Skocz do zawartości
Nerwica.com

__aga__

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez __aga__

  1. Grzybek, to bardzo szczere, a zarazem smutne co piszesz...Ale niesteety to normalne przy załamaniu nerwowym...Ja walczę z tym dziadostwem :D 5 lat!!! Na początku było inaczej, teraz doszły fobie, ale myśle , że zrobiłam się silniejsza, chociaz wiem, ze wczesniej mogłam wlaczyć, tak jak walczę teraz, ale kto to moł wiedziec...

     

    Nerwica ma różne twarze, musisz umieć z tym wlaczyć, aj wiem, ze Ci trudno, rozumiem Cię, bo sama mam nerwicę lękową, czyli zaburzenia psychiczne, ale tak jak pisala poprzedniczka to da się wyleczyć, nawet ja !!! zaczęłam w to wierzyć!!! Uwierz mi przeżyłam koszmar, ale powoli się podnoszę, zaczynam wierzyć, teraz czuję, zę anow chce życ, dzięki Bogu za to:)

     

    Moja rada, idz do psychologa, psychaitry, poszukja odpowiedniego. Walcz , walcz i walcz:)

    Bedzie dobrze:) Pozdrawiam

  2. A może macie radę na moj problem..

     

    Oczywiście napady silnych lęków mam za sobą, poniewaz teraz mam te wstrętne myśli.

    A mianowicie boje się oddalic od domu, boję się nowych miejsc, np sklepu, ulicy, nie czuje sie tam bezpieczna

     

    Bywaly czasy kiedy moglam spokojnie wyjsc z domu, na pewna odleglosc, ale mialam wtedy napad lęku :roll:

     

    Udalo mi się wyjechac za granice:) o dziwo, czulam się super:) i to lecialam samolotem, nie balam sie, polubilam to:)

    Po powrocie zaszylam sie w domu, dopadly mnie stany depresyjne.

     

    Ale teraz jest lepiej, znowu się lecze. Tylko te mysli, mysli, ze coś się mi stanie jak oddale sie od domu, albo lęk przed nowymi miejscami... Poradzcie cos:)

  3. Natomiast ja, jako ze borykam sie z nerica lękowa , teraz bardziej fobiami, balam się samolotu i to jak :shock:

     

    Sytuacja zmusila mnie, ze musialam poleciec samolotem.

     

    I ku mojemu zdziwieniu pokochalam to :P

    Boje sie już bardziej autobusu, taxowki, a samolotu nie, Dziwen, nieprawdaż:)

     

    [ Dodano: Sob Paź 28, 2006 1:02 am ]

    Witam... Chcialabym napisac jak milo, ze ktos ma tak samo jak ja, ale nie jest to wcale mile i wiem jak sie cierpi... nic nie lubie zwiazanego z samolotem, no, moze troche ladowanie bo wiem ,ze juz zaraz koniec... Dosyc duzo latam , przezylam dlugie "rejsy' i mam wrazenie, ze zamiast byc lepiej, przyzwyczajac sie ...to jest coraz gorzej, a niedlugo czeka mnie lot 18to godzinny i chyba tego nie przezyje... mam wrazenie , ze zaraz dostane wylewu lub zawalu tak mi serce wali, zaczynam dostawac jakiegos odretwienia... normalnie szok... Zaczelam szukac pomocy u lekarzy, mam cudowna pania kardiolog i twierdzi, ze dam rade, ze nie jest zle, a jestem wysoko cisnieniowcem, wiec to juz wogole mnie dobija....karzda minuta w tej "puszce" jest dla mnie smiercia..... -kika...

     

    Musze Cię uspokić:)

     

    Ja także balam się ciśnienia, a nawet, zę mi szkoło popęka :P

    Ale zmiany cisnienia są bardzo niewielkie, nic Ci się nie stanie :!:

     

    Mnie na przykład uspokioło jak samolot startował (skok cisnienia) lądował:)

     

    To wcale nie jest straszne.

    Musisz tylko odpędzić od siebie myśl o tym, że nie ma alternatywy "naglego wyjścia na zewnatrz"

    Ja takze bardzo się balam, ale na mysl o spotkaniu z ukochana osoba, przezwycięzyłam to, strach przed lataniem, a co więcej, polubilam to:)

     

    Glowa do gory:) Zreszta co ma byc to bedzie:) A bedzie dobrze:)

×