Witam, mam poważny problem.. miałam dziś sytuację, że mój narzeczony musiał jechać do swojego brata i zostać tam na noc gdyż brat potrzebuje jego pomocy, na co zareagowałam atakiem paniki i płaczu, zaczęlam dosłownie ryczeć jakby to był koniec świata, czułam się jak jakaś poważnie chora psychicznie osob.. zaczęłam się "kiwac" chodzić po domu ciągle płacząc, zadzwoniłam do niego w takim stani i zaczełam mu grozić, że tego nie wytrzymam,że sobie coś zrobie, on mnie uspokajał ja nie chciałam słuchać za każdym razem gdy mówił mi, że musi jechać bo jest bardzo potrzebny ja dostawałam coraz gorszej histerii, był to dla mnie koniec świata, przypomniało mi się, że jak byłam mała to też bałam się zostać sama w domu, poczułam się jak taka mała bezbronna dziewczynka, proszę pomóżcie... co ja mam zrobić zeby tak nie było?? powinnam wspierać swojego partnera wiem doskonale, żę swojemu bratu jest teraz bardziej potrzebny a ja tu jeszcze takie jazdy robie.. nie potrafie nad tym panować to nie pierwszy raz. proszę o pomoc..
