Duzo tu pewnie takich historii. Dużo takich co swojego pierwszego posta pisza w tym dziale. Dużo próśb o pomoc itd.
I będę kolejna. Bo już ku.wa nie potrafię wytrzymać. Nie jestem w stanie określić czy to depresja, czy może coś innego. Część objawów się zgadza, mam też takie, które zalatują schizofremią czy h wie czym.
Zaczęło się dwa lata temu. To nie był zwykły smutek, nie cierpienie. Bo ja proszę państwa oddałabym wszystko by te rzeczy CZUĆ. To była pustka. Kompletna, czarna pustka. Jestem wydrążona emocjonalnie. Nie ma we mnie miłości wobec najbliższych chociaż moim marzeniem jest ją poczuć. Moim marzeniem jest cierpieć. Wszystkie dobre uczucia, a nawet te które większość uważa za negatywne wyssała jakaś czarna dziura we mnie. Czuję tylko drążącą mnie beznadziję, która już nie raz była dla mnie powodem myśli samobójczych. Chociaż nie płaczę. Tak naprawdę. NAPRAWDĘ, nie płakałam od półtora roku. Czssami zmuszałam się do łez, do noramlnych uczuć i myśli. I to właściwie tylko pogłębiało tą pustkę.
Czasami miewam "normalne" dni. Takie, w których coś mnie jeszcze cieszy, na czymś mi zależy. Ale szybko się kończą. Dają nadzieję, i odchodzą. Nienawidze takich dni.
Kiedyś myśałam, że to może spowodowane jest moimi problemami. Ale one się skończyły,a o uczucie było przy mnie, gdy przeżywałam w życiu chwile, które może ktoś z zewnątrz uznałby za najlepsze. Zostało.
Kiedy jestem w takim stanie, czasami pojawia się jeszcze głeboka, niuzasadniona nienawiśćdo drugiej osoby i poczucie wyższości. Nikomu o stanie w jakim się znajduję nie mówię, tzn. raz powiedziałam i usłyszałam, że wymyślam, mam zaje.. życie, a ta osoba to ma prawdziwy problem i CIERPI. A ja za to jej cierpienie dałabym...wszystko.
Próbowałam walczyć z tą pustką, myśleć pozytywnie, doceniać to co mam. KOCHAĆ. WIERZYĆ. MIEĆ NADZIEJĘ. nie da rady.
Jeśli ktoś tego nie przeżył, nie jest w stanie nic o tym powiedzieć. NIC.
Pewnie tylko zaśmiecam to forum swoimi problemami, może nikt nie potraktuje tego poważnie.
Ale mam nadzieję, że ktoś zrozumie. Pomoże. Może.
{edit} fizyczne objawy też mam. wieczne zmęczenie, senność, chorobliwa ociężałość.