Witam, piszę tutaj ponieważ już nie mam siły. Nie wiem co robić, sytuacja przerasta mnie z każdym dniem. Przyjacielskie rozmowy nie pomagają i przez mój brak umiejętności dzielenia się z ludźmi swoimi problemami wszystko "rozsadza" mnie od środka.
Mianowicie, mam 20 lat nigdy nie mogłam powiedzieć o swoim ojcu "ojciec" w pełnym tego słowa znaczeniu. Kontakt nie był słaby, tylko żaden. Kwestie materialne również, to mama zawsze mnie jak i rodzeństwo, ubierała, karmiła i tak dalej. Nie zwracałam na to uwagi, po prostu akceptowałam to, że on taki jest i tyle w końcu nigdy nas nie bił, nie krzywdził fizycznie. Do czasu wakacji 2008 roku, zaczął się stroić, przychodził w trakcie pracy do domu, mył się(gdzie normalnie zastać go w łazience można było może raz w tygodniu albo i rzadziej!), golił,perfumował. Zamykał w drugim pokoju i rozmawiał z kimś przez telefon, był wesoły, śmiał się. Pierwsze co przyszło mi do głowy to to, że ma kochankę,ale nie przyjmowałam tego do pełnej świadomości, ponieważ ciężko mi było w to uwierzyć. Nic nikomu nie powiedziałam. Dużo później usłyszałam rozmowę z tego co pamiętam ze starszą siostrą(było to dość dawno nie pamiętam już takich szczegółów) rozmawiały właśnie o tym, że on kogoś ma. Powiedziałam mamie, że zauważyłam już dawno, szybciej tylko nic nie powiedziałam może podświadomie wiedziałam, że wszystko zacznie się bardziej pieprzyć. No i miałam racje kłótnie po nocach, o których myśleli, że "dzieci nie słyszą", płacze mamy, wypisywanie do niej przez jego kolegów coś w rodzaju "samochód jest jego", wmawianie przez ojca mamie, że wszystko sobie ubzdurała,wymyśliła. Kiedy byłam całkowicie wyprowadzona z równowagi poszłam do niego do pracy i nawrzeszczałam, on obwiniał za to mame, powiedział, że to ona tak mnie nastawiła przeciwko niemu. Sypiali osobno, później mama go wywaliła z mieszkania, ale po tygodniu przyjęła bo było jej go żal...Kiedyś spotkała się z tą kobiętą nawet, z tego co mama mówiła nie było to miłe spotkanie ta kobieta w ogóle sobie z tego nic nie robiła, że zniszczyła komuś życie, była zadowolona, brak jakiejkolwiek skruchy. Swoją drogą ma dziecko wtedy chyba było 8 lub 6 letnie nie pamiętam dokładnie. Do domu przychodziły jakieś listy z "APART" na jego nazwisko z czego wynikało, że kupował biżuterię oczywiście nie dla mamy. W każdym bądź razie można by wymieniać i wymieniać ile on robił dla tej kochanki ile przysporzył mamie i zresztą mi również bólu. Po jakimś czasie wszystko się uspokoiło niby jej już nie było. I znowu do czasu...
Kilka miesięcy temu zaczął grać w Diablo w które zresztą kiedyś też grał, ale nie tyle co teraz. Przyjdzie z pracy siada do komputera do późnej nocy często do 3-4, co się okazało gra z tą kobietą, z którą miał romans. Widziałam ją w jego znajomych na skypie (wiedziałam, że to ona bo znałam jej imie, nazwisko i miejscowość) mamie powiedział, że on tylko z nią gra w Diablo, że jej "pomaga", ale się nie spotykają. W domu kompletnie nic nie robi jeszcze gorzej niż kiedyś (wprowadziliśmy się do domku i jest tu na prawdę dużo do zrobienia), a on nie może dokończyć nawet drobnych prac w łazience, którą mój brat zresztą kafelkował bo on za pewne by się do tego nie garnął. Kiedy mama wyjechała za granicę na tydzień do siostry to on z pracy przychodził późno około 22, gdzie normalnie otwarte ma do 17-18 w sobotę (wtedy kiedy mamy nie było) zadzwonił do mnie i powiedział, że nie będzie go na noc bo jedzie z kolegami "na polowanie" przyjechał w niedzielę późnym wieczorem. Kiedy mama wróciła z za granicy powiedziała mi, że w piątek był w kinie z kimś bo widać było rezerwację dwa bilety na czarnego łabędzia. Ja ostatnio przypadkiem wchodząc w historię zobaczyłam, że odwiedzał stronę "sposnsorki" i to co się okazało nie był to jedyny raz.
Mam już serdecznie dosyć, nie mogę na niego patrzeć, denerwuje mnie kiedy się tylko odezwie, czasem beczę bo nie mam już siły, nienawidzę go za to jak nas traktuje, jak traktuje mamę. Najgorsze jest to, że jemu wydaje się, że wszystko jest w porządku, że on niczego złego nie robi, że jest wspaniałym ojcem. Kiedy on nie robi kompletnie nic żeby być choć odrobinę lepszym ojcem czy mężem. Nie wiem jak mam rozmawiać z mamą, co jej mówić. Mówiłam jej o rozwodzie, że tak byłoby dla niej i dla nas najlepiej, ale ona patrzy na to, że jest młodsza siostra (10 lat) i musi mieć oboje rodziców przez to nie chce wziąć rozwodu. Na każdy jego "wybryk" mówi zawsze "no i co ja mam zrobić? nic nie zrobie" za każdym razem mówię jej, że nie powinna patrzeć tylko na to,że jest młoda, że czemu ma to ciągle tolerować bo on na pewno już się nie zmieni.
Potrzebuję, żeby ktoś mi powiedział jak ja mam zachowywać się w stosunku do mamy jak ją przekonać, żeby w końcu coś zrobiła. Chcę, żeby to wszystko już się w końcu skończyło, żeby było normalnie.