Skocz do zawartości
Nerwica.com

othenia

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez othenia

  1. Hmm...No właśnie rzecz w tym, że ogólnie podliczając wspólne spotkania na kawę oraz odwiedziny u mnie w domu nie widujemy się raz w miesiącu, ale częściej.

    Chciałam właśnie dowiedziec się, jak to wygląda z dystansu, z perspektywy kogoś kto mnie nie zna. Starałam się opisać moją sytuację obiektywnie, tak by właśnie ktoś inny

    mógł mi podpowiedzieć, czy rzeczywiście źle robię. Cieszę się, że zdecydowaliście się odezwać w moim temacie.

    Mam brata ciotecznego, który rzeczywiście raz w tygodniu jest u mojej cioci z żoną. Tyle, że on nie spotyka się ze znajomymi, nie ma żadnego hobby. Nie czuje potrzeby robienia niczego więcej, a ja oprócz pracy daję korepetycje, bo lubię, chodzę na angielski i spotykam się ze znajomymi. W przyszłym roku chciałabym rozpocząc kolejne studia.

    Staram się ciągle rozwijać i przez to cierpią moje relacje z rodziną. Niestety wciąż trzeba podejmować wiele decyzji i wybierać między jednym a drugim. Nie chciałabym jednak, aby inni czuli się przez to pokrzywdzeni.

     

    (Co do znalezienia hobby mojej mamie, niestety nie raz próbowałam i kończyło się tym, że mama stwierdzała, że nie ma na to czasu i że jest zmęczona.)

  2. Witajcie,

     

    Chciałabym Was prosić o poradę. Byc może już taki temat istnieje, ale nie udało mi się go odnaleźć. Mam 25 lat i od trzech lat mieszkam z moim chłopakiem - obecnie mężem.

    Wcześniej zostałam wychowana w niepełnej rodzinie. Moja mama rozeszła się z ojcem, kiedy miałam 6 lat. Całe dzieciństwo i młodość mieszkałam z mamą i babcią.

    Z babcią bywało różnie, ale z mamą zawsze miałam wspaniały kontakt. Ona zawsze próbowała mnie zrozumieć, doradzała mi, kiedy tego potrzebowałam

    i czułam, że mogę powiedzieć jej o wszystkim. Te trzy lata temu poczułam, jak strasznie bym chciała zamieszkać z moim chłopakiem z dala od babci i mamy.

    Moja mama również zgadzała się z tym, do tego stopnia, że sama znalazła nam świetne mieszkanie (po znajomości - za bardzo małe pieniądze) i pomogła nam się wprowadzić.

    Od tego momentu zaczął się horror, który trwa do dzisiejszego dnia. Mamy zdaniem, dzwonię za mało, odwiedzam za mało i w ogóle za mało poświęcam jej czasu -

    dzwonię do niej około trzech razy w tygodniu, piszemy w pracy również do siebie maile, umawiamy się przynajmniej raz w miesiącu na kawę i około dwa razy w miesiącu jestem

    na obiedzie u babci i mamy w domu. Ona oczekuje od mnie telefonów codziennie i byciu na obiedzie raz w tygodniu. Są z tego powodu dzikie awantury i płacze, jaką złą córką jestem. Czuję się z tym wszystkim beznadziejnie i nie wiem, czy rzeczywiście za mało poświęcam czasu mamie, czy nie. Mój mąż ma kompletnie inną rodzinę, gdzie relacje są dużo luźniejsze i jest tym wszystkim bardzo zdziwiony. Domyślam się, że chodzi o sytuację życiową mojej mamy jako samotnej kobiety. Nie ma mężczyzny, w którym znalazłaby oparcie, w dodatku jest bardzo wrażliwa i czuła. U mnie w rodzinie zdarzyło się tak, że nie ma wzorców. Same rozwody i nie bardzo wiem, jakie rodzinne relacje są poprawne, a jakie nie.

×