Skocz do zawartości
Nerwica.com

.l.

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez .l.

  1. No najwyraźniej skierowanie to problem, nie mam pojęcia jaki. ;/ Udało mi się dopiero na kwiecień zapisać do psychiatry, więc będę chyba próbować jeszcze do psychologa, może mi jakoś doraźnie pomoże. Idę jutro do internisty, chciałabym, żeby tym razem nie było już żadnych problemów ze skierowaniem... Ogólnie to chodzę jak automat, nie jem prawie i nie śpię, tak się przejmuję tym, co narobiłam w weekend. Cóż, będę się starać jakoś wygrzebać
  2. No tak, jakoś to będzie, taką mam nadzieję. Dziękuję za słowa wsparcia, są mi bardzo potrzebne.
  3. To zapisuję się jak najszybciej. Na mojego chłopaka to strasznie wpłynęło, no aż mi serce się ściska, jak o tym myślę. Jest mi przykro, że mnie poznał w ogóle, bo on nie zasłużył na to, co mu zgotowalam. A teraz z nim rozmawiałam i on jednak chyba chce odejść. Rozumiem to, ale ciężko mi się z tym pogodzić, bo głównie dla niego chciałam się leczyć. Właśnie teraz jeszcze to mnie dodatkowo załamuje. No ale cóż. Taka piękna pogoda jest za oknem, to idę się chyba przejść i trochę pomyśleć. On chyba nie wie, że ja naprawdę nie chciałam, żeby tak to wszystko wyszło.
  4. No tak, pić już nie mam zamiaru, ja po prostu naiwnie myślałam, za każdym razem, że będzie ok, że teraz akurat dam radę. Wiem już, że nie dam nigdy. No cóż, pójdę pogadać z lekarzem, raczej jak powiem mu dokładnie to, co tutaj napisałam, to nie będzie mi robił problemów ze skierowaniem. Tak, mój facet jest chyba święty i też dla niego chcę z tego wyjść- on mnie nadal kocha, aczkolwiek widzę, że już zaczyna się łamać- ale wiem, że chciałby być ze mną i chcę mu to umożliwić. Boję się tego wszystkiego, boję się tego, co mnie teraz czeka, boję się, że mi się nie uda, ale chcę z tego wyjść, nie chcę taka być, nie chcę tego robić.
  5. Moim głównym problemem są napady furii i toksyczna zazdrość o partnera. Nie wiem sama, co się ze mną stało. Jestem w związku od 2 lat i kompletnie zniszczyłam sobie życie, swoje i swojemu chłopakowi na dodatek. Nie panuję kompletnie nad swoimi napadami szału, najgorzej jest, gdy zdarza mi się coś wypić, a czasem zdarza- lub raczej zdarzało, bo to tym, co się wydarzyło parę dni temu, nigdy nie tknę już alkoholu. Po alkoholu kompletnie traciłam głowę i robiłam niewyobrażalne awantury mojemu chłopakowi. Biłam go tak, że był cały posiniaczony bądź podrapany. Nie chciałam tego, potem żałowałam, aż do następnego razu. On musi czasem wyjeżdzać na jakiś czas- moja wyobraźnia nie pozwalała mi jeść, spać, nic. Chciałam iść do lekarza, ale prywatnie nie mam pieniędzy, a w publicznej poradni patrzą się na mnie z politowaniem, jak proszę o skierowanie i każą brać magnez na doła. Z tym, że ja nie mam doła...czy to jest choroba? boże, czy ja mam szansę w ogóle to wszystko naprawić? To, co mnie tak załamało, to awantura, jaką urządziłam Mu parę dni temu- przy jego znajomych ze studiów, no po prostu jakaś masakra, co ja narobiłam, i tak, to było pod wpływem alkoholu. Znów jest poraniony i nie wie, jak spojrzy w oczy swoim znajomym. Najlepsze jest to, że on nadal ode mnie nie odszedł, a ja nie wiem, co mam zrobić. Czy ktoś może powiedzieć, co może mi dolegać? Może ktoś z okolicy Warszawy wie, gdzie mogę uzyskać bezpłatną, ale dobrą pomoc, czy mogę w ogóle dostać ją bez tego przeklętego skierowania? Bo w chwili obecnej to mam już nawet myśli samobójcze, nie mogę się z tym wszystkim pogodzić, jak wpadam w szał, to działam w afekcie, ledwo pamiętam potem, co się działo. Nie chcę zniszczyć swojego związku, chcę żyć normalnie.
×