Skocz do zawartości
Nerwica.com

agula81

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez agula81

  1. ...no niby tak...ale kolejny raz zawiodłam sie na facecie...jakos jeszcze trudno mi zrozumieć, że dla niego to nic nie znaczyło i nawet nie stac go na telefon
  2. W sumie ja mam takie podejscie...sama jestem juz od dwóch lat...nie chciałam byc tyko z kims aby byc...na tego faceta otworzyłam sie poraz pierwszy od ostatniego roztania i strasznie mi jest przykro po tym całym zajściu...
  3. No właśnie nie wiem już co mam w sobie zmienić, żeby trafić na tego odpowiedniego....nie wiem czy warto jeszcze podejmował dialog z ty, czy dać sobie spokój???
  4. Poznaliśmy się jakoś w połowie stycznia i chociaż przypadliśmy sobie do gustu to nasze spotkanie były sporadyczne. Praktycznie od imprezy do imprezy. Z tego co się później dowiedziałam on wtedy spotykał się też z inna dziewczyną. Później te kontakty zaczęły się zmieniać, spotykaliśmy się sami, codziennie rozmawialiśmy przez telefon, były wypady za miasto, czułe słówka, seks... I teraz tak: w środę spotkaliśmy się w klubie (on był ze swoim towarzystwem, ja ze swoim). Widzieliśmy wcześniej o tym, że tam się spotkamy. Jak mnie zobaczył powiedział, że ładnie wyglądam i mówi choć Cie zapoznam ze znajomymi...i przedstawił mnie w sumie normalnie moja koleżanka X. Ja jak bylismy sami tak bardziej zaczepnie mówię do niego dlaczego przedstawiłeś mnie jako koleżankę a on na to: to co miałem powiedzieć, że jesteś koleżanka, która bzykam....i mi wtedy zrobiło się tak strasznie przykro, zaczęłam mu strasznie dogadywać. On w sumie przeprosił, za to, że tak powiedział, ale raczej zrobił to dla świętego spokoju i powiedział, że porozmawiamy o tym jutro, Ja taka w emocjach odpowiedziałam, że raczej już nigdy nie porozmawiamy. Do końca imprezy unikaliśmy się...Jakoś pod koniec on miał spięcie z kimś tam i był strasznie zły...podeszłam do niego chciałam go przytulić a on wtedy mnie odepchną i powiedział żebym go nie dotykało. Odeszłam i wyszłam wtedy z lokalu. To było w środę, od tamtej pory się nie odezwał...od znajomych wiem, że ma do mnie żal ze miałam do niego waty nie wiadomo o co... ..nie wiem co o tym mam myśleć, czy jest taki honorowy i się nie odezwie, czy ta sytuacja mu odpowiada bo nie zależy mu na tej znajomości Ja czuje coś w stylu, że się na nim zawiodłam, czuje się wykorzystana...ale brakuje mi go...nie wiem jak mam się zachować????
  5. ...oczywiscie, ze nie chce go bronić, ale go kocham, to wychodzi samoistnie....
  6. ...wiesz, chciałabym zeby to był inny scenariusz, ale może byci taki jak piszesz....jak nie pojade to sie nie przekonam i bede płakała w poduszke w domu czekajac na jego powrót....dam znać jak wróce...i wirze wto, ze jednak napisze nie mieliscie racji...bynajmniej bym chciała
  7. ...pojadę, ale dla samej siebie bez żadnego płakania i żebrania o jego miłość...jezeli sie kochamy(a wto niewątpie) to bedziemy sie szanowali i albo bedzie to piekne zakończenie naszej relacji albo poczatek nowej drogii...przezycia z podrózy pozostana mi na zawsze i szkoda troche zeby taka okazja przepdała i pieniadze9chociaz nieone tu sa najwazniejsze)
  8. ...bo w tym momencie chcę sie łudzić...tak jest mi łatwiej... ...ale podjęłam już decyzje...
  9. ...to nie jest tak, że człowiek nie jest się w stanie zmienić, uczymy sie i dojrzewamy przez całe życie... ..i z tym toakurat nie mam problemu i wiem, ze on jestw stanie sie dla mnie zmienić, bo był nawet gotowy wyprowadzic sie z Warszawy żeby całkowicie oderwac się od znajomych....może to jakaś chwiala słabości...
  10. ja 29,on 32 On wczesniej prowadziła takie strasznie luzackie zycie imprezy, kumple, dziewczyny, alkohol...ale odkad mnie poznał to sie zmieniło, ale pozostali kumple, którzy mnie nie lubia i twierdza, ze stał sie pantoflarzem...przy poprzednim rozstaniu oni strasznie byli przeciwko mnie, jja mysle, że to tez duzy ich wpływ...dlatego moze ta podróz bez rad kumpli,sam na sam przez 3 tygodnie coś da...
  11. ...strasznie trudno, nie chce mi się wierzyć w to wszystko, bo tak jak on mnie kochał to jeszcze nie kochał mnie nikt...pierwszy raz doświadczyłam takiego uczucia...czasamii owszem byłam zołza bo jestem strasznie uparta, i zastanawiam sie może, że go to wszystko zmeczyło, ze zawsze było tak jak ja chce...i mimo, ze mnie tak kocha to jednak woli miec swiety spokój...z tym umawianiem na sex, to nie wiem o co dokładnie mu chodziło, bo tak naprawde do niczego nie doszo oi te e-maile sie urwały...nie wiem czy przekreslic to wszystko, czy walczyc , ale tak jak piszesz szanując siebie...
  12. ...własnie mnie to boli, bo on zrobił cos o wiele gorszego, ale ja starałam sie wybaczyć...a on nie chce nawet z mna porozmawiać...jak sie kocha, to trudno jest tak to wszystko zakończyć...a ja go naprawde bardzo mocno kocham
  13. ...z moim byłym to było przypadkowe spotkanie w galerii i kawa, nie powiedziałam o tym chłopakowi, bo nie chciałam zeby sie denerował,zreszta to spotkanie nic nie znaczyło...a on w tych e-mailach z tamta dziewczyna umawiał sie na seks...i zaznaczam, ze ja wybaczyłam...bo bardzo go kocham ...nie no raczej sex w tym wypadku odpada.... skoro nie jesteśmy razem to z wszystkimi konsekwencjami...a wyjazd dla samej siebie, zobaczyć, poznać inna kulture...i wyjasnic wszystko, albo w jedna lub w druga strone....to może byc ostatnia szansa...nie wiem sama??? dlatego sie radze...
  14. ...defakto z tamtą dziewczyna do niczego nie doszło, i nie moge tak chyba pzrekreslac tego wszystkiego co było...dziwi mnie tylko jego zachowanie...nie wiem czy to nie jest wpływ znajomych, bo oni mnie strasznie nie lubia i odradzaja mu zwiazek ze mna...ponadto w tym samym czasie jego przyjaciela zostawiła dziewczyna i on tak strasznie sie z nim solidaryzował i może to też ma wpływ na to wszystko
  15. ...ale ja go bardzo kocham i chciałabym jeszcze zawalczyć o ten związek, jednak on cały czas powtarza, że to już koniec...tylko nie wiem dlaczego proponuje mi ten wyjazd jako znajomi?
  16. Znalazłam się dziwnej sytuacji. Nie wiem co dalej... Byłam z chłopakiem 1,5 roku, w tym raz mieliśmy takie poważniejsze rozstanie na moja prośbę to ja miałam wątpliwości. Zakończyło się to wszystko jednak ok, i ja się zakochałam na dobre. Oddałam się mu bezgranicznie i pokochałam całą sobą. On jest podróżnikiem i odkąd się poznaliśmy jego marzeniem było mnie gdzieś zabrać, ale zawsze coś przeszkadzało, to praca, moja szkoła, brak funduszy itp....ale w końcu się udało i w tą środę mieliśmy wylatywać do Wietnamu. Cieszyliśmy się bardzo na tę podroż, razem układaliśmy plan i robiliśmy przygotowania... Jednak jakieś 2 tygodnie temu przez przypadek(zostawił otwartą skrzynkę pocztową) przeczytałam jego e-maila, w których umawiał się na spotkanie z jakąś dziewczyną...suma summarum chyba do niczego nie doszło, bo w pewnym momencie wymiana wiadomości się urwała. Ja poczułam się strasznie, zrobiłam mu awanturę, powiedziałam, ze to koniec, chciałam się wyprowadzać...jednak wysłuchałam tego co miał do powiedzenia....nie spałam ze dwie noce zastanawiając się nad tym wszystkim, ale postanowiłam nie przekreślać tego co było, bo bardzo go kocham. Przez tydzień było przynoszenie kwiatów codziennie, zapewnianie jaka to jestem wspaniała i, ze już nigdy nie pozwoli żebym cierpiała. Parę dni temu natomiast to on przeczytał na gg rozmowę z moja siostra, gdzie rozmawiałam z nią z moim byłym chłopaku. Dokładnie to przeczytał takie zdanie: "dobra kończymy już o L, bo R. jest już w domu." Nie chciałam go okłamywać powiedziałam mu, że spotkałam się ostatnio z tym moim byłym na kawie, to były taka zwykła rozmowa, zresztą na której mu powiedziałam, ze bardzo kocham mojego obecnego chłopaka. On jednak twierdzi, ze ja go zdradziłam i nie chce już ze mną być. Nie chce słuchać moich wyjaśnień i kategorycznie twierdzi, że to ewidentny koniec, ze nie chce mieć dziewczyny. Nie chce się nawet spotkać, bo twierdzi, ze ja będę się chciała zejść, a on już tego nie chce. Nie wiem uważacie, ze te spotkanie to tylko dla niego pretekst do rozstania?...ale wcześniej nic tego nie zapowiadało...cały czas mówił zemnie kocha i cieszy eis, że ma taką dziewczynę jak ja... I teraz pozostaje kwesta wyjazdu...on twierdzi, ze możemy pojechać jako znajomi, ale ja sobie tego nie wyobrażam....traktować człowieka, którego bardzo kocham jak kolegę, dla mnie to straszny ból. Ja z jednej strony chciałabym być z nim przez te 3 tygodnie, ale z drugiej nie wyobrażam sobie tego, jak to by miało wyglądać. Co radzicie?????
×