Skocz do zawartości
Nerwica.com

karina2215

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez karina2215

  1. ja nieznam sposobu :cry: dla mnie masakra jest jazda tramwajem :cry:

    ostatnio co wieczór miewam ataki,choc sie niepoddaje,biore zwykłe ziołowe leki na uspokojenie i staram sie moje mysli skierowac na inny tor ;)

    dzis rano twz musiałam wziasc tabletke na uspokojenie ,boje sie ze to nigdy nieminie :cry:

    jutro mam wizyte u psychologa ,moze mi pomoze :cry:

  2. mnie wczoraj dopadł atak wieczorem kiedy chciałam klasc sie spac,niemogłam sie uspokoic,wzielam tabletke ziolowa na uspokojenie,zawolalam mame mama na mnie nawzeszczała ze sama sie nakrecam i jakbym sie nagle uspokoiła :smile: .

    faktycznie sama sie nakrecam,ale jest to silniejsze odemnie :cry:

    dzis rano musiałam jechac z maluszkiem na usg,od rana niemogłam nic jesc przerazał mnie fakt jazdy tramwajem i tak długa trasą-masakra,cała droge sie modliłam,ale była ze mna mama i dałam rade jestem dumna :D

    wiem ze długa droga przedemna,nerwica tak nagle nieprzejdzie,ale chce byc silna dla mnie i synka,wiem ze dam rade :D

    bardzo chciałabym pogadac z kims na gg,kto przezywa to samo co ja ,jak ktos ma chec niech sie odezwie ;)

  3. wiecie co wczoraj znów złapał mnie atak :cry:

    umówiłam sie z mezem ze dojade do niego do tesco ,i zrobimy zakupy,wiec zostawiłam synka z mamą i biegne na tramwaj,wszystko było ok do momentu gdy zobaczyłam ze tramwaj nadjezdza,wtedy zrobiło mi sie goraco,serce zaczeło mi mocno bic,wiec ucieklam zadzwoniłam do meza ze tramwaj mi uciekł i wracam do domu,w domu zaczełam płakac i synka przytulac,niechce sie poddac ale to silniejsze odemnie :cry:

    maz mnie przytulił ,i powiedział ze wszystko bedzie ok,dzis kupiłam sobie witaminy,dla mam karmiacych z magnezem,moze to przez to ze miesiac juz witamin niebiore a synka cały czas karmie :?: piłam sam magnez ale to niepomaga :cry:

    chciałam bym swieta spedzic normalnie,dzis bylismy razem w tesco było ciezko ale dałam rade ;)

  4. wczoraj na kolokwium pojechał ze mną mój mąż(małego sprzedalismy rano babci)wszystko było ok nienakrecałam sie i dałam rade choc z fatalnym skutkiem bo poprawic musze ,ale to to pikus :D najwazniejsze ze byłam na kolokwium :smile:

    kupilismy wczoraj prezenty dla dzieciaków(dla naszego smoka,i brata dzieciaków)

    dzis z rana tez usielismy jechac na uczelnie zeby załatwic te poprawke,i tez dałam rade,potem zakupy i tez wszystko było ok,jak czułam ze cos nietak zaraz zmieniałam moje mysli na inny tor.

    jestem dzielna :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

    choc samopoczucie dzis kiepskie,ale to pewnie wina pogody ;)

  5. u mnie niebyło dzis tak zle :smile:

    mąz miał mały wypadek wiec ja musiałam isc do niego do firmy po wypłate,wziełam synka i poprosiłam mojego tate zeby ze mna sie pszeszedł,i jakos ataku niedostałam,czułam czasem jak mi serce zaczyna mocniej bic ale dałam rade,psycholog podpowiedziała mi jak mam reagowac i uspokajac sie iedy lek nadchodzi,i faktycznie to działa :D

    dałam rade.jestem z siebie dumna:)

    gorzej bedzie jutro,bo mam kolokwium z anglika :cry:

  6. wydaje mi sie ze to On daje nam takiego kopa,żebysmy byli silniejsi,moze to jakas próba???

    ciezko z niej wyjsc,ale przeciez niebedziemy tak całe zycie sie meczyc,przyjdzie czas ze to sie skonczy i bedziemy szczesliwi i silniejsi

    ja tego bardzo chce dla mojego dziecka:)

    chce zeby widział usmiechnieta mamę:)

  7. dzięki lusi za miłe słowa :smile:

    troche mnie to buduje w sobie,ale kurcze niewiem dlaczego to wróciło,teraz kiedy przyzwyczaiłam sie do tego lęku,kiedy nauczyłam sie z nim zyc,do tej nieszczesnej niedzieli wszstko było ok,potrafiłam sama wyjsc z domu,dziecko w wózek i jechałam gdzie mnie nogi poniosły,a terz???masakra :cry: .

    Mam nadzieje ,że mi pani psycholog dzis pomoze :smile:

    pózniej zdam relacje z wizyty.

    Buziaki dla wszystkich!

  8. ja dzis mam wizyte u psychologa,i cholera z nów musze jechac tramwajem, :cry: całe szczescie tym razem jedzie ze mna mój mąż,bo boje sie znów dostac ataku lęku :cry::cry::cry:

    zastanawiam sie jak pokonac ten lęk przed tym ze dostane ataku leku :cry:

  9. wariott wszystko bedzie ok ;)

    niestety jesli chodzi o studia tez mnie nikt nierozumie :cry: teraz w wekend mam zjazd i kolokwium ,boje sie ze niedam rady tam jechac i zawale studia,ryczec mi sie chce ze jestem tak bezradna :cry:

    Jutro mam wizyte u psychologa,jedzie ze mna mój maz bo sama do tramwaju niewsiade,po niedzieli kiedy miałam atak,niejestem jeszcze na to gotowa.

    maiev masz jeszcze na tyle komfortowa sytuacje,ze mozesz sama gdzies jechac,podziwiam ;)

  10. witam ja z bydgoszczy jestem,chodze do poradni do zachemu,bez skierowania bez niczego przyjmuje pani doktor ;)

    przyjmuje we wtorki rano a w czxwartki po południu ;)

     

    [ Dodano: Czw Gru 07, 2006 2:52 pm ]

    hallllooooo!!!

    czy jest ktos z bydgoszczy?????????????????? :roll::roll::roll:

  11. ja niewiem czy wierze,wiem ,że bardzo chciałabym wierzyc,chciałabym isc gdzies o pomoc duchowa ale w naszym miescie niewiem gdzie sie zgłosic,psycholog niewystarcza mi chciałabym uwierzyc w boga....

  12. ojoj tez tu nowa jestem:)takze mam problem z lekami juz od 2 lat,chodze do psychologa wszystko było juz ok do tej niedzieli,atak miał miejsce na zajeciach niemogła tego opanowac,uciekłam do domu,ale niestety musiałam dojechac tramwajem,masakra w tramwaju jeszcze gorzej,chciałam wołac o pomoc ,krzyczec ze zaraz odjade,ze chce zyc dla synka.Od tamtej pory z domu niewychodze,boje sie ,byłam dzis tylko po ziemniaczki i dostałam ataku uciekłam do domu,jak mozna zyc :cry: ?jak sobie z tym radzic?poprzednio poradziłam sobie,ale niebyło tak zle :cry:

    teraz w sobote mam kolokwium,niewiem co mam, zrobic,niedam rady jechac :cry::cry::cry:

  13. ja jestem załamana,cierpie na nerwice juz prawie 2 lata,odkąd urodziłam synka,od półtoraroku chodze do psychologa wizyty mi bardzo pomagaja,niestety w niedziele kiedy byłam na zajeciach dostałam ataku paniki,serce myslałam ze mi zaraz wysiadzie wyszłam z sali sie przewietrzyc i niestety nic to niepomogło w drodze do domu myslałam ze odjade :cry: rece mi sztywniały chciałam krzyczec,wołać o pomoc,modliłam sie ze chce zyc bo mam synka,w domu troszke przeszło,ale całą psychopterapie szlag trafił,z domu wyjsc niemoge bo zaraz jest atak,dzis gdy poszłam tylko z synkiem po ziemniaczki znów to samo,rzuciłam kase wziełam pyry i uiekłam do domu,a w domu spokój zadnego ataku :cry: jestem załamana co mam robic,pomóżcie :cry:

    od wczoraj pije herbatke neuroflos,troche pomaga,ale karmie synka piersia i niewiem czy mu to niezaszkodzi,niechce psychotropów :cry: ostatnio kiedy poszłam pierwszy raz do psychiatry powiedziałam sobie ze ich niewezme i niewziełam ale teraz jestem załamana

×