
ewaaaa
Użytkownik-
Postów
15 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez ewaaaa
-
Allah po ty jak powiedziałam mu o tym aby poszedł do burdelu nie spałam z nim w ogóle, zaczynam czuć do niego tak dużą niechęć że w ogóle nie mam juz na to ochoty. Eligojot muszę kupić ten wyciąg z miłorzęby bo jeszcze go nie próbowałam. Dziękuję wszystkim za rady, to prawda trzeba się wziąć do roboty zacząć powoli rozkręcać żeby móc w końcu wziąć się za coś konkretniejszego i usamodzielnić w tym swoim marnym życiu, oby tylko nie skończyło się to u mnie słomianym zapałem.
-
A bierzesz jakies leki ?
-
Eligojot czyli mam rozumieć że po powrocie ze szpitala zapomniałeś co to jest nerwica ? Jeśli tak to już tam lecę a jeśli nie to nie wiem o jaki przełom Ci chodzi.
-
Eligojot czyli Twoim zdaniem powinnam się spakować i pójśc na oddział psychiatryczny bo mi duszno jak wychodzę z domu ?
-
No tak, bo ja ciebie pierwsza zaczęłam atakować a ciebie z dużej lit. pisze tylko do tych którzy mnie szanują :) Przyjrzyj się swoim postom i powiedz obiektywnie że mnie nie atakujesz, moim zdaniem czepiasz się każdego slowa żeby tylko mi dowalić, to nie jest normalne, ale rozumiem że to forum służy ci odreagowaniu złości no w sumie każdy tu po coś jest. Aaa może to wszystko przez to że jesteś tu moderatorem i uzurpujesz sobie prawo do większej krytyki, co władza robi z ludzmi
-
paradoksy za kogo ty sie masz, po pierwsze możesz do mnie pisać bezpośrednio ale widzę że ewidentnie chcesz pokazać jak bardzo mnie olewasz powiedz gdzie leży problem, co cię tak boli że tak mnie nie szanujesz , masz się za lepszą bo masz pracę A wracając do tematu :) otóż mam podejrzenie astmy więc może przez to też tak się czuje, w każdym razie już jakiś czas temu postanowiłam że od wakacji biorę się za siebie, najpierw jadę zbadać swoje duszności czy to przypadkiem nie od astmy, potem trzeba coś zrobić z moim okresem i czas chyba udać się do lepszego psychiatry po jakieś lepsze leki, choć na samą myśl po ostatnim samopoczuciu po lorafenie ... Ach no i ten pomysł ze zbieraniem szyszek hmm na jakiej to zasadzie, kto te szyszki kupuje, po co ?
-
Polecam szpital i to jak najszybciej. yyyy dzięki, ok spadam stad, bo widze ze mi sie nerwica nasila
-
Ja mu nie wyliczam, ale dlaczego mam mu tego nie powiedzieć. Jesteśmy ze sobą 10 lat , znam go lepiej niż swoją matkę Cholernie się od siebie uzależniliśmy on mnie kocha i nie potrafi przestać choć wiem że już teraz chciałby, ja jego również kocham, jest moim największym przyjacielem, rozmawiamy o wszystkim. Niestety od czterech lat z nim nie jest już tak kolorowo i dlatego zaczynam się już w tym wszystkim gubić. Mój chłopak wypomina mi lenistwo, ale on sam mnie tego nauczył. Na samym początku spotykania się (jeszcze nie miałam objawów nerwicy) robił dla mnie wszystko, podwoził, zawoził, mimo że mówiłam że nie chce on potwornie nalegał, kupował mi mnóstwo prezentów, nie pytając nawet czy chce, załatwiał za mnie co się dało, wręcz prosił żeby mógł coś dla mnie zrobić i tak się zaczęło... nerwica się obudziła objawy postępowały a ja z dnia na dzień stałam się kaleką społeczną wyręczaną przez faceta na każdym kroku, problem w tym że kaleką zostałam ale on już wcale nie chce pomagać. Kiedyś mój psycholog powiedział mi wprost że moje pojawienie się nerwicy to sprawka tej sytuacji i miał racje, zapomniałam jak to jest żyć samodzielnie, jak walczyć o wszystko, nawet po ulicach już nie umiem chodzić... Kiedyś jak zerwaliśmy na dwa miesiące, wsiadłam w pociąg i przejechałam setki kilometrów tylko po to żeby pogapić się w morze, oczywiście nerwica dawała o sobie znać, ale jakże byłam zadowolona że mogę SAMA to zrobić, że to ja SAMA siebie określam, jak wróciłam do mojego miasta czułam że żyje że to dawna ja, nawet powietrze dla mnie wtedy inaczej pachniało, nie chciałam do niego wracac choć uczucie nadal było silne, ale przyjechał, płakał że kocha i że chce wrócić i tak trwamy do dziś.
-
Wydaje mi się, że jakbyś miała tyle siły żeby zapitalać na uczelnię to i miałabyś "zdrowie" do jakiejś pracy .....hmm? Ok widzę że tu każdy sobie więcej dopowiada niż czyta, otóż nie zapitalam na uczelnie moja droga, bo mam do niej około 50 metrów więc jakie to jest zapitalanie?! Po drugie studiuję zaocznie więc nie jestem tam codziennie, po trzecie nie siedzę na każdych wykładach bo bym nie dała rady, zostaje tylko na kilka godzin i to też zależy od dnia !!! A to co tam przeżyje to tylko ja wiem !! I każdy kto ma taką nerwicę jak ja. Mój facet nie kupuje mi ani kosmetyków ani ciuchów staram się sprzedawać różne rzeczy na allegro i z tego mieć na drobne wydatki a za studia płaci mi ktoś z rodziny. Mój facet najbardziej żałuje jak musi zalać paliwo żeby wozić mój pasożytniczy tyłek ! Najbardziej mu szkoda jak kupi mi coś do jedzenia w knajpie i to jest dla niego największy ból.A co do psychologa nie pójdę bo mi to nie POMAGA po prostu wiem że na niektóre przyczyny nerwicy jest wstanie pomóc psychoterapia a na niektóre nie !! Leków tez już nie chcę brać bo brałam je kiedyś przez dwa lata i były to różne tabletki czułam się po nich okropnie i w niczym mi nie pomogły więcej bardziej pogorszy stan mojego zdrowia. Nie mam znajomości żeby ktoś mógł mi załatwić taka pracę o jakiej marzę czyli przede wszystkim spokój w robocie, praca w sklepie na kasie to nie dla mnie (dodam że tu chodzi o nerwice nie o lenistwo !!!) A to chałupnictwo no prosze nie rozśmieszajcie mnie :D zna ktoś kogoś kto to robił i dostał za to jakiekolwiek pieniądze jeśli tak to proszę o namiary a będe zapierdzielać noc i dzień żeby cokolwiek na siebie zarobić !!! Nie wiem czy wy macie nerwice czy w ogóle wiecie jak to jest radzić z nią sobie w pojedynkę bez leków bez wsparcia co dzień, zakładam że nie. Po tym co ja przechodzę od 10 lat nigdy nie byłabym w stanie wyśmiewać i kpić z kogoś kto na to choruje bo wiem z czym to się wiąże, z jakimi ograniczeniami w życiu codziennym, z upokorzeniem zdawania się na innych. Po tym jak dwa razy zemdlałam w pociągu nie jestem w stanie się już przełamać i wsiąśc do niego, dlatego proszę swojego faceta żeby mnie gdzieś dalej podwiózł. Myślałam że nerwicę w większości mają ludzie empatyczni, jakże się myliłam.
-
spirala jest krazek nowa ring ? Chyba Ty się nie dowiadywałaś, skoro nie wiesz że dwie rzeczy które wymieniłaś zawiera spora ilość hormonów i nie można mi ich stosować. A po drugie na Uniwersytet mam dwa metry więc jestem w stanie na nim jakoś funkcjonować. Mniejsza z tym nie będę już nic pisać żeby nie było że na wszystko mam wytłumaczenie.
-
harpagan83 po to żeby za jakiś czas powiedział że jestem pasożytem, nie dziękuje I to nie jest tak że ja marzę o tym żeby ktoś mnie utrzymywał całe życie bo to jest jakaś tragedia.
-
Może według Ciebie, bo dla mnie romans to seks. A spotykanie się za plecami klika razy z jakimś facetem na pewno nie jest uczciwe ale też z pewnością nie jest romansem.
-
Czyli spotkanie się z kimś kilka razy musi oznaczać sypianie z nim, nie żadnego romansu nie było nie wskakuje facetom do łóżku na pierwszych spotkaniach. A mojego faceta kochałam i to bardzo ale od kilku lat traktuje mnie jak szmatę, więc miłość się wypala bo nie należe do tych które kochają mimo że facet ją uderzy czy zwyzywa. Cały czas szukam kogoś innego bo marzę o zwykłym przytulenie którego moj facet mi nie daje. Są nerwice i nerwice, ja nie mogę samodzielnie pojechać do innego miasta, nie mogę nawet sama wyjść na miasto bo wszędzie mi słabo i duszna praktycznie nic nie mogę zrobić sama i myślałam że kto jak kto ale wy mnie zrozumienie. I co mi terapia da w utrzymaniu pracy ?? Chodziłam na nią przez dwa lata i nie dała mi nic, a do pracy nie chce chodzić, nie dlatego że mi się nie chce ale dlatego że nie chce przeżywać kolejny raz tej masakry związanej z łapaniem oddechu i uczuciem że zaraz zemdleje. Acha a co do tabletek antykonc. to jestem na nie uczulona, poza tym w ostatnich badań wyszło że ze względy na moją krzepliwość krwi nie mogę ich brać.
-
Ale ja z nim przestałam sypiać, nie chce sypiać z kimś kto mi wyznacza takie warunki, z nim też nie chce być ale nie potrafię odejśc bo jestem od niego uzależniona finasowo :/ Próbowałam psychoterapii nic mi nie pomaga, próbowałam leków ale czułam się po nich okropnie. Teraz kończe drugi kierunek studiów i mówię sobie że jak skończe ten obecny to napewno znajdę jakąś fajną pracę. W dodatku nie wyobrażam sobie chodzenia do pracy z moim okresem, trwa siedem dni i nie ma miesiąca żebym nie mdlała z bólu, byłam u lekarzy którzy stwierdzili że powinnam brać silne leki przeciwbóle po który czuje się jak pijana i ledwo chodzę a co dopiero pracować w takim stanie przez kilka dni. Powracająca anemia co kilka miesięcy też mi nie poprawia samopoczucia. A co do ślubu ja nie chce za niego wychodzić za mąż i wcale mu nie truje nad głową kiedy ślub, po prostu zaczęło mnie zastanawiać dlaczego po tylu latach on nawet nie chce się ze mną zaręczyć. Ale zdaje sobie sprawę że żyje jak pasożyt i to go najbardziej we mnie odtrąca. Dwa lata temu poznałam pewnego faceta spotykałam się z nim w tajemnicy był cudowny i mówił że jestem dla niego ważna, myślałam że to ktoś z kim mogłabym spędzić resztę życia, w końvu postanowiłam mu powiedziec o nerwicy i tyle go widziałam. Nie wiem co robić, bo na dzień dzisiejszy nie umiem być samodzielna i wiem że już nigdy nie będę.
-
Jestem z chłopakiem 10 lat w ogóle mu sie nie kwapi to zaręczyn nie mówiąc o ślubie, nawet ze sobą nie mieszkamy, chodzi do mnie prawie codziennie i tak ten związek wygląda tyle lat. Na początku zakochany pełen euforii, teraz wiem że ma mnie dość i go męczę, choć mimo to mówi że mnie kocha (tylko wtedy jeśli go zapytam). Problem w tym że on nie chce się ze mną ożenić bo nie mam pracy, cały czas to powtarza że jeśli jej nie znajdą to nigdy się ze mną nie ożeni. Niestety przez nerwicę nie mogę jej znaleźć od kilku lat, czuje się jak kaleka społeczna on mi daje pieniądze na większość rzeczy, naprawdę czuje się z tym beznadziejnie ale nie potrafię tego zmienić. Podejmowałam prace 4 razy i nie byłam w stanie wytrzymać w niej ani jednego dnia,bez przerwy było mi słabo i duszno a po jednym dniu pracy miałam ochotę odpoczywać tydzień i nie była wstanie pójśc na następny dzień w to samo miejsce, przeżywać to samo jeszcze raz:/ Mój facet ma duże znajomości i mówi że w sumie mógłby mi załatwić pracę ale jak zrezygnuje po jednym dniu to się będzie za mnie wstydził i nie będzie potem za mnie świecił oczami no i właściwie ma rację, ale mam pytanie... Czy można mówic o tym że on mnie kocha skoro mówi że nie ożeni się ze mną jeśli ja nie znajdę pracy, że jestem pasożytem, że ja muszę iśc z nim do łóżka za to że on mnie gdzieś zawiezie i stracił na mnie paliwo na które bardzo cięzko pracuje a ja się obijam w domu. Bez przerwy mi to powtarza. Powiedziałam mu że jak chce mieć seks za kasę to niech idzie do burdelu. Nie pamiętam ile lat temu mnie przytulał, całował, ale tak po prostu bez kontekstu seksualnego. Dziś go prosiłam żeby mnie jutro zawiózł 100 km od mojego miejsca zamieszkania bo zatłoczonym pociągiem się boję :/ on powiedział że nie ma kasy, ja mu odpowiedziałam że przecież dostał dziś wypłatę a on odparł żebym się nie interesowałą jego kasą bo nie jestem jego żoną żeby go z tego rozliczała. Przestaliśmy ze soba sypiać ja nie mam ochotę na zbliżenia z kimś kto mi mówi że musze seksem płacić za to że coś mi kupi albo da. Tak bardzo chciałabym być samodzielna, tak bardzo chciałabym pracowac i nie być skazaną na niczyją łaskę, ale nie potrafię, ta cholerna nerwica w ogóle mi na to nie pozwala Nie wiem co robić ze sobą z moim chłopakiem. "Najśmieszniejsze" jest to że wszyscy z boku myślą że jestem zaradną, pełną zycia dziewczyną, która jest bardzo samodzielna i zdaje się w życiu tylko na siebie. Może mogłabym od niego odejść ze znalezieniem sobie faceta nie miałabym najmniejszego problemu, ale gdyby się dowiedział jak bardzo jestem w tym swoim zyciu bezradna i niesamodzielna załamałby się po krótkim czasie. Tym bardziej że sprawiam początkowo wrażenie bardzo samodzielnej... jakiez byłoby jego rozczarowanie