Skocz do zawartości
Nerwica.com

newwaver

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez newwaver

  1. Uważasz ,ze Twoja orientacją seksualna to problem? W takim razie faktycznie masz problem. Jesteś kim jesteś ,orientacja rzadko jest kwestią wyboru . Wskazówki ? Zacznij się akceptować i żyj . Ot co . Próbuję, ale niezbyt mi to wychodzi. Wystarczy, że wyjdę wśród ludzi i za chwilę mam urojenia, że "oni wiedzą". A z tą akceptacją to w sumie łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Sam musisz sobie na to odpowiedzieć, musisz być pewny swojej orientacji. Od problemów nie uciekniesz, ale będziesz miał większe poczucie wolności. Dla pewności, możesz iść do jakiejś atrakcyjnej prostytutki (nie wiem na czym polegały te 3 wcześniejsze zbliżenia) i przekonasz się. Lecz jeżeli perspektywa kontaktu seksualnego z kobietą Cię obrzydza to albo masz wypatrzony obraz złej, obrzydliwej kobiety z dzieciństwa albo zwyczajnie jesteś gejem (co raczej prawdopodobne). Przeczytałem i... zwątpiłem, po raz kolejny z resztą. Ale z drugiej strony, wydaje mi się, że to jednak nie mój problem. U mnie występuje bardziej problem z pełną akceptacją siebie, nie homoseksualizmu. Byłem raz zakochany w mężczyźnie, w kobietach lekko zauroczony, jeśli idzie to porównać. Dodam, że przygody z kobietami skończyły się z chwilą wyjścia z gimnazjum, aczkolwiek nie sądzę by zmiana otoczenia tak na mnie wpłynęła, ponieważ nie obracam się w środowisku homo- biseksualistów. A co do c.o. to już kilka tygodni wcześniej myślałem, że wszystko jasne, jednak wątpliwości pojawiają się przynajmniej raz na kilka dni, razem z napadami lęków. Zbliżenia te polegały na bliskości i intymności. Nie było penetracji. Po prostu nie byłem zdolny uprawiać seksu z kobietą, leżałem jak przysłowiowa kłoda, aż w końcu zasnąłem.
  2. Witam. Jak Wy wszyscy, mam problem związany właśnie z homoseksualizmem. Przez większość swojego życia uważałem, że jestem hetero. Nigdy nie umiałem się podniecić na widok kobiety, potrafiłem się w nich "podkochiwać", lecz na tym się kończyło. Do pierwszego razu z kobietą zabierałem się trzykrotnie i za każdym razem nic z tego nie wychodziło. Początkowo myślałem, że jestem impotentem, ale kilka dni po zajściu uprawiałem seks z mężczyzną i problemów nie było. Dokładnie rok temu zdałem sobie sprawę, że jednak coś do tych facetów "czuję" i określiłem się jako bi. Później zacząłem zauważać, że nawet sfera emocjonalna "przygasła" jeśli o płeć piękną chodzi. Jakiś czas temu dotarło to do mnie - jestem gejem. Chcę być szczęśliwy w związku z mężczyzną, nie myślę o pro-konserwatywnej rodzince typu mąż+żona+2 dzieci+pies+biały płotek przed domem, gdyż wiem, że to po prostu niewykonalne. Czy to kwestia katolickiego wychowania (na chwilę obecną katolikiem już nie jestem), że nie do końca się akceptuję? Najtrudniej przychodzi mi się z tym pogodzić, gdy z ust krewnego słyszę słowa typu "jak będziesz się chajtał z jakąś laską..."... Sęk w tym, że nie będę. Gdy jestem na mieście zwracam uwagę TYLKO i wyłącznie na mężczyzn. Sny erotyczne, jeśli już miewam, również tylko relacja mężczyzna+mężczyzna. W środku czuję, że to napawa mnie dumą, ale wystarczy krzywy, przeczytany/zasłyszany tekst w stylu "pedzie do gazu" i uczucie pryska, a mnie dręczą wyrzuty sumienia i silne lęki. Pytania - czy wewnętrzny coming out już u mnie wystąpił, czy dopiero przez to przechodzę? Ile (orientacyjnie) czasu może trwać pełna akceptacja siebie? Czy zmiana środowiska (niedługo planuję wyprowadzkę od matki do innego miasta na studia) mi w tym pomoże? Jaki wpływ wywarł na mnie fakt, iż wychowywałem się bez ojca, czyli wzorca męskości? Z góry dziękuję za jakiekolwiek udzielone wskazówki. Pozdrawiam.
×