Witam wszystkich bardzo serdecznie,
Chciałabym opowiedzieć swoją historię i dowiedzieć się czy ktoś może ma podobny problem oraz jak sobie z tym poradzić.
Mam 22 lata i jestem kobietą.
W wieku 10 lat (12 lat temu) zachorowałam na grypę, po tej chorobie został mi suchy kaszel, a raczej odchrząkiwanie, czy pokasływanie.
Od 12 lat nie było dnia kiedy byłabym wolna od tego kaszlu.
Po tej chorobie rodzice zaczęli chodzić ze mną po lekarzach;
1. pierwszi byli pilmunolodzy i alergologdzy - mimo dobrych wyników spirometrycznych, uzali, ze mam asmę- brałam więc leki, różne nawet sterydowe - nie pomogło, więc wysłano mnie do:
2. gastrologów - którzy zdiagnozowali u mnie refluks i przepuklinę - to akurat było potwierdzone, jednak leki też nie pomagały na ten kaszel,
3. następni byli laryngolodzy - diagnoza: krzywa przegroda i spływanie z zatok - tak, zgadzam się z tym i leczę, ale kaszel spowodowany tym jest inny - mokry, a ten mój suchy nadal jest zagadką
przeszłam ponadto inne badania m.in. byłam u foniatry...
Po kilku latach szukania przyczyny tego kaszlu znowu zaczęłam badania: okazało się, że nie mam astmy, zatoki nadal leczę, doszły mi do tego kamienie na woreczku żółciowym i problem z hormonami - mimo, że cały czas leczę te choroby nadal kaszel nie przeszedł.
W dzieciństwie moi rodzice mieli problemy małżeńskie i się rozwiedli, a potem mój brat sał się bardzo złym człowiekiem, ja przez całe dzieciństwo żyłam w stresie, ale zawsze się dobrze uczyłam, jestem osobą ułożoną od 3 lat mieszkam z chłopakiem, z którym bardzo się kochamy, ale myślę, że te przeżycia mogą mieć z tym kaszlem i problemami z nabieraniem powietrza coś wspólnego.
Czy powinnam udać się do psychiatry, jakie choroby jeszcze wykluczyć i jakie zaburzenie psychiczne to może być?
Będę wdzięczna za wszystkie odpowiedzi, bo jestem już zmęczona tą walką o uwolnienie się od kaszlu z którym żyję większą część życia i czasem trazcę nadzieję, że kiedykolwiek się od niego uwolnię