Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nicky

Użytkownik
  • Postów

    199
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez Nicky

  1. Było bardzo dużo sytuacji typu, że siedzimy razem w pokoju, ja wychodziłam na chwilę do łazienki, a gdy wracałam to on już miał grę włączoną. Ja brałam się za sprzątanie, chociaż on mógł mi pomóc, bo wcale nie musiał ze mną mieszkać i pomagać mi w robieniu bałaganu ;), to ja sprzątałam a on zamiast zapytać o pomoc, to odpalał grę i jazda...

    Jeśli Ty się myłaś, a on grał to ok. Jeśli Ty sprzątałaś a on grał w najlepsze to już średnio ok (zakładając że nie masz jakieś nerwicy natręctw na punkcie porządku i ładu). Ale powinien Ci pomóc przy sprzątaniu, przy myciu w sumie też by mógł skoro jesteście parą.

     

    Jeśli on sam nie ma ochoty rzucić tego nałogu, bo np. mu to sprawia przyjemność, to łatwo nie będzie.

     

    PS: rób akapity, bo jak zlane tak wszystko w całość jest to trudniej mi się to czyta.

  2. on nie gra tak dużo, ale tak jak określiłeś uzależnieniem można nazwać również fakt, że zawala on normalne życie, mówię tu o nas, ale także o szkole i takich prostych rzeczach jak inne hobby. On uwielbia grać w piłkę i sam nawet dzisiaj stwierdził, że to, że gry usprawiedliwiał tym, że to jego hobby to tylko dlatego, że ja mu tak jakby poddałam ten pomysł, że zawsze raczej piłkę traktował jak hobby.

    Jeśli woli grać od spotkań z Tobą to jest problem, że gry są dla niego ważniejsze od Ciebie. Jeśli tak jest to jest problem. Granie w gry jest bardziej czasochłonne, bardziej wciągające, a jednocześnie wymagające mniejszego wysiłku fizycznego niż granie w nogę w realu. Dzięki grom możemy realizować pasję niemożliwe do zrealizowania. Np. mogę się ścigać w rajdach samochodowych, co jest nie wykonalne w realu ze względu na koszta i mój wiek. Ale gry z upływem lat się nudzą. Jak będzie miał siebie na utrzymaniu to całkiem mu to przejdzie. Kiedyś grałem nawet 8 h na dobę, tak teraz gram mniej. Wczoraj grałem dosłownie pół godziny :P. Ale z upływem lat na pewno mu to przejdzie, pytanie tylko kiedy i czy nie będzie za późno.

     

    Ostatnio gdy wspomniałam o chwilowym całkowitym ograniczeniu, to sam przyznał, że idzie spać bo nie wie co ze sobą zrobić. Uważam, że to problem, bo nawet nie próbuje znaleźć innego zajęcia, że np nie pisze do znajomych i nie proponuje wypadów, jest facetem mógłby potrenować zwłaszcza, że sztangi czekają w pokoju, mógłby iść nawet na spacer, pobiegać, albo poświęcić czas na szukanie jakiegoś klubu piłkarskiego. Najlepiej zwyczajnie poddać się i grać, a jeśli nie może iść spać. Dlatego uważam to za problem. Fakt, że gra tak mało jest spowodowany bardziej tym, że po prostu mu zabraniam, niemniej gdyby mógł każdą chwilę spędzałby na tym.

    Może tamto już go nie interesuje. Ja przez gry rzuciłem nałóg oglądania telewizji :P.

     

    Ten problem jego grania występuje odkąd się znacie?

  3. Taaaa, a na śniadanie, obiad i kolację będziesz wtedy jadł kanapkę z chlebem i bułki posmarowane nożem :mrgreen:

    Możesz posmarować chleb masłem i posypać cukrem. Bądź nie sparować i też cukier. Możesz wykombinować dżem i nim posmarować pieczywo. Możesz żyć na zupkach ekspresowych czy zupkach z puszek. Da się, ale nie jest to zbyt zdrowe. Chcąc nie chcąc niektórzy muszą tak żyć. Nie każdy ma słodkie życie i niektórym musi taki mały posiłek starczyć na cały dzień. Ale jak się ma bogatych rodziców to się tego nie zna tylko się zgrywa biednego studenta.

  4. Bo rząd się zajął rozwijaniem szkolnictwa, ale nie robił nic w celu by osoby kończące studia mógłby potem znaleźć pracę.

     

    PS: Czemu pracodawcy bardzo często wymagają legitymacji studenckiej? Bez niej mogę nawet nie wysyłać CV. Skąd te parcie na studentów, jakby inni ludzie już byli gorszej kategorii.

  5. Rodzice umrą i zostaniesz z ręką w nocniku. Teraz masz o tyle dobrze, że masz wsparcie. Możesz sobie pracować i wydawać na jakieś przyjemności. Gdy ich nie będzie to pozostanie Ci tylko inwestowanie w rachunki:P.

     

    Ja zauważyłem, że nie mam motywacji do szukania roboty. Pamiętam że kiedyś nawet mając fobię społeczną byłem gotów latać po zakładach pracy i pytać o robotę. Rekordem było gdy obleciałem takich punktów z 18 w ciągu 4-5 dni. A teraz widzę masę wymówek. A to mobbing, a to bardzo niska płaca (cała zarobiona pensja nadaje się co najwyżej do włożenia do świnki skarbonki), a to słaby stan mojego zdrowia. I motywacji nie ma. Szlag, kiedyś potrafiłem uderzyć do radia i zorganizować audycję radiową nie patrząc czy coś na tym zarobię czy nie. Deprecha zbiera żniwo./

  6. Uzależenie jest w momencie gdy osoba uzależniona gra bardzo dużo. Tj. np. po 13 godzin na dobę, a bez grania nie wie co ze sobą zrobić. Gdy osoba gra te 3-4 godziny na dobę i nie zawala innych spraw (tj. studia, praca, związek etc.) to nie można mówić o uzależnieniu. Kobiety spędzają pół doby w łazience i nikt z tego uzależnienia nie robi. A każdy powinien mieć jakieś hobby, zainteresowania dzięki którym będzie mógł to wszystko odreagować. Codzienne stresy, nerwy. Niektórzy szukają ukojenia w narkotykach, rozrabianiu z lokalnymi dresiarzami i wiele innych.

     

    Granie przy tym nie jest groźne akurat. Może spróbuj z nim grać w te gry i podczas tej gry rozmawiaj, to może dotrze :D Jeśli woli granie od spotkań z Tobą to jest problem. Jeśli gra gdy ma wolny czas, to lekkie przegięcie.

     

    Ja dużo gram w gry, ale też dużo siedzę w necie przed PC. I ten drugi nałóg uważam za o wiele groźniejszy i staram się to ograniczać. Jednak nie ma fizycznej możliwości by zejść poniżej 1.5h na dobę. W gry gram do 4 godzin na dobę, choć są dni że nie gram w ogóle. Na szczęście moja dziewczyna to akceptuje, a sam tę pasję gier przenoszę też w świat realny latając razem z girl po różnych typowo growych eventach:).

  7. Oni mają z tym problem nie dlatego, że są takiej orientacji jakiej są, tylko dlatego że w Polsce nie ma czegoś takiego jak tolerancja. Jak ktoś jest inny, oryginalny, może nawet lepszy to trzeba go z miejsca gnębić. Taka nasza polska mentalność, że trzeba gnoić zamiast spróbować zrozumieć czy zaakceptować. W UK homoseksualiści są traktowani jak normalni ludzie, u nas się ich traktuje najgorzej jak się da. Nawet lesbijki są lepiej traktowane niż geje.

  8. Teraz mamy takie czasy, że 16-latkowie uprawiające seks czy chodzące z kimś to jest norma. Nie bycie z kimś, nie chodzenie z kimś czy nie mienie swojego pierwszego razu ze sobą teraz jest przypałem i powodem do wstydu. Pamiętam że jak miałem 17 lat to się ze mnie śmiano z tego powodu. Wówczas nie robiłem sobie nadziei na związek. Związek to koszta, a ja i tak byłem bez grosza :P. Doszła niska samoocena.

     

    Tak czy owak do tematu. Osoby kochające się powinni być ze sobą szczere, jak będą kłamstwa to nic z tego nie wyjdzie i prędzej czy później się rozpadnie to raz. Dwa takie osoby siebie akceptują takimi jakimi są. Ze wszystkimi wadami. Nie każdy miał słodkie życie usłane różami, a to nie czyni tych ludzi gorszymi. Tak przynajmniej powinno być. Jeśli by Cię rzucił z tego powodu, to znaczy że nie był Cię wart i tyle.

    No i fakt 17 lat to za mało na poważny związek, choć jak wytrwacie rok ze sobą to coś może z tego będzie. To jest taki głupi wiek, kiedy się nie myśli jeszcze o tym by się ustabilizować.

  9. ale później zrozumiałem, że inni też mają problemy i też muszą się z nimi uporać - alkoholizm, dewiacje, homoseksualizm, choroby, bankructwa, zdrady, dzieci poza związkami ....narkotyki, kalectwo i tak można długo wymieniać.

    Homoseksualizm jest problemem?

     

    sensual, musisz zacząć od małych kroczków, bo z tego co widzę masz silniejszą fobię niż ja miałem - już nie mam, przeszło mi :P. Zacznij od zapisania się do psychologa. Czy to osobiście czy telefonicznie. Idąc na wizytę mniej przy sobie ubezpieczenie zdrowotne jeśli chodzisz na fundusz. Wizyta u psychiatry też jest wskazana dość. Leki pomogą trochę zbić te lęki, co będziesz musiał wykorzystać. Bo przekonania w psychice same nie zanikną.

     

    Jak to się w ogóle zaczęło i jak w ogóle doszło do sytuacji, że przez tyle lat nie wychodziłeś z domu?

    Mój ojciec to by Cię z miejsca z domu wywalił i nie patrzyłby na żadne fobie "bo żaden sąd go nie zmusi". Kiedyś przecież chodziłeś do szkoły i wtedy musiało się coś wydarzyć niedobrego, co Cię zmieniło i doprowadziło do takiej sytuacji.

  10. Podczas rzucania papierosów od razu do zera, pierwszy kryzys następuje po dobie od rzucenia. Najgorzej jest porankami i wieczorami. Jeśli ktoś ma coś więcej niż "ale bym sobie zapalił" to będzie trudno rzucić.

     

    PS: jest za całkowitym zakazem palenia w miejscach publicznych. Z jakiej racji palacze mają truć osoby, które nie palą i jeszcze te komenty "jak to nie palisz? Czas zacząć". Z całym szacunkiem, ale jak truć to tylko siebie i nikogo więcej.

  11. Nie mam, nie stać mnie

    Hehe to ja mam podobnie :).

    Telefony są koszmarnie drogie. Ale in fact, zawsze zgarniałem telefony w spadku. Od 4 lat używam tego samego modelu telefonu, póki działa nie widzę sensu w wymianie na nowszy model. Jadę na prepaidzie wykonując połączenia w ostateczności, raczej unikam, bo zbyt droga impreza. Dzwonię raczej tylko do osób w tej samej sieci. Telefon jednak posiadać muszę, bo szef się kontaktuje ze mną tylko telefonicznie. Więc do posiadania telefonu jestem niestety zmuszony. Liczę że operatorzy pójdą w końcu po rozum do głowy i zapodadzą lepsze oferty.

  12. Weź wyjedź z tego kraju i od tej rodziny :P Jak jesteś w depresji i tak im nie pomożesz. Poczuj trochę życia, ustabilizuj się i wtedy ewentualnie wróć i im popomagaj.

    Za specjalnie nie mam ochoty im pomagać. Mam do nich żal o to wszystko. Za ten alkoholizm, mieszanie z błotem i robienie ze mnie najgorszego w rodzinie. Jeśli miałbym tyle kasy to wolałbym się wynieść inwestując tyle samo albo odłożyć na wyjazd. A nie oddać im wszystko za "przyjemność" użerania się z nimi. Sami muszą spoważnieć i dojść do kilku wniosków, których teraz nie zauważają.

     

    Wiem, że prosto się tak mówi. No ale ja bym tak na twoim miejscu zrobił. Z resztą sam zamierzam wyjechać za góra za miesiąc. Moi rodzicie może i nie piją, ale też troszkę źle na mnie działają, są za nerwowi itp itd :P

    W tej chwili nie znam angielskiego, nie mam referencji (na które trochę patrzą w UK) oraz przede wszystkim kasy. W przeciągu najbliższych dwóch miesięcy na pewno nie wyjadę. Teraz szukam pracy tutaj w Polsce by zwyczajnie nazbierać fundusze na taki cel. Bo jednak trochę trzeba mieć na taki wyjazd. A na pomoc kogokolwiek liczyć nie można. Szukanie pracy też utrudnia rodzina/ten dom, bo ofz myć się w tym domu też nie można bo to straszna zbrodnia :P.

  13. Ciężko się wziąć za siebie wśród osób z problemem alkoholowym.

    Sam ich problem alkoholowy jestem w stanie przeżyć. Choć wtedy już się przyczepiać do mnie, że nie rzucam im 5 stówami na utrzymanie domu, których nadzwyczajnie w świecie nie mam, a jak bym miał to wolałbym odłożyć na wiadomy cel.

     

    Jak tylko masz trochę oszczędności to spróbuj szczęścia w innym mieście lub za granicą. (Nie koniecznie UK, po angielsku dogadasz się w wielu miejscach, a w wielu z nich łatwiej o robotę niż w Anglii. Choćby Norwegia. W sezonie letnim na prostych robótkach można tam fajnie zarobić, a praktycznie z wszystkimi po angielsku się dogadasz.)

    Na razie jestem na etapie odkładania pieniędzy. Raczej pozostaje Anglia. Tam chociaż częściowo wiem czego się spodziewać. Moja matka tam była. Poza tym mam już wiele linków do biur szukania pracy w tamtych rejonach jak i samych portali z pracą. Więc na bieżąco mogę to analizować jak tam wygląda sytuacja. I na razie jak byk wyrzuca, że patrzą głównie na doświadczenie :P. Kolejnym problemem jest, że moja dziewczyna nie chce za bardzo wyjeżdżać z PL. A ja z kolei tu nie widzę żadnej nadziei na normalne życie. A życie w biedzie, co praktykuje przez tyle lat już mi wychodzi bokiem.

     

    Dobrze było by też spotkać się z psychologiem żeby wcześniej pookładać sobie trochę w głowie.

    Kiedyś chodziłem do psychologa, psychiatry. Jednak samo wychodzenie z tego i tak w 90% polegało na samodzielnym działaniu. Ustawieniu sobie jakiegoś życiowego celu. Obecnie takowego nie ma. Jest tylko gorzej i gorzej. Zresztą już za bardzo nie mam czasu na takie odwlekanie.

     

     

    Język podszkolisz na miejscu, nic lepiej go nie szlifuje jak praktyka.

    To akurat fakt. Język ze szkoły może być zupełnie nie przydatny w rzeczywistości. Ale u mnie i tak angielskiego w szkole nie było. Więc znam tylko zwroty zasłyszane gdzieś. Największe problemy to mam z gramatyką i wymową co niektórych słów. A realnie z cudzoziemcami gadałem w życiu z 13 razy z czego raz się nie dogadaliśmy :P. Ale większość z nich to byli klienci.

  14. Witam.

     

    Chyba cierpię na depresję. Mieszkam z rodziną z problemem alkoholowym - wszyscy chleją, zostałem jako jedyny żołnierz tutaj, który z tym nie poległ. Nie mam wykształcenia ani zdrowia. Mam ledwie 25 lat, a czuję się jakbym miał z 50. Wszystko widzę w czarno szarych barwach opisujących przyszły grafik dnia jako sen>praca>sen>praca po czym wypłata z której nie starczy nawet na podstawowe rzeczy z której i tak się nie da wyżyć i ta irytacja brakiem czasu i kasy. Jaki sens. Nie mam nawet zdrowia i jeszcze przede mną wiele bólu, tylko czy warto się dalej tak męczyć..co prawda myśli samobójczych i tak nie mam. Energii do życia również.

     

    W dzieciństwie wszystko było takie piękniejsze. Miałem znajomych, graliśmy w gry czy piłkę nożną i człowiek się cieszysz z tego że żyje i nie martwił się serią różnych problemów (głównie na gruncie zdrowotnym jak i szczególnie finansowym). Byłem co prawda nieśmiały, miałem nawet fobię społeczną z której uważam że udało mi się wyleźć na tyle, że nie myślę już o tym. Wszystko mi wtedy szło łatwiej. Łatwiej było mnie wyciągnąć z domu, łatwiej mi się szukało pracy, łatwiej mi szła nauka wielu rzeczy.

     

    Tak kiedyś znaczenie angielskich słówek łapałem bez zaglądania w słownik i wyrobiłem sobie w ten sposób sporą bazę angielskich słówek. Gorzej było z wymową i gramatyką. Tak dzisiaj próbując się uczyć nie idzie to zbyt łatwo, nie widać efektów, szybko się zniechęcam i bardzo często mam problem z zasiąściem do uczenia się lub do jakiejkolwiek innej czynności. Potrafię pisać jeden tekst przez 6 dni na raty, zamiast napisać go w godzinę za jednym zamachem.

     

    W dzieciństwie marzyłem o wyjeździe do Anglii (jeszcze grubo przed czasem gdy Polska weszła do UE i zrobiła się moda studentów na emigrację do UK na kasę), to ostatku uznałem że to bezsens bo i tak nigdy nie wyjadę. Dzisiaj troszeczkę to bardziej niby realne, ale pewnie też się nie spełni. Nikt nie powiedział i nie dał gwarancji że tam nie ma takiej biedy. Ponadto nie umiem opanować ang. na tyle dobrze by znać go biegle.

     

    Obecnie żyję z dnia na dzień realizując w jakimś tam stopniu swoje pasje, jednak nie mając tego głównego celu w życiu. Zawsze chciałem mieć wolny czas na realizację pasji, tyle pieniędzy by na nic nie brakowało, chciałem też mieszkać w UK, ale najpewniej się to nie spełni. A lata tykają..

  15. A wyróżniasz się czymś wśród tych ludzi?

    Nie wiem czym jest CHAD. Ale ja w zasadzie mam podobne teksty z współpracownikiem w swojej firmie. Trwa to niespełna lata. Trochę męczące to jest fakt. Nie wiem co się z tymi ludźmi dzieje :P

×