Skocz do zawartości
Nerwica.com

mia666

Użytkownik
  • Postów

    61
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez mia666

  1. w ciągu tych 9 miesięcy..owszem miałam lepsze dni.

    Na początku była masakra..jak depresja..płacz.nie spałam..nie jadłam..

    Teraz jakoś nie płacze..śpie normalnie-wykluczając beznadziejne sny.

    Chodziłam do pscyhologa->stwierdził nn poszłam do psychiatry,ktory przepisał leki,brałam,ale..bez wiekszych rezulatów,juz ich nie biore.-> teraz chodzę do innej pscyholog..tzn od 2miesiecy jakichs nie byłam..bo...nie chce mi sie? boje sie? albo uwazam,ze to bezsensu.

  2. Podobno zoloft jest najsłabszym lekiem..

    Ja niby rozpoczęłam psychoterapie..tzn generalnie nie byłam od jakiegoś miesiąca..ale mam zmaiar wrocić.

    Przyczyna? podobno konflikt z moją mamą...lub brak ojca.. nie wiem doklanie bo pani psychoterapeuta wciaz mysli i probuje rozszyfrować..ale jakos nie możę mowi,ze coś ukrywam. A! I wciąz mi powtarza ,ze nie widzi tu nn... moze dlatego bo nie byla ze mna od poczatku..

    i nie zna podstaw tych zachowan tzn..jak to sie zaczeło... itp...

  3. Hey.Dawno mnie tu nie było ,a to dlatego,iż balam się tu wejść.

    Rozpoczęłam terapie.U innego psychologa.Stwierdził,ze tu nic nie ma wspolnego z nn..ze to jest jakas dziwna sytuacja,w ktorej po prostu pomieszały mi się role z mamą i tak jakby cierpie za nia..

    Byłam na trzech spotkaniach.Pani mało skupia się na moim TŻ . Mówi,ze onn nie ma z tym nic wspolnego.

    Być może uczucie sie wypaliło,znudzenie itp..nie wie..ale na pewno nie jest to nerwica.

    Na początku nie mogłam tego przyjąć..nie wiedziałam o co chodzi.. Z moim TŻ -dystans,omijamy się w szkole,nie piszemy nie dzwonimy.Chciałam zatęsknić...Lecz przez cały czas nie mogę spać,nigdzie nie wychodzę..leże,płaczę i 24h MYŚLE. W myślach mam wszystko to co mnie wkurza w nim...jak się śmieje...jak używa jakichś słow... wszystko to co mnie zniechęca do niego. Chwilami myślę ,ze nie mogę zyc z kimś takim kto sie tak smieje,bo dostane szału... a zaraz płaczę dlaczego tak się tego uczepiłam?

    Aktualna Pani psycholog mowi,ze załamanie podczas terapii jest czymś normalnym,bo znaczy ,ze coś się dzieje.

    Ale ja nadal czuje ,ze to nn....i chciałabym aby tak było.Moja mama nie dopuszcza tej opcji. Mówi,ze nie mam być mądrzejsza od lekarza..

     

    Do poprzedniej Pani chodziłam 2 miesiące... wiedziała jak to się zaczęło.na bierząco co czuję...jak do tego wszystko dosszło... stwierdziła nn,ale nie była pewna. Dwie opinie,dwie RÓŻNE opinie...o nich myślę cały czas...i czuję ,ze się wykańczam.

     

     

    HELP.

  4. Btw gdzie LucidMan pisał coś agresywnego?...Ludzie opanujcie się!.

    Zamiast wszystkich wyzywać od najgorszych tylko dlatego,że mają inne zdanie niż Wy,lepiej żebyście wzieły się za siebie a nie nakręcały się nawzajem!.

    Wiem,że to jest problem.Ale co z tym robicie oprócz wzajemnego dołowania się w tym temacie i ubliżania innym,zwracam się szczególnie do Mii?Btw w wieku 17 lat rzeczą normalną jest,że przestaje się kochać,że się poszukuje dopiero...więc może to nie jest tak calkiem do końca z tą nerwicą natręctw...

    Poza tym są sposoby na myśli obsesyjne.Nie wiem dlaczego nikt tutaj nie pisze o tym jak sobie PORADZIŁ z takimi myślami...

    Wytlumaczcie sobie to,że jest to tylko choroba,nie Wasze uczucia prawdziwe...myśli mogą się pojawiać,ale są one niczym w porównaniu do tego co się czuje naprawdę.

     

    Iiii było już dobrze..a tu co?

    Co Cię tak zabolało mój wiek? A znasz mnie?Wiek nie jest tu żadnym wyznacznikiem,moge tak samo cierpieć. Owszem,nie wykluczam tego ,ze w moim wieku to normalne,dlatego tu jestem bo się tego boje,rozumiesz?Boje się,ze własnie to nie choroba,a tego nie chcę...Ale Ty tego nie rozumiesz..

    Nawet nie próbuj,bo Ci się nie uda.Po prostu nie bądz mądrzejszy od psychologów.

    I nie rozumiem ja Twojej odpowiedzi w tym momencie,o co Ci chodzi?

  5. piikipokis, chcieli po prostu podyskutować. jest to dość trudny temat. ja również nie akceptuję bagatelizowania cudzych problemów, bo dla każdego jego problem jest trudny. ale nie zachowujmy się tutaj jakby toczyła się jakaś wojna. czy nie umiecie porozmawiać o tym spokojnie? .

     

     

    W takim razie jestem do dyspozycji?

    Co nie pasuje?

    Z czym się nie zgadzacie?

    Co chcecie przedyskutować?

    I na co mamy odpowiedziec?

     

    Odpowiem spokojnie,po prostu jestem ciekawa

  6. Manka, 3181 postów :hide: i w większości kłótnia albo użalanie się nad sobą :hide:

     

    Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać...? 3181 postów...? A nico by sie nie stało jest nas tylu na planecie ,że trzeba być bałwanem ,żeby nie zauważać innych ludzi . I trzymać się kurczowo jednej osoby...która prawdopodobnie ma nas w *upi*

     

    .

     

    Ja naprawdę napiszę to najmilej jak się da.

    Jesteśmy tu wszyscy z tego względu,ponieważ kazdy z nas ma problemy.

    Rozumiem,że osoby,które mają problem z OBSESYJNYM myciem rąk,OBSESYJNYM strachem przed autobusami..czy zupełnie coś innego,a nie spotkały się wcześniej z takim czymś a przede wszystkim nie doświadczą tego na własnej skórze,nie zrozumieją tego.

    Podkreślam OBSESYJNYM,ponieważ jak sama nazwa mówi,jest to obsesja.I wiem,że wy chcecie wszyscy nam pomóc ,ale teorie typu 'Nie użalaj się nad sobą' lub 'Nie myśl o tym ' jest dla nas jak dla kulawego 'Wstań i podejdź tu'.

    Szczerze?Mam stwierdzoną nerwice natręctw ,czyli zaburzenie obsesyjno kompulsywne,ale czy to faktycznie choroba ,czy tez nie myślę 9478578910 razy dziennie. Jesteście moderatorami,a więc jeśli widzicie ,że boli nas to co piszecie..i jeszcze bardziej cierpimy...proszę o większe wyrozumienie. To co napisał wcześniej LucidMan(przepraszam,jeśli napisałam z błędem,ale śpieszę się) było przypisaniem nas do danej kategorii,owszem szczere,bolesne rownież ,ale prawdziwe tylko dla osób,które nadal nie wiedzą o co w tym wszytskim chodzi.

     

    Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....? to tylko tytuł,a każdy się jego czepia. My naprawdę wiedząc,że możemy tu wejść i mamy komu to powiedzieć,bo powtórzę osoby ,które nie mają z tym nic wspolnego nie zrozumieją czujemy się lepiej. Z waszej storny wygląda to jak nakręcanie.Dlatego każdy z nas wchodzi tu niekoniecznie codziennie tylko jak potrzebuje pomocy ,od osoby ,która go zrozumie. Ja jestem tu czasami raz w miesiącu,czasem co 2 dni.Kiedy jest mi lepiej nie wchodzę.Nie chcę.

    Wasze komentarze,naprawdę nam nie pomagają.Wygłosiliście swoje zdanie,ok. Ale są to osoby,faktycznie chore...i wydaje im się,ze nas zrozumieją.Jest to inny przypadek i inny tok myślenia...inna perspektywa.

     

    Proszę zamknijmy tą walkę swojego słowa. Każdy z nas ma swoje zdanie,kótrą postrzega jako racje .

  7. Dobry wieczór !

     

    Przypadkowo trafiłem pośród ogólnego spamu (wykluczając pana reklamę) w tym temacie na ciekawą wypowiedź:

    A np. skąd wiecie,że naprawdę to z powodu nerwicy natręctw są te myśli?Jak to odróżniacie?Bo przecież może być tak,że już naprawdę nic nie czujecie do tej drugiej osoby.,a ten brak uczucia usprawiedliwiacie nerwicą natręctw...
    Dlaczego nikt nie potrafił na to odpowiedzieć? Aż tak trudne pytanie? Tak boli jak dowiadujecie się, że wasza szumnie nazwana 'nerwica' jest tylko usprawiedliwieniem? Niczym więcej !?

    Boli, ale jest to tylko ból ego, zranionej dumy. Przecież tyle wysiłku poświęcacie na ukrywanie prawdy, na bycie kimś, kim wcale nie jesteście. Okrywacie się zwałami kłamstw mówionych samym sobie, tak że już nie wiecie co jest rzeczywistością a co fikcją. Mimo, że są to grube warstwy, to jednak bardzo delikatne, dużo słabych punktów, kruche. Nawet zwykły prosty post człowieka nerwicy przebija się przez to bez trudu. Daje do myślenia, nie daje spać prawda? Myślicie sobie: a co jeśli coś w tym jest co on mówi? Ale nie, to nie może być prawda, nigdy w życiu, przecież jest to nie do pomyślenia - odpowiadacie sobie. On bredzi. Uciszyć, zgnoić i stłamsić - oto wasze sposoby na ukrywanie prawdy i jednocześnie na jeszcze większe lęki, że prawda może wyjść na jaw.

     

    Człowiek nerwica przedstawił wam sedno, idee, sens nerwicy (świadomie lub nieświadomie). Nie zadaliście sobie nawet trudu na zrozumienie tego, a co dopiero na refleksje.

    On wysłał pewien sygnał, który jakieś dwie strony już prawie został stłamszony. Jestem tu po to żeby go wzmocnić razy 100, bo jest to istotne. Nie dlatego, żeby was zgnębić (o czym większość jest przekonana), ale chcę żebyście nie przegapili szansy autorefleksji, zastanowienia się nad sobą, nad swoimi działaniami, motywacjami które je napędzają. To jest kluczem do bycia prawdziwym, a tylko to prowadzi do zdrowia.

     

     

     

     

     

    Człowieku,co Ty robisz w tym miejscu? Gdyby nie Twoje liczne posty,stwierdziłabym,ze załozyłeś sobie nowe konto a jesteś 'człowiekiem nerwicą'.

     

    Po 1: Widać,ze niegdy nie miałeś problemu,stąd pytanie(nie oczekuję odpowiedzi,ponieważ ludzie ,ktorzy grają na uczuciach innych są dla mnie niczym) co Ty robisz na tym forum? Chcesz się bawić w jakąś odmienną wersje dr Housa?

    Kto tu kogo chce zgnoić? My? Kiedy cierpimy,czy np TY(!),gdzie wypisujesz takie bzdety,po to aby tylko i wyłącznie i nie wypieraj się NAS DOBIĆ.

     

    A jeśli faktycznie jeteś na tym forum i masz jakiś problem,to szczerzę Ci współczuję. Jest z Tobą naprawdę źle.

     

    Wiesz niefajnie się czyta ,kiedy osoba,ktora nie ma kompletnie pojęcia o czym pisze,próbuje komuś wyrządzić krzywdę,bo co? Bo bronisz swojej rasy męskiej? A może dziewczyna Cię rzuciła?

    Dodam,ze powienieneś zgrabiej dobierać słowa i nie używać przy tym wikipedii dla podkreślenia swojej racji,bo nawet słowka,ktore wydają się używane i pisane przez nie wiem jak oczytanego człowieka nie zmienią faktu ,iż jesteś w BŁĘDZIE.

     

     

     

    P.s

     

    Nie mam wyrzutów ,z tego ,iż odpowiedziałam Ci w taki sposób. Odpowiedziałam drwiną na drwinę.Pozdrawiam i zyczę mniej złości.

     

    -- 17 lut 2011, 19:48 --

     

     

    ]Dlaczego nikt nie potrafił na to odpowiedzieć? Aż tak trudne pytanie? Tak boli jak dowiadujecie się, że wasza szumnie nazwana 'nerwica' jest tylko usprawiedliwieniem? Niczym więcej !?

    Boli, ale jest to tylko ból ego, zranionej dumy.

     

     

     

    Czy boli ? Owszem. Nie wiesz jak bardzo.Jednakże nie ma to nic wspolnego z 'EGO'.

    Chcesz być mądrzejszy od lekarzy?

     

    -- 17 lut 2011, 19:52 --

     

    słusznie prawisz... potrzebna jest psychoterapia... słuchaj ja biorę zoloft drugi miesiąc i powoli dopiero zaczynam obserwować efekty... a chwilami bywa gorzej niż przed jego braniem.... ale trzeba być cierpliwym.... na pełen efekt terapeutyczny trzeba nieraz czekać nawet 3 miesiące.... u mnie to się trochę przedłuża bo początkowo brałem pół tabletki a dopiero od niecałych trzech tygodni biorę całą... a mój psychiatra uświadomił mnie, że 50 mg to minimalna dawka terapeutyczna dlatego nawet nie odczułem za bardzo działania tego leku... trzeba cierpliwości...

     

     

    Ja jestem na Zolofcie od września. Może faktycznie powinnam zmienić lek/zwiększyć dawkę?

    mam 50mg,już się umówiłam na terapie.

     

    -- 17 lut 2011, 20:30 --

     

    Moja mama umówiła mnie na wtorek...kobieta powiedziała jej przez telefon,ze to raczej nie to. Jesli biore leki,to powinno dawno to przejść.

    I,ze te leki są raczej niepotrzebne..jesli nie pomagaja objawa jest inna..

    i tu mnie załamała...płacze....

     

     

    pomzcie...ja sobie naprawde nie radze...

     

    -- 17 lut 2011, 20:32 --

     

    Moja mama umówiła mnie na wtorek...kobieta powiedziała jej przez telefon,ze to raczej nie to. Jesli biore leki,to powinno dawno to przejść.

    I,ze te leki są raczej niepotrzebne..jesli nie pomagaja objawa jest inna..

    i tu mnie załamała...płacze....

     

     

    pomzcie...ja sobie naprawde nie radze...

  8. W dzień pogrzebu drugiego męza mojej babci.

    Wieczorem ,M przyjechał..leżymy sobi i w pewnym momencie powiedział 'Kocham Cię' a ja pomyślałam 'A ja Ciebie nie'.

    Od tego momentu nic nie było normalne.

    Tej samej nocy..niby spałam,ale miałam takie głosy 'Nie kocham go,nie kocham go' Jakby jakiś potwor we mnie siedział.

    Rano nie mogłam wstać..ryczałam i lezalam w łożku.Mama stanęła nade mna i stwierdziła ,ze mam depresje..

    Chodziłam i płakałam co 5 minut. Nawet nie byłam sie w stanie umyć. Najpierw taka była teza,ze to depresja.

    Zaczęłam chodzic do psychologa..jakies 2 misiące..stwierdził Nn.

    Przekierowała mnie do psychiatry ,ktory zapisał mi leki..potem już tam nie byłam..a leki biorę od dziś..

    Chyba te leki pomogły mi normalnie funkcjonować...i tak od września..

×