Witam serdecznie!
Jestem nowy na tym forum, ale nie będę pisał już w Powitalni, tylko od razu tutaj: cześć wszystkim!
Piszę do Was w pewnej, dość trudnej dla mnie sprawie.
Otóż moja przyjaciółka ma ostatnio tzw. doła. Smuci się niemal codziennie, chodzi ciągle przygnębiona. Narzeka, że czuje się samotna, nie ma na nic ochoty. Uważa, że źle wybrała klasę w liceum, czuje się niedoceniana przez rodziców. Uważa, że jest "wpadką" rodziców. Jej mama podobno uważa, że ona urodziła się za wcześnie, a teraz wygląda okropnie i nie potrafi o siebie zadbać.
Czuje się też samotna, twierdzi, że jestem jedyną osobą, która się jeszcze od niej nie odwróciła. Twierdzi też, że to się w najbliższym czasie zmieni, bo ona jest nie do wytrzymania, jest okropna i nikomu niepotrzebna.
Taki stan trwa już ponad miesiąc. Wcześniej, przez jakieś 5 miesięcy wszystko było w miarę normalnie, nie zachowywała się tak. Ona sama twierdzi, że jest to okresowe, że ma tak średnio dwa razy w roku, i ma tak odkąd pamięta. Ale przecież normalna siedemnastoletnia dziewczyna nie powinna mieć takich długich dołków!
Sam też jestem tym już bardzo zmęczony. Ciągłe podtrzymywanie jej na duchu, które jest bezskuteczne mnie wykańcza. Słowa, żeby zamiast marudzić zmieniła coś, nie docierają do niej. Fakt, czasami ma dni, że czuje się lepiej, zaczyna mnie przepraszać za dzień wcześniejszy, mówi że chce się zmienić itd. Ale dzień później jest znowu tak samo.
Co mam o tym myśleć? Są to objawy depresji czy jeszcze nie? Czy może to tylko efekty dojrzewania i jej przejdzie? Jak mam jej pomóc?
Proszę Was o pomoc, nie wiem co zrobić.
Pozdrawiam
smerf89