Witam.
Jestem nowy na tym forum. Od jakiegos czasu cos niedobrego dzieje sie ze mna. Zawsze tak bylo ale ostatnio to sie nasila. Moze opowiem od poczatku. Mam dwoje wspanialych dzieci - dwoch synow (3 i 5 lat) i wspaniala zone. Ostatnie meisiace byly bardzo ciezkie - zmarl ojciec i babcia w ciagu jednego miesiaca, stracilem prace i do tego problemy rodzinne. Zawsze bylem taki ze o wszystko sie nie potrzebnie martwilem - ze cos sie stanie, ze sie cos nie uda itd. itp. Teraz jest to o wiele silniejsze. Ciagle wydaje mi sie ze cos zaraz sie stanie - zwlaszcza jezeli chodzi o moja rodzine. Martwie sie o nich praktycznie caly czas gdy nie jestem z nimi. Powoduje to czeste telefony np. z pracy czy wszystko w porzadku, jak dzieci itd. W poprzednim tygodniu mialem (nie wiem jak to nazwac) pewnego rodzaju atak. Najpierw ciezko mi bylo oddychac (w drodze z pracy do domu). Juz w domu brakowalo mi tchu, zaczely mi dretwiec dlonie i nogi a pozniej twarz (nie moglem prawie mowic). Musielismy wezwac karetkie bo nie wiedzialem co sie dzieje ze mna. Dopiero w szpitalu po podaniu silnych srodkow uspojajacych dozylnie i domiesniowo przeszlo mi. Bardzo sie tym nie pokoje bo nigdy cos takiego mi sie nie przytrafilo a boje sie ze moze to zdarzyc sie ponownie.
Czasami mam takie stany w pracy ze musze wyjsc i pooddychac bo czuje ze poca mi sie dlonie i boje sie zaraz zemdleje albo jeszcze cos gorszego.
Co zrobic zeby ciagle sie nie zamartwiac o swoja rodzinie? Jak z tym walczyc? Nie wiem co robic. Jak walczyc z ciaglym zamartwianiem sie. Jest to uciazliwe dla mojej rodziny i dla mnie.