Właśnie miałam iść spać, ale twój post mnie poruszył. Aniołku, nie załamuj się, szkoda Twojego życia. Musisz coś robić - idź do psychologa najpierw, poradzi Ci jaka terapia dla ciebie. Widzisz, ludzie są jacy są, też mają swoje lęki, ograniczenia i kręćki. Nie potrafią często wyciągnąć ręki, bo są równie ograniczeni, co my. I tyle. A nasza nerwica niestety też sprawia, że lubimy się koncentrować na sobie - i nic dziwnego, jak się Ci wydaje co chwila, że umierasz. Ja sobie ostatnio myślę, że mam szczęście, że mnie coś takiego spotkało. Bo to sprawia, że muszę rozwiązać swoje dotychczas nierozwiązane konflikty wewnętrzne, uświadomić sobie, jak chcę życ, a jak nie chcę. Pomyśl, lepiej, ze to sie dzieje teraz, niż dopiero za 20 lat, teraz jeszcze masz dłuuugie życie do przeżycia, życie być może bardziej świadome, a przez to szczęśliwsze. Możesz nareszcie się uwolnić od tego, co cię tak długo krępowało - zauważyłam bowiem u siebie, że własciwie już od wczesnego dzieciństwa miałam jakies postacie "nerwicy": denerwowałam się różnymi spotakniami z ludzmi, przejmowałam tym, co o mnie powiedzą i jak mnie ocenią. Teraz nareszcie wiem, że to nie jest konieczne, że mogę z tym walczyć i to pokonać, że nie muszę dłużej życ w tym krępującym moją wolność kokonie.
Fragment twojego postu o rodzinie świadczy według mnie o czymś podobnym - przejmujesz się, co oni powiedzą, przejmujesz się, że jest to niedobre, co robisz.
Ale dobrze, że ataki są takie dolegliwe - to nas mobilizuje do szukania pomocy i do zrobienia wreszcie porządku ze sobą. Zobacz, gdybyś się tak źle fizycznie nie czuła, nie zmobilizowałabyś się do zmiany siebie. Więc dzieje się to "na szczęście". Staraj się myśleć o tym, co cię przeraża, czego tak naprawdę się boisz. Wiem, że to strasznie trudne, ale aby wyzdrowieć musisz wyciągnąć na zewnątrz to, czego właśnei unikasz, a co jest tak silne, ze powoduje u ciebie fizyczne ataki.
Trzymaj się i uwierz, że to minie. Ale nie samo - czeka cię wspaniała praca odkrywania swoich własnych pragnień i marzeń, uwalniania sie ze zbyt ciasnych wyobrażen innych ludzi.