Skocz do zawartości
Nerwica.com

ghost21

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ghost21

  1. tydzień temu po długich przemyśleniach zdecydowałem się na branie leków. Psychiatra przypisał mi antydepresant. Bardzo się obawiałem skutków ubocznych. Po paru dniach nie widziałem nic niepokojącego. Jednak po tygodniu wróciły lęki z którymi walczyłem od ponad roku:/ nie wiem czy jest to spowodowane braniem leków czy po prostu mam życiowego pecha? Wiem że nie dam rady po raz drugi przechodzić przez to samo
  2. w takim razie gratuluję zdanego prawka a jak to wygląda z tymi skutkami ubocznymi które wystąpią. One mijają z czasem? po odstawieniu leków? czy jak to wygląda? Szkoda, że nie można prowadzić samochodu. Mam pozostałości z fobii społecznej i po prostu wole się poruszać autem (mimo to, że i tak nie jest to łatwe z tymi wszystkimi zaburzeniami )
  3. Dean, Viridian, Lili27 chodzę do publicznego psychologa (nie miałbym kasy na innego ). On już na pierwszych wizytach mówił o możliwości brania leków. Jednak jak widać moja "blokada" przed nimi na razie jest zbyt silna. Od początku założyłem sobie, że będę walczył bez nich...jednak ta walka to jedynie piekło które codziennie mnie niszczy. Rozmawiałem z paroma osobami które maja zaburzenia lękowe i chwytały się za głowę jak można chociaż miesiąc wytrzymać z tak silnymi zaburzeniami bez jakichkolwiek leków Zastanawia mnie jeszcze czy na derealizacje i depersonalizacje, natrętne myśli, lęk wolno płynący, depresję dostanę jeden lek? Czy będę musiał nosić ze sobą reklamówkę pełną leków? I czy można prowadzić po nich samochód? Nie ukrywam, że jest mi ciężko teraz sobie nawet wyobrazić poprawę zdrowia. Nie mówię już o całkowitym wyzdrowieniu..
  4. i jak teraz się czujesz Lili27? nadal bierzesz leki? ustąpiły derealizację i podobne paskudztwa? Wiem, że nastawienie do leków ma istotne znaczenie. Moje jest jak na razie takie sobie. Głównie ze względu na sporą niewiedze i lęk przed skutkami ubocznymi, no i czy w ogóle mi pomogą
  5. żadnych leków jeszcze nie brałem. Wszystko przez tą nie pewność co do skutków ubocznych itp. w wiem, że własne nastawienie do nich jest też bardzo ważne przy leczeniu. Podejrzewam, że jakbym wziął jakieś leki to bym tylko myślał czy przypadkiem coś złego się nie dzieje i nieustannie się kontrolował
  6. Zaczęło się ponad 1,5 roku temu. Studiowałem, jakoś sobie radziłem z życiem, miałem tę "codzienność". Nie mówię, że było kolorowo bo tak nigdy nie było , ale jakoś "żyłem". To był moment, atak, później szpital. Myślałem, że umieram. No i tak się wszystko posypało. Już na drugi dzień byłem wrakiem człowieka. Przeleżałem w łóżku jakieś 2 miesiące. Nie miałem sił, kręciło mi się w głowie, nie wiedziałem co mi jest. Potem zaczęły się różne badania (kardiolog, neurolog, okulista, laryngolog, na końcu psycholog). Chodzę do psychologa od roku, na początku to coś dawało, a teraz chyba już nic. Moje objawy zaburzeń lękowych to: natrętne myśli, lęk wolno-płynący, derealizacje i depersonalizację, konflikty wewnętrzne (np. trudności z podejmowaniem decyzji), różne wyobrażenia (np. że stracę zaraz nad sobą kontrolę), wmawianie sobie chorób, brak chęci do wszystkiego, nie mogę się zrelaksować ani się oderwać od tego wszystkiego. Byłem u psychiatry ale nie jestem przekonany do leków, boję się skutków ubocznych i uzależnienia. Tak jest już ponad 1,5 roku..ostatnimi czasy mam epizody depresyjne. Między innymi myślenie o przyszłości sprawia największy lęk, nic mnie nie cieszy, w ogóle nie odczuwam przyjemności. Każda rzecz jaką chce zrobić jest poprzedzona pytaniem w głowie "po co?, przecież to bez sensu". Mino wszystko próbuję coś tam zawsze zrobić lub pomóc, żeby nie być bezużytecznym darmozjadem..co mi radzicie? nie wiem już co mam robić
  7. witam. jestem nowy na forum. chciałem powiedzieć ze mam zaburzenia lękowe od prawie 2 lat. Są to zaburzenia bardzo silne, nie pozwalające normalnie funkcjonować. Musiałem zrezygnować ze studiów, codzienności, przyjaciół, planów na przyszłość. Mój dzień wygląda tak że nie mam żadnego zajęcia (nie jestem w stanie praktycznie nic robić), nie mam przyjaciół do pogadania. Towarzysz mi nieustannie lęk wolno-płynący, natrętne myśli, derealizację i depersonalizację, poczucie winy, brak chęci do życia. Ostatnimi czasy doszła do tego ciężka depresja. Nie wiem już co mam robić, każdy dzień mnie przeraża i nie wiem czy dam radę tak dłużej..proszę pomóżcie mi!!
×