czesc wam wszystkim jestem w bardzo zlej formie mam zone alkocholiczke i nie moge sobie z nia radzic chociarz niepije od 2 lat ciagle mnie unika odpycha od siebie nieras chce z nia porozmawiac to mowi ze puzniej ale tak nie ma.Jestem zalamany szukam pomocy czasami mysle o swim zyciu aby je sobie odebrac.ja wywodze sie tez zrodziny w kturej pito alkochol mialem berdzo zle zyci wogole dziecinstwo.Mam bardzo wielkie leki i obawy ze zona mnie zostawi mamy 6-cioro dzici.ciagle jest mi smutno i czasami placze niemoge myslec.W pracy rano zaczynam powoli a puzniej jestem myslami z rodzinom Som takie dni ze nie moge wytrzymac.JAK ZONA CHODZI NA TE MITINGI TO MYSLE ZE WOLI BARDZIEJ ICH NISZ SWOJOM RODZINE TERAZ POWINNA MYSLEC O NAS.MA SWICH ZNAJOMYCH Z KTURYMI NAJCZESCIEJ ROZMAWIA JEDNA KOBIETA I FACET KOBIETA WYDAJE MI SIE FALSZYWA CO MUWI MEJ ZONIE ONA JO SLUCH OPOWIEDZIAL JEJ ZE MIALA TAKI ZYCIE JAK ONA A ZEMNA MOWILA ZE TAKIE JAK JA TO JUSZ DAJE DO ZROZUMINIA ZE KLAMIE 7=RAZY PODCHODZILA ABY PRZESTAC PIC I Z TEGO WZGLEDU BOJE SIE O ZONE CHOCIASZ JEJ UFAM ALE RUZNIE BYWA ZABIERA JA NA MITINGI DO STARGARDU GODZ. JAZDY OD DOMU I BARDZO SIE MARTWIE ZE MOGOM JEJ COS TAM ZROBIC DOLAC DOSYPAC TAKIE ZECZY SIE ZDAZAJOM FACET TEJ KOBIETY TO JAK CHOINKA PELNO JAKIS LANCUCHOW NA SZYJI NAWET NIEPOTRAFI SPIEWAC A GRA NA GITARZE.CHCILBYM ABY ONA MNIE ZROZUMIALA ZEBY NIE BYLO ZA PUZNO
