![](http://nerwica-forum.wpcdn.pl/set_resources_3/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
niepewna siebie
-
Postów
33 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez niepewna siebie
-
-
Czy ktoś na nią cierpi? Czy tylko ja czerwienię się jak buraczek na uśmiechy mężczyzn, podczas rozmów zarówno z najbliższymi, jak i nieznajomymi, załatwiając coś na mieście, odpowiadając na uczelni? Jeśli są tu takie osoby, to piszcie proszę jak sobie z tym radzicie. Wiele już przeszłam w swoim życiu i czuję się naprawdę nieźle, gdyby nie ten paskudny "rak"
Byłam dziś na wizycie u pani psycholog, która jednak nie mogła mnie przyjąć i znów miesiąc czekania... Poza tym nie wiem czy jest sens zawracać głowę swoim czerwienieniem się, podczas gdy inni mają trudności w wykonaniu telefonu czy wyjściu z domu. Mój problem jest błahy dla ogółu, ale dla mnie dość dotkliwy, unikam przez to ludzi w ciągu dnia - natomiast wieczorami mogę rozmawiać godzinami. Albo po alkoholu.
-
Salvador Dali miał podobnie.
Myślę, że można się czasem zatopić w świecie marzeń, intrygują mnie tacy ludzie jak Ty... Póki nie utrudnia to faktycznie funkcjonowania, to nie widzę problemu. Ja też kiedyś robiłam wiele rzeczy w swoim wyimaginowanym świecie, aż w końcu porwał mnie ktoś realny i okazał się nawet ciekawszy od świata moich wizji. Swoją drogą - ciekawe na jak długo.
Jasne, można to skonsultować ze specjalistą, ale czy jesteś pewien, że chcesz się pozbywać ten interesującej cząstki siebie?
-
Mam ten sam problem, na zajęciach na uczelni często dostaję histerycznego, nerwowego śmiechu.
-
Zgadzam się z osobą powyżej. Poza tym nie wierzę w zakończenie prawdziwej miłości po miesiącu, więc może nie trafiłeś jeszcze na właściwą osobę i w tym tkwi problem.
A książki zawsze można poczytać, ja uwielbiam "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" John'a Gray'a. Mnie wiele rozjaśniła i nie przypomina głupawych poradników "jak poderwać kobietę"
-
Nie będę się wtrącać do dyskusji, chciałam tylko skomentować tytułową książkę. Jest dość bzdurna, ale jeśli komuś ma pomóc - niech czyta. Kilka nauk można z niej zaczerpnąć, zwłaszcza o mocy pozytywnego myślenia, natomiast wiara w Wielki Sekret... hm, powiedzmy, że podchodzę sceptycznie.
-
Słońce, śpiew ptaków, uśmiechy nieznajomych na ulicy, piosenka "wiersz o płaczu".
-
Słuchaj, przede wszystkim gratuluję dotrwania do 5 roku! Ja jestem na 2, a już panicznie się boję gdy myślę o obronie pracy licencjackiej. Jak na osobę z nerwicą naprawdę świetnie sobie radzisz!
Dodatkowo z jednego kierunku już zdążyłam zrezygnować, bo podobnie jak Ty czułam, że jest do dupy, że nie dam rady, nie nadaję się na studia etc.
Dlatego-polecam cieszyć się tym, że doszedłeś tak daleko i na pewno nie rezygnować na skraju obranej drogi. Poza tym-gdyby Twój temat był kiepski, to chyba Twój promotor by Cię o tym poinformował, zaproponował zmianę? Zresztą ludzie z nerwicami czy innymi zaburzeniami zawsze czują się gorsi i wydaje im się, że ich pomysły są z natury idiotyczne-bynajmniej ja tak mam na każdym kroku, każdego dnia.
Pora przywyknąć.
Nie mnie oceniać czy to depresja sezonowa, ale ja raczej zwalałabym na zmniejszenie dawki leku. Pogadaj z psychiatrą, zobaczymy co on na to. Ja studia rzuciłam po tym, jak zaczęłam odkładać Deprexolet, bo niestety leki nie leczą przyczyny, lecz objaw, więc nigdy nas całkowicie nie wyleczą, a jedynie po ich odłożeniu/zmniejszeniu dawki nasilą się objawy.
Trzymam kciuki z Ciebie. :)
-
Ja staram się właśnie traktować innych tak, jak sama chciałabym być traktowana i na tym polega chyba moje bycie dobrym człowiekiem. Poza tym uwielbiam się uśmiechać do ludzi.
-
Może to śmieszne, ale mnie pomagają zwykłe ziołowe tabletki typu Relamax czy Spox. Trzy dziennie, po posiłku. Naprawdę warto spróbować.
Ps. Sama herbatka melisa nie pomogła, a te leki-owszem.
-
Ja byłabym w stanie przyjechać do Katowic na spotkanie. :)
-
Trudne, ale mimo wszystko to uwielbiam. Czasem się zbłaźnię ze swoją erytrofobią, innym razem wypadam całkiem nieźle. Warto próbować.
-
Myślę, że mojej ksywki nie trzeba specjalnie objaśniać.
Brakuje mi pewności siebie, szczególnie w sytuacjach społecznych, ale pracuję nad tym.
Kris - cieszę się, że są jeszcze tacy ludzie.
-
Polecam wychodzenie z choroby bez leków, bo po ich odłożeniu i tak wszystko wraca i to ze zdwojoną siłą. Psychoterapia + wiara w siebie, a będzie lepiej.
Leki w ciężkich stanach, gdy nie można nad daną osobą zapanować.
-
Myślę, że można. Obojętność to chyba objaw najcięższej depresji, bo smutek odczuwają zwykle ludzie, którym jeszcze na czymś zależy, a depresja uniemożliwia im funkcjonowanie. Obojętność jest znacznie gorsza...
Polecam wizytę u psychologa.
-
Rozumiem, że tutaj polecamy książki psychologiczne, które nam pomogły, a nie ulubione powieści?
Polecam:
1. Pokochać siebie (bodajże Anna Dodziuk)
2. Potęga optymizmu (A.L.McGinnis)
3. Zamknij się, przestań narzekać i zacznij żyć (Larry Winget)
4. Rozwinąć skrzydła (ks. Grzegorz Polok)
Było jeszcze wiele książek, które mi pomogły, ale jak na razie te wzmocniły mnie najbardziej.
A tak z przymrużeniem oka - polecam kobietom książkę "Dlaczego mężczyźni kochają zoły", jest świetna!
-
Koncert zespołu z czasów mojej młodości
-
Witajcie, ja również z Rybnika.
Z ogromną chęcią spotkałabym się z ludźmi z mojego miasta lub okolic!
-
Ja też ostatnio byłam u dentysty! A też się tego boję, ale wiem, że dla zdrowych zębów i pięknego uśmiechu-warto.
Co do mnie: ze swoją fobią społeczną, która ostatnio mocno daje się we znaki... odważyłam się na pracę w komisjach wyborczych, wczoraj byłam na wstępnym spotkaniu. :)
-
-miłość i niezwykły mężczyzna w życiu
-świadomość walki ze słabością
-studia i ambitne plany na przyszłość
-wiara w Boga
-przyjaciele, część rodziny, bliscy ludzie wokół
Właściwie to wszystko. Kocham życie, nawet pomimo lęków i stanów depresyjnych, które mi czasem towarzyszą.
-
paradoksy to forum istnieje głównie dlatego, że wkręcamy sobie pewne rzeczy, nie potrafimy "przestawić" negatywnego myślenia na pozytywne. Całości o tym Brunie nie przeczytałam, w gazecie zapowiadało się ciekawie. Dziś może doczytam i ocenię.
A swoją drogą chodziło mi głównie o to by wskazać, że wiara może być czynnikiem prowadzącym do uzdrowienia. Moc pozytywnego myślenia, modlitwa, wiara, że może być lepiej i każdą chorobę można wyleczyć.
Mnie dzięki takim prostym zmianom nastawienia udało się dużo zdziałać.
Pozdrawiam wszystkich sceptycznych.
-
Chociaż jeden zainteresowany
-
Radosna muzyka + głośne śpiewanie (najlepiej, gdy nikogo nie ma w domu
)
Podobno naprzemienny prysznic z ciepłą i zimną wodą, ale nie próbowałam jeszcze
Obecność drugiego człowieka! Chodzi o ludzi, którzy obdarzają nas ciepłem, w których towarzystwie czujemy się dobrze. Paskudni pesymiści to niedobre towarzystwo
Modlitwa. Dla niewierzących może medytacja bądź inny sposób na wyciszenie się
Zjedzenie/wypicie czegoś dobrego (nie praktykować zbyt często, jeśli ma się tendencje do tycia:D)
Czasem po prostu pójście spać, by obudzić się w lepszym nastroju :)
Spacer bądź inny wysiłek fizyczny, chociaż osobiście z tego często rezygnuję gdy nie mam towarzystwa - nie znoszę samotnych wycieczek!
-
Witajcie kochani! Przed chwilą w jakiejś wegetariańskiej gazecie przeczytałam ciekawy artykuł na temat Bruna Gröninga. Wklejam tutaj dwa ciekawe linki i naprawdę polecam to przeczytać - dla mnie to bardzo interesujące, a przede wszystkim daje nadzieję. Nie praktykowałam, więc na razie nie pytajcie o efekty :) Polecam zacząć od tego artykułu:
http://astromaria.wordpress.com/2008/12/03/bruno-groning/
A tu strona Koła Przyjaciół Bruna: http://www.bruno-groening.org/polska/default.htm
-
Gratulacje Bartku :)
1 terapia trwała rok, druga kilka miesięcy (chyba 5), trzecia również rok. Po prostu na tą trzecią w pewnym momencie przestałam uczęszczać i teraz głupio mi się zjawić po trzech miesiącach nieobecności jak gdyby nigdy nic... Strasznie tego żałuję, bo naprawdę mi pomagała, a w swoich lękach o chłopaka (ostatnio nasilonych) dostrzegam coś na wzór nerwicy natręctw. Głupia ja, głupia!
Czy jestem aseksualny ?
w Pozostałe zaburzenia
Opublikowano
Z góry zaznaczam, że faceta na forum nie szukam. Ale chciałam napisać autorowi, że mężczyźni po 30stce są zwykle bardzo pociągający i trudno od nich wzrok odwrócić. Jesteś w kwiecie wieku, szalej! (tak wiem, łatwo radzić...). Sama mam nerwicę i mimo, iż nie jestem aseksualna, to nie wyobrażam sobie obecnie uprawiania miłości. Po prostu nie i koniec, nie z taką samooceną, brakiem pewności siebie czy nawet wstrętem do własnej osoby. Ale faktem jest, że panowie bardzo mi się podobają, zwłaszcza w Twoim wieku albo i starsi.
A swoją drogą - czemu kobiety nie chcą faceta z rentą?