Skocz do zawartości
Nerwica.com

awo

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez awo

  1. awo

    ***SNY***

    sny - sny są bardzo ciekawe i baardzo mi pomagają. Ostatnio śniło mi się, że wybieram się z dzieckiem gdzieś w daleką podróż. Kiedy podeszłam do okienka kontroli paszportowej i podałam swój paszport za szybke starsza pani w okularach zwróciła mi go i powiedziała, że z takim paszportem nigdzie nie polecę. Otworzyłam go, a tam różne moje zdjęcia - w jakiejś chustce, z malinowymi ustami, jakby zdjęcia z wakacji, czy jakichś sytuacji, i nawet nie byłam do siebie podobna. Mówię pani, że pewno właściwy paszport zostawiłam w schronisku, w którym spaliśmy przed podróżą. Wracam do tego schroniska, czy też taniego hoteliku i zaczynam szukać właściwego paszportu, ale go nigdzie nie mogę znaleźć. Mam wrażenie, że go kiedyś miałam i, równocześnie, że nigdy nie miałam innego paszportu, jak ten, co go dałam pani. Nie mogę go nigdzie znaleźć, strasznie się śpieszę i boję się, że mi samolot ucieknie. Jak się obudziłam, to sen wydawal mi się taki nieistotny, taki codzienny - mam wkrótce lecieć do za granice, więc to pewno stąd. A później go zrozumiałam! NIGDZIE DALEJ NIE POLECĘ, DOPÓKI NIE ZNAJDĘ SIEBIE. Swojej tożsamości. Swojego paszportu, w którym byłabym ja, jaka jestem - podobna do siebie. Nie jestem bowiem tą osobą, która się przejawia w różnych sytuacjach z różnymi ludźmi. Muszę więc odnaleźć ESENSJĘ siebie. W snach nasza podświadomość mówi nam, co nas boli, o czym zapomnieliśmy, co jest ważne. Sny mi bardzo pomagają. Często kładę się spać i myślę sobie, co jest dla mnie ważne. Pytam się siebie. Pytam i pytam. A później śni mi się coś na kształt odpowiedzi. Takie sny dają siłę i pozwalają chociaż na trochę uśmierzyć strach. Często śni mi się woda. I wiem, ze to jest ważne. czy jest brudna, czy czysta, czy się w niej topię, czy pływam. Patrzcie uważnie na swoje sny. Najlepiej je zapisujcie zaraz po przebudzeniu. Zapraszajcie je, żeby się Wam przyśniły. Bo one być może podpowiedzą Wam, co musicie jeszcze ze sobą zrobić, żeby przestać się tak źle czuć. Jak zwykle życzę powodzenia.
  2. wiem, że każdemu z Was (nas?) jest baardzo ciężko, kiedy nie możemy normalnie żyć, normalnie wyjechać gdzieś i się bawić. Ale kochani - spróbujcie na to spojrzeć tak, jakby to sam Wasz organizm coś Wam mówił. Zastanówcie się, co on Wam mówi. Mnie powiedział, ze muszę coś zrobić ze swoim życiem, że dłużej tak nie można, że jak będę tak żyła, to to nie będzie życie, tylko UMIERANIE. Powolne UMIERANIE. Bo moje ciało umiera (wszyscy to uczucie znamy!) A przecież jeszcze jestem, jeszcze mogę coś zmienić, mogę zacząć to, co chcę robić, mogę robić, to, co czuję, że chcę. Skoro nie umarłam, to mam szansę. Skoro i tak jest tak bardzo źle, to zacznę robić cokolwiek, to, co czuję, że chcę. Skoro przez nerwicę nie mogę skończyć studiów, to może nie powinnam ich kończyć? Może inne? Jeżeli nerwica jest fizycznym objawem konfliktów wewnętrznych, to zastanówcie się, jakie to są konflikty? Czego tak bardzo się boicie? Co was przeraża? Zadawajcie sobie to pytanie codziennie, rano i wieczorem, zadawajcie sobie przed snem, a gdy się budzicie zauważcie, co wam sen odpowiedział. Bo tak naprawdę gdzieś tam w środku wiecie już to wszystko. Tylko trzeba to sobie uświadomic i zacząć żyć zgodnie z tą wewnętrzną prawdą. Może mi jest teraz trochę łatwiej, bo na razie odpuściła, zniknęła, ale czuję, ze moje życie jest już inne. Już czasami wiem, czego nie chcę i jak nie chcę żyć, a ona mi nie pozwala wrócić do starych przyzwyczajeń, bo te przyzwyczajenia, to śmierć. Więc jak tylko lekko zbaczam z drogi, znowu zaczynam umierać. I to jest dobre:)) Życzę wszystkim, żeby zrozumieli swoją najprawdziwszą istotę, odkryli swoją prawdę i podziękowali nerwicy, że im otworzyła oczy. A to niestety zawsze boli.
  3. "Nerwica to rzecz jasna próba samouleczenia, zresztą każda choroba to częściowo taka próba. (...) To próba samoregulującego się systemu psychicznego zmierzająca do przeywrócenia równowagi" C.G. Jung Podstawy psychologii analitycznej, s. 211. Staram się ostatnio tak właśnie na to spoglądać - nerwica to coś, co nam może pomóc pełniej, lepiej, szczęśliwiej życ, kiedy juz odrzucimy te zachowania kompulsywne, które nie dają nam nic, oprócz bólu. Kiedy już zaczniemy robić to, co jest ważne. Bo bez takiego bólu i strachu, co by nas zmusiło do zmiany siebie?? A więc nerwica jest naszą szansą, to ciało nam mówi, że nie chcemy tak żyć, mimo, że my sami się już dawno okłamaliśmy i zgodziliśmy się na takie kompromisy, które zadają nam rany, Najwyższa pora przebudzić się. Mamy jedyną i niepowtarzalną okazję!! Potraktujmy ją jako sprzymierzeńca, a nie wroga! I tego właśnie wszystkim życzę. PS. Wczoraj umierałam od zjedzenia 3 uszek z grzybami - bo przecież na pewno były tam jakieś trujące:)
  4. Właśnie miałam iść spać, ale twój post mnie poruszył. Aniołku, nie załamuj się, szkoda Twojego życia. Musisz coś robić - idź do psychologa najpierw, poradzi Ci jaka terapia dla ciebie. Widzisz, ludzie są jacy są, też mają swoje lęki, ograniczenia i kręćki. Nie potrafią często wyciągnąć ręki, bo są równie ograniczeni, co my. I tyle. A nasza nerwica niestety też sprawia, że lubimy się koncentrować na sobie - i nic dziwnego, jak się Ci wydaje co chwila, że umierasz. Ja sobie ostatnio myślę, że mam szczęście, że mnie coś takiego spotkało. Bo to sprawia, że muszę rozwiązać swoje dotychczas nierozwiązane konflikty wewnętrzne, uświadomić sobie, jak chcę życ, a jak nie chcę. Pomyśl, lepiej, ze to sie dzieje teraz, niż dopiero za 20 lat, teraz jeszcze masz dłuuugie życie do przeżycia, życie być może bardziej świadome, a przez to szczęśliwsze. Możesz nareszcie się uwolnić od tego, co cię tak długo krępowało - zauważyłam bowiem u siebie, że własciwie już od wczesnego dzieciństwa miałam jakies postacie "nerwicy": denerwowałam się różnymi spotakniami z ludzmi, przejmowałam tym, co o mnie powiedzą i jak mnie ocenią. Teraz nareszcie wiem, że to nie jest konieczne, że mogę z tym walczyć i to pokonać, że nie muszę dłużej życ w tym krępującym moją wolność kokonie. Fragment twojego postu o rodzinie świadczy według mnie o czymś podobnym - przejmujesz się, co oni powiedzą, przejmujesz się, że jest to niedobre, co robisz. Ale dobrze, że ataki są takie dolegliwe - to nas mobilizuje do szukania pomocy i do zrobienia wreszcie porządku ze sobą. Zobacz, gdybyś się tak źle fizycznie nie czuła, nie zmobilizowałabyś się do zmiany siebie. Więc dzieje się to "na szczęście". Staraj się myśleć o tym, co cię przeraża, czego tak naprawdę się boisz. Wiem, że to strasznie trudne, ale aby wyzdrowieć musisz wyciągnąć na zewnątrz to, czego właśnei unikasz, a co jest tak silne, ze powoduje u ciebie fizyczne ataki. Trzymaj się i uwierz, że to minie. Ale nie samo - czeka cię wspaniała praca odkrywania swoich własnych pragnień i marzeń, uwalniania sie ze zbyt ciasnych wyobrażen innych ludzi.
×