-
Postów
7 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez redorchid
-
-
Koleżanka - nie trzeba skierowania, ale musisz się zarejestrować u psychiatry (zazwyczaj jakiś czas się czeka). Ja po prostu poszłam do pierwszej lepszej dużej przychodni i zapytałam o psychiatrę. To może nie jest najlepszy sposób, ale lepszy niż bezczynność.
Swoją drogą... zastanawiam się czy osłuchiwanie i mierzenie ciśnienia są rutyną u psychiatry? Dość mnie to zdziwiło. Do tego ciągle się pytał czy nie mam chorego serca (byłam zdenerwowana i pewnie szybciej biło) - chyba z trzy razy zaprzeczyłam, ale i tak zapisał mi jakieś tabletki na serce... Oprócz tego zapisał też inne tabletki które na szczęście pomogły:).
-
fajka - ja też czasami czuję się źle, ale wiem że warto walczyć. Nie wiem kto to powiedział, ale zapamiętałam: Przyjaciół nie zostawia się nawet wtedy gdy tego chcą.
Zrób tyle ile możesz, na ile masz sił - reszta to jego walka i jego wybór.
-
Był taki dzień kiedy przestałam narzekać na siebie - takie olśnienie. Myślałam o tym ile jestem w stanie wybaczyć innym i stwierdziłam że dużo. Bardzo dużo. Więc dlaczego ciągle nie mogę sobie wybaczyć swoich błędów? I... wybaczylam sobie. Takie proste? Nie, bo naprawdę długo na to czekałam.
-
Teraz pomyślałam coś strasznego - a jeśli on chce sobie cos zrobić? Jeśli dlatego chciał ze mna zerwać... Nie będę miała z nim kontaktu do piątku (inne miasto/brak komórki/ brak internetu). Boję się...
-
Miałam podobne objawy - nagle nie mogłam oddychać, strach, ataki płaczu. To się nasilało przez rok. Pod koniec ataki były bardzo częste - właściwie codziennie płakałam. niepotrzebnie czekałam tak długo - poszłam do psychiatry, ten przepisła mi jakies tabletki. Pewnie one też mi pomogły, ale przede wszystkim ja chciałam z tym skończyć. Dlaczego? Bo zobaczyłam jak to wpływa na mojego chłopaka - był coraz smutniejszy, obwiniał się (sam ma problemy). Postanowiłam być silna, zaczęłam z tego żartować, liczyłam każdy nieprzepłakany dzień. Jest dobrze. Może mój problem nie był taki poważny, ale wierzę że ze wszytkiego można wyjść.
-
Witam
Jestem z chłopakiem od ponad roku. On ma depresje - ostatnio jest coraz gorzej - chce z tym walczyć, ale często brakuje mu sił. Powiedział mi, że tylko mnie rani, że nigdy nie będziemy szczęśliwi, bo on się nie zmieni. Po prostu stracił nadzieję. Chce odejść - mówi, że nie wie czy ma w sobie jeszcze jakieś uczucia, że nie zasługuje na mnie. Ja bardzo go kocham i chce mu pomóc. Nie wiem co robić. To jest dla mnie szok - wcześniej mówił że mnie kocha, przytulał, całował, właśnie w "ten" sposób. Ostatnio nie zauważyłam żadnego ochłodzenia naszych relacjach... Nie wiem co robić... Jak mu pomóc.
Racja - powinnam przejrzeć wątki. Ten temat mi dużo pomógł.
Czy myślicie że powinnam pozwolić mu odejść? Boję się że nikt oprócz mnie nie będzie chciał mu pomóc - z rodzicami prawie nie rozmawia, ma dwójkę przyjaciół, ale oni mieszkają teraz dość daleko - z resztą im też dużo nie mówi. Najwięcej wiem ja. Czy wasz partner z depresją powiedział wam kiedyś "nie wiem czy cię kocham"?
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
w Depresja
Opublikowano
Nienawidzę zimy - na zewnątrz ciemno i zimno, w środku cztery ściany i ja miotająca się od jednej do drugiej. nie mam ochoty nikogo widzieć, no oprócz mojego chłopaka, który niestety czuje się gorzej ode mnie. Czasami tylko płaczemy oboje.
Znowu jest źle, a przecież już było dobrze... Dziś oddawałam krew i czuję się strasznie ociężała, boję się zasnąć, bo zaczynam wyobrażać sobie, że skoro pobrali mi pół litra krwii, to umrę... wiem, że to głupie.
Niech to słońce wreszcie się pojawi...