawy podobne do opisywanych przez autora wątku, nie do końca zdając sobie sprawę z tego co się ze mną dzieje. Świadomość niedorzeczności i w jakimś sensie "nieżyciowości" moich myśli dodatkowo mnie dołowała i sprawiała, że uważałem się za durnia. W pewnym momencie tor moich myśli został w jakiś sposób przestawiony - trapiły mnie obsesyjne myśli dotyczące mojej seksualności. W pewnym sensie dobrze, że tak się stało - obudziłem się i zacząłem szukać pomocy. Oczywiście najpierw w internecie (BŁĄD), w końcu zgłosiłem się do psychologa i zacząłem psychoterapię. Pomogła mi bardzo szybko, przez co szybko ją przerwałem i rzuciłem się w wir, skądinąd bardzo ciekawego, wakacyjnego życia. Niestety wraz z końcem wakacji i powrotem na studia powracają do mnie stare zmory w postaci opisanej przez autora wątku. Zastanawiam się czy dalej jest to objaw nerwicowy, czy po prostu dół wywołany gwałtowną zmianą stylu życia. Nie chcę za nic w świecie, by nerwica powróciła.

  4. Po pierwsze na dzień dzisiejszy nawet naukowcy nie są pewni, jak to z nami jest, jest np. teoria, że wszyscy ludzie są biseksualni, a orientacje hetero, homo, bi (+ ew. aseksualność) to nie są jakieś sztywne zbiory, a oś - z jednej strony jest HETERO z drugiej HOMO, ktoś bardzo blisko jednego końca będzie zdeklarowany jako homo/hetero, ktoś ciut dalej nie będzie mieć ochoty na seks z osobą płci tej samej/przeciwnej, ale na flirt, pocałunki już owszem, ktoś jeszcze dalej np. może mieć ochotę na romans albo okazjonalny seks, ale już nie związek. Itd.

    "Amerykańscy naukowcy odkryli, że człowiek jednak nie pochodzi od małpy." Owszem, istnieje teoria o kontinuum, ale jakoś nie zdobyła sobie ona większego uznania. Do pewnego stopnia uznaje się ją jednak w przypadku ludzi o orientacji biseksualnej.

    Do tego orientacja seksualna dość długo się kształtuje, moja np. zmieniła się w wieku 21 lat, dopóki nie poznałam kobiety w której się zwyczajnie zakochałam. Wcześniej z kobietami mogłam sobie poflirtować, pocałować, ale nie iść do łóżka. Można chyba bezpiecznie stwierdzić, że do ok 30-tki zwykle już wiemy, kogo chcemy.

    Uogólnianie swojego przypadku jest typowym błędem w logicznym rozumowaniu. Fakt iż jesteś biseksualna nie ma żadnego odniesienia do problemów ludzi w tym wątku. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że są to jednak ludzie z orientacją heteroseksualną i zdążyli swoją seksualność dobrze poznać przed wystąpieniem objawów nerwicy obsesyjnej (przynajmniej na tym punkcie).

    Zdarza się też, w Polsce nawet relatywnie często, że ktoś ze względu na presję społeczną (w tym strach przed odrzuceniem przez rodzinę) wypiera swoje potrzeby, to skutkuje wieloma problemami psychicznymi i seksualnymi, np. kobieta może kompulsywnie i demonstracyjnie brać sobie kolejnych kochanków, bo wtedy ma poczucie bezpieczeństwa, że nikt jej nie weźmie za lesbijkę. Analogicznie z mężczyzną. Ale w takim układzie potrzeby nie są zaspokajane, seks jest bez przyjemności, wzrasta niechęć do seksu i własnego ciała etc etc. A to tylko przykład, całe monografie o tym są... :)

    jw. - owszem, ale to nie ma nic do rzeczy, to nie jest forum o homo(bi)seksualiźmie, tylko o nerwicy.

    Pozdrawiam

     

    -- 01 sie 2011, 15:21 --

     

    Do wszystkich przyjaciół niedoli- super rada- nie wchodźmy na to forum i nie czytajmy w ogóle niczego w internecie, a nasze życie stanie się piękniejsze.

    Otóż to.

  5. Nie ma stałej orientacji. Są preferenecje które mogą się zmieniać lub nie w ciągu życia.

    Dokładnie, preferencje seksualne się zmieniają i to bardzo często. Wczoraj kręciły mnie blondynki, dzisiaj dochodzę do wniosku, że wolę jednak rude :<img src=:'>

     

    -- 01 sie 2011, 11:33 --

     

    Czyli w dwa tygodnie przestały kręcić mnie kobiety? Super... :?

    Wybaczcie dwa posty pod rząd, ale muszę. Stary, przeczytałem parę Twoich postów. Z tym co przeżywasz faktycznie ciężko odczuwać jakiekolwiek podniecenie, a tym bardziej czerpać przyjemność z kontaktów seksualnych czy fantazji. Przeżywałem coś podobnego, więc wiem co mówię. No cóż, chciałbym Ci coś poradzić, ale nie bardzo potrafię. Od siebie mogę powiedzieć tyle, żebyś się wyluzował, znalazł sobie jak najwięcej absorbujących zajęć, spotykał się ze znajomymi. Wiem, że to trochę takie pierdoły, ale wbrew pozorom są całkiem pomocne. To i tak może ciągnąć się tygodniami i miesiącami (zależy to w dużej mierze od Twojej osobowości), ale będzie Ci chociaż łatwiej żyć. To tyle.

     

    ps. Aha i nie wchodź na to forum, bo sobie jeszcze większy mętlik w głowie zrobisz. I poszukaj sobie czegoś o treningu autogennym szulca, bywa całkiem przydatny.

  6. Osobowość schizoidalna również należy do zaburzeń osobowości, więc właściwie nic nie podważam. Mówię tylko o tym, że ważniejsze niż analizowanie swojej diagnozy jest rozwiązywanie problemu. Moja diagnoza zmieniała się wiele razy i kontrowersje wokół niej były dla mnie źródłem wielu zupełnie niepotrzebnych lęków. Poza tym namawiam jak najbardziej do leczenia się u specjalistów i podjęcia terapii, a to również prowadzi do lepszego zdiagnozowania, ale przede wszystkim lepszego życia.

     

    -- 17 cze 2011, 18:48 --

     

    .jestem wyjałowiony z wszelkich uczuć do osób, które powinienem kochać :( ja taki nie byłem!!!!!!!

     

    U mnie cierpienie i obsesyjne myśli też tak działały. Wydaje mi się, że silna udręka prowadzi do koncentracji na niej i ciężko znaleźć miejsce na dobre uczucia. One potrzebują oddechu, a Ty jesteś przytłoczony przez zadręczanie się. Nie ma sensu się obwiniać, w lepszym stanie pewnie znowu zaczniesz szukać kontaktu z innymi ludźmi, cieszyć się tym, wróci empatia, bliskość. Co nie znaczy, że teraz tego nie potrzebujesz, tylko kontakt z innymi jest trudniejszy, ale chyba warto i tak.

    Trochę może niesłusznie skrytykowałem Cię w moim poprzednim poście, teraz widzę, że mamy podobną opinię na ten temat. W kwestii typów osobowości nie chcę się wypowiadać, bo słabo się na tym znam. Poza tym całkowicie się z Tobą zgadzam, wyszukiwanie na siłę diagnozy powoduje jeszcze silniejszą koncentrację na sobie i pogłębia nerwicę. Samo postawienie diagnozy też tak na prawdę niewiele daje.

    Co do tych emocji też uważam, że jest dokładnie tak jak piszesz. Negatywne emocje towarzyszące nerwicy utrudniają przeżywanie emocji pozytywnych. Oczywiście dalej żywi się do ludzi dokładnie te same uczucia co dawniej, jednak po prostu nie odczuwa się ich w sferze świadomej, opanowanej przez lęki i niepokoje. Tym nie mniej kontaktu z innymi trzeba szukać, naprawdę bardzo dużo to daje.

  7. nerwosol:
    co się ze mną stało na litość boską?

    Przejrzałam pobieżnie Twoje posty (jestem w teraz w pracy, hi hi) i jak dla mnie, to masz zaburzenia osobowości, to się leczy terapią (długą) i wspomaga lekami. Moje problemy psychiczne też się zaczęły od mocnych jazd na tle religijnym i też moje życie zmieniło się całkowicie. Każdy dzień był coraz większą udręką. Ale żaden kryzys nie trwa wiecznie, przyjdzie moment, w którym wybijesz się z tego dołka. Nie przejmuj się na razie diagnozami, jak psychiatra po jednej wizycie może stwierdzić jaki masz typ osobowości? A w ogóle takie zaburzenia wyglądają skomplikowanie, diagnozy się zmieniają, objawy są czasem takie, że chodzi się po ścianach... ale da się z tego wyjść, tylko trzeba systematycznej i długiej pracy. I nie można siebie skreślać, to co masz w głowie kiedyś się poukłada, tylko potrzebna do tego pomoc. Psychologa, rodziny, znajomych i Twoja własna.

     

    Czytam i oczom nie wierzę... Podważasz zdanie psychiatry, który swoją diagnozę może poprzeć wiedzą uzyskaną latami doświadczenia i uzyskanym wykształceniem, stwierdzając, że nie ma on prawa podać wstępnej diagnozy nawet po jednej wizycie, a jednocześnie sam nie mając żadnych kompetencji (!) i nie widząc człowieka na oczy mówisz mu, że ma zaburzenia osobowości?! Pomimo, że najprawdopodobniej, poza wyrywkowymi informacjami z internetu nie masz o tym zielonego pojęcia? Takim gadaniem mącisz jednynie ludziom w głowach, skądinąd i tak już znerwicowanym, zagubionym i nadwrażliwym.

    Moim zdaniem, to zupełny brak wyczucia i odpowiedzialności za wypowiadane słowa.

×