Skocz do zawartości
Nerwica.com

Borsuk

Użytkownik
  • Postów

    340
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Borsuk

  1. w ogole mi nie przeszkadza, ze nie mam emocji. emocje zastapilem logika. najwazniejsza jest satysfakcja i motywacja. ale czegos mi brakuje. cos czuje, ze brakuje mi dziewczyny. ale bez pracy ni cholery, bo trzeba miec kase, zeby spotykac sie z dziewczynami. skladam cv, ale widze, ze to troche potrwa, bo nikt nie dzwoni.

     

    A odczuwanie satysfakcji to nie jest emocja? Co to jest?

  2. Stonka jak bedziesz w niebie to prosze cie nie schodz na ziemie po raz kolejny jako chora psychicznie, bo juz wiesz jak konczy sie zycie czlowieka chorego psychicznie. ogolnie to sie zastanow po co w ogole schodzic na ziemie. ja jakbym mial szanse wcielic sie w kogos to na pewno nie wybralbym planety ziemia tylko w jakas bardzo wysoko zaawansowana technologicznie rase. Stonka pewnie na logike nawet nie przyjmujesz teorii reinkarnacji, ale jak bedziesz w niebie to skumasz o co biega. wg mnie ludzie maja BARDZO slaba wyobraznie. kiedys nie wierzyli w prad, ba nawet nie wiedzieli co to prad - teraz to jest chleb powszedni.

     

    To kiepskie porównanie bo ludzie nie mieli koncepcji co to jest prąd, istnieją rzeczy których żaden człowiek nie może sobie teraz wyobrazić, więc ja nie wierze w żadne wymysły ludzi typu reinkarnacja czy inne religijne i paranormalne wierzenia. To są wymysły całkowicie ograniczone ludzką wyobraźnią i intuicją bo tylko z niej pochodzą, prąd był odkryty w naturze.

  3. Ja teraz chce spróbować diety gaps, w sumie dieta podobna do tej na której byłem żeby stracić wagę, ale wymaga trochę więcej przygotowania więc trudno mi ją rozpocząć. Mam duże zatrucie aluminium i bardzo mało żelaza (generalnie moje niedobory witamin nie mają sensu biorąc pod uwagę to co jem).

  4. Ja z kolei niczym się nie potrafię przejmować nawet wtedy kiedy powinienem, o niczym nie myślę i trudno jest mi cokolwiek zrobić nawet obejrzeć filmu który niby powinien mi się podobać czy przeczytać książki która niby mnie interesuje, ale jak to robię to po prostu mi się odechciewa, a jak próbuje przymusić się do zrobienia czegoś pożytecznego co minie nie interesuje to zaczynam odczuwać taką irytacje że nie jestem w stanie tego robić, myślałem że będę mógł się uczyć czegoś co mnie interesuje i mieć prace związaną z moimi zainteresowani ale nawet to jest zbyt męczące psychicznie, fizycznie nie miałem mniej energii nisz inni. To forum nie ma na mnie żadnego wpływu.

     

    j tez tak mam. dopiero stilnoxy wyrywaly mnie do swiata realnego...bardzo realnego...gdzie byly uczuia, checi, marzenia, swiat pachial, wszystko bylo splycne ale normalne...ale sie skonczylo...stilnoxy przetaly dzialc, ja sie uzaleznilam, mam mase inncyh problemow np wczoraj zdiagnozowano u mnie prócz:

    -depresji

    -pustki

    -potwornego cierpienia

    -napiecia

    ktore trwaja non stop

    - akatyzji

    -dyskinez

     

    jeszcze chorobe hashimoto ktora jak wiadomo jest do konca zycia i jak mi powiedziala najlepsza

    endokrynolog w miescie "pewnie miala pani duzo stresu? bo to zazwyczaj ze stresu sie robi"

    I jest dowodo tego, ze miala usg tarczycy w 2006 i nie bylo ANI JEDNEGO GUZKA

    no...jeszcze mam jechac do jednego spejcalisty ale raczej mysle zle umre

     

    Ja nie odczuwam napięcia ani pustki, czuje się raczej neutralnie, nie wiem jak to jest czuć pustkę. Mój stan pewnie bardziej przypomina medytacje gdzie tylko obserwuje co się dzieje bez przywiązywania się do niczego i bez przejmowania się.

  5. Ja z kolei niczym się nie potrafię przejmować nawet wtedy kiedy powinienem, o niczym nie myślę i trudno jest mi cokolwiek zrobić nawet obejrzeć filmu który niby powinien mi się podobać czy przeczytać książki która niby mnie interesuje, ale jak to robię to po prostu mi się odechciewa, a jak próbuje przymusić się do zrobienia czegoś pożytecznego co minie nie interesuje to zaczynam odczuwać taką irytacje że nie jestem w stanie tego robić, myślałem że będę mógł się uczyć czegoś co mnie interesuje i mieć prace związaną z moimi zainteresowani ale nawet to jest zbyt męczące psychicznie, fizycznie nie miałem mniej energii nisz inni. To forum nie ma na mnie żadnego wpływu.

     

    Wiem że już coś takiego napisałem w tym temacie.

  6. Ja się roztyłem przez apatie, jakoś moja waga nie wkraczała w otyłość ale widocznie metabolizm mi się zmienił z wiekiem i doszedłem do 135kg przy wzroście 187, wcześniej się utrzymywała stabilnie na 100kg i byłem fizycznie zdrowy. No a jeszcze wcześniej byłem chudy ale to było jak jeszcze rosłem.

     

    Low carb hi fat jest pewnie najłatwiejszą dietą, nie trzeba ograniczać kalorii i chudnie się szybko, apetyt tak spada że nie dacie rady dużo jeść. Rzucenie słodyczy może być trudne na początku ale jak ograniczacie węgle to potrzeba na słodkie spada po pewnym czasie, jedzenie dużej ilości tłuszczu zmniejsza apetyt na słodkie. Drugi problem to przymus gotowania, bez gotowania ta dieta by była strasznie monotonna.

     

    http://www.dietdoctor.com/?s=polish&submit.x=0&submit.y=0

     

    Ja byłem miesiąc na tej diecie spadłem do 115kg potem przez półtora miesiąca moja waga jest 120kg, a moja dieta to 50% słodkie, pełno pieczywa makaronów i frytek. Będę musiał znowu przynajmniej miesiąc na niej być dietę przerwałem głownie dlatego że mi się nie chce gotować i generalnie przez apatie bo sama dieta jest dosyć łatwa. W sumie jestem pozytywnie zaskoczony że schudłem 20kg i potem utyłem tylko 5kg.

  7.  

    moja lekarka sama nie wie co mi dolega, bo zadaje pytania w ogole z ksiezyca. ja jej mowie, ze nic mi sie nie chce, a ta sie pyta czy mam obnizony nastroj czy jestem obojetny. czyli na logice nie uwazala. jakbym byl obojetny to bym jej glowy nie suszyl, nie dzwonilbym do niej, nie szukal na necie, nie pisalbym na tym forum.

     

    Możesz mieć objawy negatywne i nastrój obojętny pewnie o to pytała skoro z drugiej strony postawiła obniżony nastrój.

     

    bawilem sie w selegiline, ropinirol i chyba pramipeksol. selegilina oprocz na parkinsona jeszcze jest na depresje, ale ropinirol i pramipeksol sa tylko na parkinsona. leki syf i tyle, bo albo sennosc albo zawroty glowy albo zamulenie.

     

    Te leki manipulują ilością neuroprzekaźników, nie ma leków które są konkretnie na parkinsona. Są leki które zwiększają generalnie poziom dopaminy i takie które ją zwiększają bardziej wybiórczo i tyle. To że jakiś lek jest stosowany u osób które mają parkinsona nie znaczy że nie zwiększy on ilości dopaminy u innych osób bo nie ma takich leków może za tysiąc lat będzie lek który działa na jakiś problem który jest powiązany tylko z parkinsonem, ale teraz czegoś takiego nie ma.

  8. Minęła 1/3 oddziału kolejnego oddziału dziennego, ale tym razem mającego zupełnie inną formułę. Tutaj prowadzą intensywną psychoanalizę i trzeba się konfrontować z całą grupą. Znacznie uszło ze mnie powietrze i potrzebuję jakiejś świeżej energii na dalsze 2/3 zajęć, bo jest ryzyko, że mi ta terapia bezsensownie przemknie bez żadnych efektów. Duży problem tej terapii polega na tym, że uzyskuje się dużą wiedzę o sobie, mówiąc po mojemu odkrywa się równanie, którego rozwiązaniami są funkcje życiowe mnie samego. Funkcja taka pokazuje jak przebiegało moje życie i jak będzie wyglądać ewolucja mnie w przyszłości, a równianie wskazuje na przyczyny. Super, ale to jest tylko wiedza, wiem że równanie jest takie a takie, wiem że daje takie a takie rozwiązania, wiem że te rozwiązania pokazują, że jak coś się nie zmieni to pójdę do grobu. Mam takie informacje o sobie dzięki tej psychoanalizie i to wszystko. Zadaję sobie pytanie: czy i jak mogę zmodyfikować równanie siebie samego aby dało ono poprawne rozwiązanie na przyszłość?

    Jakie są dopuszczalne możliwości modyfikacji takiego równania? Innymi słowy, jak mogę oddziaływać na siebie aby mój stan zaczął się poprawiać?

    Psychoanaliza dała postać równania i pozwoliła określić przebieg ewolucji w czasie mojego stanu, ale to wszystko. Ja potrzebuję odpowiednich oddziaływań na siebie samego aby móc zmienić trend którym podążam. Tych oddziaływań brakuje na tej terapii. Jest ich bardzo niewielka ilość pod postacią konfrontacji z ludźmi, oswajania się z nimi, ale to o dużo za mało. Jest niezwykle prawdopodobne, że po zakończeniu takiego oddziału powrócę na stare tory i będę wiódł samotniczy tryb życia będąc oddzielonym od zewnętrznego świata i przeżywając psychiczne katusze.

    Bardziej od tej wiedzy potrzeba mi coś poczuć, poczuć jakąś więź z realnym światem zewnętrznym, nawiązać jakąś emocjonalną relację z rzeczywistością i ludźmi. Nie mam za grosz pojęcia jak wzbudzić w sobie to poczucie więzi, jak zarzucić kotwicę by nie dryfować w próżni niebytu.

    Rozumowe analizy od lat łamią sobie kark w tej kwestii, tu potrzeba czegoś co ominie rozum. Czy to znaczy, że jestem zdany na leki? Dziesiątki preparatów się skompromitowały. Jedyne co mi do głowy przychodzi, to starać się resztkami woli wrzucać w świat interakcji, zwłaszcza z ludźmi. W miarę sił i możliwości podejmować wyzwania i konfrontować się, a nuż kiedyś coś się obudzi we mnie i będę mieć jakiś punkt wyjścia nad czym mógłbym pracować. Bo tak to kompletnie brak mi pomysłów.

     

    Ta powodzenia życzę ja wiem że świat nie ma nic do zaoferowania, nie będę się angażować w coś co nie wzbudza we mnie żadnych emocji. Jedyne co mi chyba zostało to ketamina, nic jeszcze nie brałem na NMDA, ale wątpię żeby leki coś pomogły bo też już parę brałem i nie mają na żadnego efektu poza skutkami ubocznymi.

  9. Borsuk, wyjscie do sklepu jest dla mnie problemem, bo nie wiem czy ogarne sytuacje. Jestem jakis taki roztrzepany, na niczym sie nie moge skupic.

     

    To u mnie kłopoty ze skupieniem nie są takie złe. Nie myślę ale jakoś wiem co robić w prostych sytuacjach.

     

    Mam sny, a wlasciwie jakies koszmary, ktore wydaja sie strasznie realistyczne. Jak wstaje rano, to dalej mysle, ze siedze w tym snie. Nie wiem czy to nie jest jakas psychoza lagodna. Nie moge sie po takim snie otrzasnac, caly czas mi staja sceny z niego przed oczami i ja je biore za prawdziwe wydarzenia. Nie wiem, kuzwa, sam, co jest nie tak. :( To jest najgorsze. Do pewnego momentu wiedzialem co chce zmienic, co bylo zle itp., a teraz juz nie mam zielonego pojecia. :(

     

    To ja tego nie mam, snów też nie mam często a jak jakiś mam to po prostu robię w nim to co robię na codzień.

     

    Aoi, Nie wiem czy mają znaczenie emocjonalne, ale ja sny odbieram intensywnie, jestem w nich jakoś tak bardziej niż w rzeczywistość.

     

    A fantazje, filmy/książki też wywołują więcej emocji nisz prawdziwe wydarzenia?

  10. Czy ktos wie jak sie potoczyly losy Topielicy? Albo jak czuje sie teraz brak uczuc? Wiem, ze jest na Sobieskiego, ale jak sie czuje - czy jest jakas poprawa?

     

    Ide na oddzial dzienny na Dunajewskiego od tej srody prawdopodobnie. Zobaczymy co z tego bedzie. Obecnie jestem w stanie potwornym. Moze wlasnie tak czula sie brak uczuc, gdy tu tak wiecznie narzekala, ale u mnie to juz przechodzi wszelkie pojecie. Z jednej strony nic nie czucie, nawet nie wypalenie emocjonalne, bo to bym czul jakos, tylko po prostu nie czucie. Wylaczenie z zycia. A z drugiej jakas obsesja, zeby wyjsc z tego stanu i cierpienie wynikajace z nieudanych prob. Ja teraz czuje cierpienie nawet dlatego, ze nie potrafie sie ZNUDZIC. Nie czuje nudy, tylko sam nie wiem co. Po prostu nie wiem co czuje. To NIE WIEM pulsuje w mojej glowie. Jest tam tylko ono. Staram sie ogladac jakis film to zaraz wstaje poirytowany (?), z ksiazka to samo. Nie interesuja mnie.

     

    Ten opis chyba najbardziej odpowiada temu jak ja się czuje od urodzenia, oprócz tego że ja nie mam obsesji żeby wyjść z tego stanu czasem próbuje coś robić ale jak mnie ta czynność zaczyna irytować to przestaje. Nic w mojej głowie nie pulsuje tylko biernie patrze na to co się dzieje.

     

    Irytacja ma pewnie dwa podłoża:

    -niespełnione oczekiwania, coś co ma być przyjemne i/lub interesujące nie wywołuje żadnych uczuć, ani odczuć.

    -próba skupienia się nad czymś co nie wywołuje żadnej emocjonalnej reakcji jest męcząca i irytująca.

     

    Nawet w sen nie moge teraz uciec, bo stal sie plytki, bezwymiarowy, budze sie co chwile.

     

    Ja akurat mam sen dobry i nigdy z tym nie miałem problemu.

  11. Schudłem 40kg. Jeszcze 5kg i będę mieć prawidłowe BMI, czyli wynoszące 25. Szkoda tylko, że nie mam z tego powodu żadnej satysfakcji i zastanawiające jest to, że pomimo zrzucenia balastu 40kg tłuszczu czuję się jeszcze bardziej ociężały niż przy otyłości klinicznej mimo że jem bardzo rozsądnie.

     

    Ja byłem chudy potem miałem nadwagę potem chudy, teraz otyły i nie czuje żeby moja waga robiła mi jakąkolwiek różnice.

  12. Aoi pamięć poprzednich wydarzeń może mieć znaczenie, a dużo się też bierze z tego że nie każdy nie odczuwa po równo, tak samo jak nie każdy "normalny" lubi to samo, jeden będzie introwertykiem który lubi rozwiązywać krzyżówki a drugi ekstrawertykiem który ich nie znosi. Jeden lubi słodycze a drugi, heh są nawet ludzie którzy nie lubią jeść chociasz w innych obszarach ich odczucia mieszczą się w skalach normalności.

     

    To że lubisz kimś manipulować to przecież nie jest coś co sobie wybrałeś, a jak kogoś to nie bawi to on też tego sobie nie wybrał. A argumenty w stylu x daje korzyść więc lubię x, też nie działają większość ludzi musi się zmuszać do różnych rzeczy bo wiedzą że są one niezbędne i wcale świadomość ich korzyści nie zmienia tego że ich nie lubią.

     

    Co do grania normalności to małpowanie chyba jest naturalną reakcją i myślę że u mnie jest to w dużej mierze automatyczne, a jak coś się dzieje automatycznie to nie sprawia wysiłku więc nie mam powodu żeby tego unikać. Nie utrzymywałem kontaktów które by mi sprawiały dodatkowe problemy (jeżdżenie żeby się z kimś spotykać, umawianie się), ale jeżeli i tak byłem w szkole czy w szpitalu to nie odczuwałem tego jako dodatkowy wysiłek. Jeszcze się socjalizowałem jak koledzy z podwórka mnie wyciągali. Może świadczy to że mam jakieś szczątki emocji z tym związanych, ale nigdy nie czułem samotności, ani nigdy za nikim nie tęskniłem, w sumie nie jest takie dziwne że jeżeli coś wywołuje bardzo mało emocji to bardzo trudno jest je zauważyć. Czym mniej coś wymaga wysiłku tym mniej emocji to wymaga.

  13. Na ostatniej terapii na oddziale dziennym terapeuta powiedział mi, że natręctwa myślowe są idealnym narzędziem do kanalizowania złości i innych emocji. Powiem Ci uht, że coś w tym jest bo ja mam do dzisiaj stłumione uczucia i emocje więc umysł musiał sobie wynaleźć coś alternatywnego i niestety tym czymś są obsesyjne myśli.

     

    Więc one wynikają z emocji czy z ich braku?

     

    Mojemu umysłowi nie potrzebna żadna alternatywa, o niczym nie myślę przez znaczną większość czasu.

     

    Borsuk, natręctwa wynikają z braku przeżywania lub spłyconych emocji typu np: złość, tak mi to właśnie terapeuta tłumaczył. Więc go spytałem czy można się nauczyć przeżywać złość, żeby natręctwa ustąpiły, a on mi na to, że tą emocje się przeżywa naturalnie, albo się nie przeżywa i wtedy szczególnie u osób z osobowością anankastyczną, czyli taką jaką ja mam pojawiają się obsesyjne myśli.

     

    Ja nie odczuwam tych emocji/mam spłycone i nie mam żadnych natręctw więc mi się to nie zgadza. Natręctwa potrzebują pracy, praca potrzebuje motywacji, emocje/odczucia to jedyne źródło motywacji.

  14. Na ostatniej terapii na oddziale dziennym terapeuta powiedział mi, że natręctwa myślowe są idealnym narzędziem do kanalizowania złości i innych emocji. Powiem Ci uht, że coś w tym jest bo ja mam do dzisiaj stłumione uczucia i emocje więc umysł musiał sobie wynaleźć coś alternatywnego i niestety tym czymś są obsesyjne myśli.

     

    Więc one wynikają z emocji czy z ich braku?

     

    Mojemu umysłowi nie potrzebna żadna alternatywa, o niczym nie myślę przez znaczną większość czasu.

  15. Borsuk, skoro od zawsze miałeś anhedonię, to lepiej nie idź do psychologa bo tylko sie wk.urwisz. Psycholog zawsze sie pyta co byś chciał osiągnąć, jak mówiłem że chcę by znikła np. anhedonia i było tak jak kiedyś gdy nie miałem anhedonii ,to się prz.ypierdalali zawsze, że nie można wrócić do odczuwania z czasów młodości, ble ble ble. Gadali wszystko byle tylko mi wcisnąć kit, że to jak jest teraz jest super i że za dużo wymagam. Zazwyczaj dopiero w połowie terapii przyznawali mi rację, że skumali że to dla mnie duży problem, tylko że wtedy już zostawało za mało sesji do końca by coś z tym zrobić. Także tym bardziej, skoro tym nawet nie wiesz co to znaczy żyć inaczej, to nie ma sensu użerać się z psychologami, chyba że chciałbyś popracować nad czymś innym niż apatia i anhedonia lub w ogóle objawy negatywne, te niestety pod terapie wszelkiego rodzaju marnie się nadają. Jedynie lekko objawowo można terapią je tłumić.

     

    Nigdy nie zamierzałem iść na terapie bo nikt nie był w stanie powiedzieć co ona by miała dać, a część psychiatrów mi mówiło wprost że dla mnie terapia byłaby bezużyteczna.

  16. zgadzam się tobą magic jak i z tobą _asia_ co do tego rozróżnienia kwestii problemów wynikających z biologii a problemów czysto psychologicznych. Jak już tu gdzie pisałem na dzień dzisiejszy mam wrażenie, że na terapii przepracowałem większość konfliktów wewnętrznych przyczyniających się do złego samopoczucia, a biologię muszę zaakceptować taką jaka jest, bo leki może jakoś tam działają, ale żebym jakoś znacząco odczuwał ich działanie to bym nie powiedział.

     

    Ja nie mam żadnych problemów psychologicznych, ani trudnego dzieciństwa czy okresu dojrzewania, zawsze miałem apatie i anhedonie.

  17. Borsuk wystarczy motywacja do tego by chcieć coś w swoim życiu zmienić,u chorej osoby ciężko ją w sobie wykrzesać-to oczywista oczywistość-wtedy na "rozruch" warto się wspomóc odpowiednią farmakoterapią (dobrać lek w zależności do potrzeb-stymulujący,odhamowujący itd. itp-nasycony rynek farmakologiczny oferuje nam dziś w swym wielkim wyborze w zasadzie "lek dla każdego",jesli są problemy to co najwyzej z doborem właściwego leku przez lekarza ),gdy lek zacznie działać warto swoje pasje rozbudzić i zacząć żyć nimi.

     

    Rynek jest nasycony głównie różnymi lekami an ten sam problem, nie ma żadnych skutecznych leków na negatywne objawy schizofrenii.

×