Podjąłem decyzję ,że wyjeżdżam w sobotę tak jak planowałem.Dla mojej mamy jestem wrogiem teraz,argument że w następny weekend zostanę z ojcem i mama będzie mogła wyjechac w ogóle nie dotarł do niej.Moja mama tak na prawdę nie chce chyba nawet odpocząć od tej sytuacji ,po prostu che kolejny raz żebym swoje zycie dostosował do jej wymagań.Boli mnie to ,ze zupełnie nie przejmuje sie tym jak ja się czuję ,co ja czuję i nawet jej to nie interesuje.Powtarza tylko jaka to jest biedna i jaki ja niewdzięczny jestem,że mieszkania mi nie zapisze ,że nie mam po co wracac.Hm a mnie chyba nawet nie zależy na tym czy mieszkanie dostanę czy będę miał gdzie wrócić czy moze będę musiał wynając coś od poniedziałku.Jest mi cięzko ale wiem ,ze nie mogę odpuścic i nie moge pozwolić sie ograniczać już.Nie chcę przegrac zycia,lepiej to zrozumiec w wieku 36 lat jak w ogóle.Trudno mi z tym wszystkim,mam zero poczucia bezpieczenstwa,nie wiem co będzie jak wrócę w niedziele ale mimo to podjąłem decyzję,może pierwszą dojrzałą i przemyslaną decyzję w życiu.Boję sie tego wszystkiego co będzie ,ze będę miał znowu poczucie winy ale dam radę musze ,będzie dobrze.