Skocz do zawartości
Nerwica.com

ajgulinka

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez ajgulinka

  1. Witam was, trochę odświeżę ten temat.

    Wkręcam sobie, że mam schizofrenię:( wcześniej wkręcałam sobie inne rzeczy (choroby), miałam też natrętne myśli (pedofilia):( przez dwa lata brałam cital i było super. Potem odstawiłam, żeby zajść w ciążę i teraz, w 5. miesiącu ciąży, znowu mnie dopadło. Na razie biorę hydroxyzinum, ale bardzo słabo na mnie działa:( Z chęcią wróciłabym do leków, ale boję się zaszkodzić dziecku... Psychiatra mi je proponował, ale strasznie chcę jakoś jeszcze wytrzymać te 4,5 miesiąca.

    No i teraz strasznie męczę się z tą wkrętką o schizofrenii. Z jednej strony wiem, że mam nerwicę i tylko sobie wymyślam, bo czytałam milion podobnych wypowiedzi (na tym forum), a z drugiej ciągle we mnie siedzi myśl o tym. Boję się omamów: ciągle wsłuchuję się, czy nie słyszę dziwnych dźwięków. Ciągle wywąchuję dziwne zapachy ( a w ciąży węch jest wyczulony, więc tym bardziej się nakręcam i już nieraz myślę, że rzeczywiście coś czuję)... do tego mam ataki paniki: serce bije jak szalone, pocę się i latam co chwilę do kibelka. Od piątku zaczynam wizyty u psychologa, ale muszę sobie jakoś radzić zanim terapia zacznie działać:( mam starsze dziecko i mam wrażenie, że przez te ciągłe myślenie o sobie i swojej chorobie, jestem złą matką:( Najgorsze jest to, że umiem to wszystko sobie zracjonalizować, a i tak się boję (czy to już nie rozszczepienie osobowości?). Czy można tak sobie wkręcić omamy, że one się w końcu pojawią? Pomóżcie mi jakos się z tym uporać choć na te kilka miesięcy...

  2. Dzien dobry,

    mam problem i juz sobie z tym nie radze. Jestem niesamowita hipochondryczka i ciagle sie ten stan poglebia. Najpierw wkrecalam sobie rozne choroby fizyczne: mialam juz raka zoladka (robilam gastroskopie), zawal (robilam ekg), stwardnienie rozsiane (bylam u neurologa) i inne choroby. Niedawno bylam w ciazy i ciagle wkrecalam sobie, ze z dzieckiem jest cos nie tak. Ostatnio wkrecilam sobie, ze mam shizofrenie i upewnialam sie, ze maz widzi i slyszy to wszysko co ja. Odkad urodzilam coreczke, siedze w domu i mam jeszcze wiecej czasu na wkrecanie sobie roznych rzeczy. Najpierw zaczelam jej wkrecac rozne choroby: myslalam, ze ma porazenie mozgowe, potem, ze ma autyzm. Pytalam o to na roznych forach, natretnie o tym myslalam. Ale najgorsze wkrecilam sobie teraz! Obejrzalam program o pedofilii i wkrecilam sobie, ze jestem pedofilem- mam to od 2 dni. Wiem, ze to nie prawda, bo kocham coreczke i nigdy mi nawet taka mysl przez glowe nie przeszla! Zaczelo sie od karmienia piersia- laskotalo mnie to i wkrecilam sobie, ze to mnie podnieca. Ale wiem, ze tak nie jest- ze to nieprawda, bo juz wczesniej mialam rozne wkrecenia. Przestalam corcie karmic piersia i zaczelam jej unikac. Nawet postanowilam sie zabic jesli kiedykolwiek przyszloby mi do glowy zrobienie jej czegos Od 2 dni czuje tez dziwne napiecie seksualne, ale czuje je caly czas- jak wychodze z domu i jestem bez coreczki... No i wydaje mi sie, ze czuje je przez strach i sttres zwiazany z tym wkreceniem. Zawsze bylam bardzo nietolerancyjna (nie toleruje homoseksualistow, transseksualistow itd)i pewnie ma to jakis zwiazek z tym. Im bardziej sie czegos boje, to jest bardziej prawdopodobne, ze sobie to wkrece . I teraz wiem, ze jedynym rozwiazaniem tego jest wmowienie sobie czegos innego Jestem w blednym kole. No i te schizy przechodza jak jestem bardzo czyms zajeta... Mam isc do psychologa czy od razu do psychiatry? Czuje sie z tym wszystkim okropnie! Pomocy!.

     

    Jeśli umieściłam to w złym miejscu, to prosze o przeniesienie.

  3. Witam!

    Zarejestrowałam się tu, ponieważ szukam wsparcia, zrozumienia i kogoś, komu mogę bez obaw powiedzieć o swoich problemach. Mam 23 lata. Cierpię na nerwicę od ok. 3 lat. Wydaje mi się, że jest to nerwica wegetatywno- lękowa albo hipochondryczna, choć nikt nigdy nie powiedział mi tej nazwy.

    Zacznę od krótkiego opisu mojej choroby.

    Ciągle mnie coś boli i szukam przyczyn tych bóli. Na samym początku zaczęło się od problemów z żołądkiem: bóle, ssanie, mdłości, wymioty oraz duszności i guli w gardle. Internista bez żadnych badań skierował mnie od razu do psychologa, czym nieco mnie zmartwił, bo powinien wykluczyć inne przyczyny! Tak przynajmniej każdy mówi! W każdym bądź razie chodziłam do psychologa na całą sesję psychoterapii i nic nie pomogło... W między czasie pojawiły się mi również problemy z jelitami, bóle brzucha. Od września zeszłego roku zaczęły się uciążliwe zawroty głowy, potem mrowienie i drętwienie wpierw samych kończyn, potem całego ciała. W grudniu dowiedziałam się, że jestem w ciąży, co zwiększyło liczę moich objawów i najgorsze jest to, że nie umiem rozróżnić ciążowych od nerwicowych :( Boli mnie żołądek, brzuch, mam uczucie swędzenia zarówno skóry jak i "wewnątrz" brzucha i żołądka, czuję skurcze przełyku, bóle klatki piersiowej, kołatanie serca, bóle stóp i dłoni, problemy z widzeniem (mroczki przed oczami) i pewnie inne rzeczy, o których teraz nie pamiętam. Wiadomo, ze nie czuję wszystkiego na raz, ale raz coś przychodzi, a coś innego odchodzi:( Nie mam już siły walczyć z tą chorobą :( Byłam już na milionach badań: morfologia, ob, ekg, tsh, gastroskopia, wizyta u neurologa, okulisty, psychologa, laryngologa... nigdzie nic nie wychodzi, więc podejrzewam, że jest to nerwica, co już na początku stwierdziła internistka. Martwię się o swoje dziecko, które odczuwa wszystkie moje lęki :( Najdziwniejsze jest to, że różne objawy przychodzą kiedy chcą i nie tylko w sytacjach stresowych, ale nawet gdy jestem radosna... bardzo potrzebuję jakiegoś wsparcia, bo zarówno rodzina (mama, mąż) jak i lekarze nie traktują mnie poważnie :( nikt już nie chce słuchać, "co sobie nowego wymyśliłam". Jestem coraz bardziej bezradna, a dolegliwości ciągle przybywa :( naprawdę rzadko zdarzają się już dni, gdy czuję się dobrze:( przede mną jeszcze 4 miesiące ciąży, a ja nie wiem jak ją donoszę :(( w nocy budzę się z lękiem, że umrę na zawał, był czas, że myślałam, że mam stwardnienie rozsiane, był czas, że myślałam, że to rak... wiem, ze to hipochondria, ale z każdym nowym symptomem przychodzą mi do głowy nowe "choroby". Już nie wiem gdzie szukac pomocy:(

×