Witam was, mam ostatnio taki problem który zaobserwowałem u siebie w sumie, jestem ciekaw co ludzie że tak powiem zajmujący się psychologią.
Ogólnie jest tak że mam na chwile obecną dziewczyne z którą jestem dłuższy czas i poznałem nową około 4 miesiace temu.
Może to zabrzmi dziwnie ale nie chce stracić żadnej z nich. Gdybym miał wybierać wybrałbym tą z którą jestem dłużej ( wiecej przezyc, czasu, lepiej sie znamy itp) natomiast tez nie chcialbym konczyc z ta druga;] Tez jest fajna tez sie z nia dobrze dogaduje.
Ogolnie nie jest tak ze mam ktoras z nich 'w pompie' czy zle traktuje, nie zalezy mi mysle tak na lozku jak na przywiazaniu uczuciowym tak bym to ujal.
Lubie miec do kogo wrocic czuje sie wtedy lepiej. Kiedy jakas ze mna 'zrywa' z powodu tego ze np krece, czuje ze trace cos waznego,'wkurza' mnie fakt ze bedzie z kim innym, czuje niepokoj, staram się wtedy taki związek ratować,po czym czuje sie spokojniejszy.
Wiem ze to troche dziwne, bywalo juz kiedys ze mialem problemy z wiernoscia na dluzsza mete, nie chodzi tu o zdrade sexualna ale wlasnie poznawanie nowych dziewczyn i przywiazywanie sie emocjonalne w czasie jak juz z jakas jestem.
Jesli chodzi o moje 'tło' to w rodzinie najlepszego przykladu nie mialem. Ojciec poznal inna kobiete jak juz bylem maly, rodzice natomiast nigdy do konca sie nie rozstali.
Zadaje sobie sprawe z tego ze moim zachowaniem moge ranic inne osoby. Mysle ze dosc starannie opisalem swoj problem.
Co o tym myslicie, Pozdrawiam.