
zagubiona82
Użytkownik-
Postów
20 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez zagubiona82
-
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
dziękuję Ci agacisz... ja wlasnie przez lata rozumowałam jak Ty- miałam wątpliwości, ale wiedziałam że go nie zostawię...A teraz mam ochotę uciec...I nie mogę na niego patrzeć...Nie wiem skąd to się wzięło...Może to zmęczenie tym ciągłym zadręczaniem samej siebie... Takie myśli pojawiły mi się kiedy nie było go w domu-był miesiąc w pracy...Kiedy wrócił...już wszystko było inaczej.. Jak siebie samą przekonać, że ucieczka nie ma sensu? Jak przywrócić patrzenie na niego z radością, chęć przytulenia, pewność że chcę z nim być!? Jeszcze 4 miesiące temu nic mnie w nim nie denerwowało, nic nie przeszkadzało, chcialam być blisko, spedzać z nim czas, starałam się, gotowałam obiadki, głaskałam i zabiegałam o jego względy...Chcęby znów tak było... Kiedy wróci i znow mnie będzie tak mocno drażnił, to co ja mam wtedy robić? Zmuszać się do chcenia? czy to wogóle możliwe? pozdrawiam Cię agacisz, czytałam wiele Twoich postów. pięknie sobie radzisz! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
I znów się nakręciłam. Przeczytałam artykuł o zwiastunach rozpadu związku...W skrócie: "1- coraz mniej Was łączy, nie spedzacie już czasu tak chętnie razem" 2- drażnią Cię jego zachowania 3- nie masz ochoty się z nim kochać 4- masz romans" Za wyjątkiem 4 u mnie z róznym nasileniem są pozostałe 3! Masakra! Tylko zanim myśli o "niechceniu" się nie wkręciły, to nie było u nas żadnego z podpunktów... I co było pierwsze- myśl czy realna chęć odejścia... Już mam naprawde tego dość... Coraz mniej nas łączy...hmmm...mimo tego że jest jak jest -nigdy nie żałowałam że wyszłam za męża chciałabym znów mieć ochotę na spędzanie z nim każdej wolnej chwili. Może to wróci? Drażnią Cię jego zachowania...owszem drażnią...a kiedyś nie drażniły...Ale potrafię też spojrzeć na nego po tych 12 latach i stwierdzić...JAKI ON CUDNY Nie masz ochoty się z nim kochać...- czasem nie mam...a czasem mam ale czuję że takie to wszystko sztuczne Masz romans- nie mam i nie będę miala! Żeby mi się chciało jak mi się nie chce! Żeby wszystko było jak jeszcze 4 miesiące temu... -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Ana i jak Ty sobie z tym radzisz? Jak się tak zblokujesz, to nie masz realnej chęci ucieczki? Ja już byłam jedną nogą u matki, ale zostałam bo nie mogłam skreślić tych 12 lat... Na drugi dzień mialam ochotę się kochać, kolejnego znów nie mogłam patrzeć...Jest we mnie wielka blokada teraz... czy to ma wogóle sens? Chciałabym zajść w ciążę znowu- wtedy nie myślałam o głupoach i byłam naprawde szcześliwa. Byliśmy ze sobą tak blisko jak nigdy... W tym co piszesz może być dużo racji...Teraz kiedy go nie ma...kiedy się uspokoiłam, znów cieszą mnie jego sms-y do mnie...Jak bylam taka nakręcona, to im bardziej się starał, tym bardziej mnie denerwował! Tylko jak się teraz przełamać. Wcześniej CZUŁAM że chcę z nim być, teraz- nie...i nie wiem jak to zmienić CHCIAŁABYM CHCIEĆ! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Problem w tym, że ja jestem teraz pewna że kocham mojego męża, ale pomimo tego mam ochotę uciec, zakończyć to... Do tej pory byliśmy ze sobą blisko, wciąż się tuliliśmy, skakałam wkolo niego zawsze kiedy wracał do domu...ale zeszłym razem kiedy przyjechał nie mogłam na niego patrzeć...Po jego wyjeździe się uspokoiłam ale już się okropnie boję co będzie jak wróci? Znów może nie będę miała ochoty się przytulić i wszystko będzie mnie drażniło... Boję się że znów wpadnę wtedy w straszny dół... Jak przekonać samą siebie żeby zostać? Z drugiej strony gdybym naprawde nie chciała z nim być, to chyba bym się tym tak bardzo nie przejmowała, nie szukałabym pomocy, nie byłoby nawet momentów miłych i spokojnych i nie cieszyłabym się z nich kiedy przychodzą... Co Wy na to? -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
I nadal milczycie... Masz rację isabella- samemu sobie najtrudniej przetłumaczyć... Liczyłam że jednak coś mi napiszecie... -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Ana Jestem pewna że kochasz...i to bardziej niż Ci się wydaje... Rozmawiałam kiedyś z pewnym Dominikaninem i powiedział mi że wola kochania jest wartością najwyższą, jest piękną postacią miłości... Tu nie musi być wielkiego WOW- wystarczy Twoja wola i chęci! Skoro tak bardzo chcesz go kochać, skoro chcesz dać z siebie więcej...to zobacz jak Ci zależy! i nie przejmuj się proszę tym, że ten związek jest inny niż poprzedni- nie da się porównać Twoich relacji z 1 facetem do obecnych... On był inny, obecny jest inny, Ty się zmieniłaś, Wasza relacja jest niepowtarzalna, nowa, odmienna od każdej poprzedniej i każdej innej na Ziemi! Łakniesz wzniosłych, silnych emocji...ale już przecież przekonałaś się że ich obecność na początku nie gwarantuje trwałego szczęścia...i nie wmawiaj sobie, że po tym jak jeden związek się rozpadł, Ty kurczowo trzymasz się nowego, bo chcesz wypełnić pustkę, nie chcesz zostać sama, nie chcesz bez końca szukać... To dojrzałe myślenie...a tego nam wszystkim brak najbardziej. Obwiniamy się kiedy myślimy głową, a nie jedynie sercem... Pomyśl jak będziesz mogła kiedyś przysięgać komuś miłość jeśli założysz że jej istotą są odczucia? One są od Ciebie niezależne, nie możesz obiecać ze się nie zmienią... Mozesz za to przysiąc że pomimo zmieniających się odczuć- będziesz trwać u boku kogoś, kogo sobie wybierzesz na męża i robić wszystko by tego nie popsuć! To jest najprawdziwsza istota miłości małżeńskiej...Moze własnie dlatego ja się teraz nie poddaję...bo chcę wytrwać tak jak obiecałam przed ołtarzem...Oczywiście wg mnie nie odnosi się do sytuacji, w których w domu jest jakikolwiek rodzaj przemocy... Ale większość osob usprawiedliwa rozstanie wypaleniem uczucia! Jeśli się założy że uczucie, to to samo co emocje to z pewnością związek prędzej czy później się wypali... Poza tym, Ana...związek który nie zaczyna się wielkim WOW ma szansę na ciągły rozwój i wzrost miłości i pozytywnych odczuć... Jeśli pojawią się przysłowiowe motyle i silne pozotywne emocje, Twój związek nic nie straci a jedynie zyska... U osób, u których na początku było bardzo dużo chemii, w momencie jej wygasania lub słabnięcia przychodzi poczucie straty...które jest dotkliwe, przykre i trudno się z nim pogodzić... Ana wykształciłaś w sobie pewien mechanizm. Tak bardzo od początku nowego związku, moze nawet nieśiwadomie obawiałaś się że wątpliwości do Ciebie przyjdą, że przywołałaś je do siebie...Ich pojawienie się nie oznacza jednak niczego złego. Chwytaj życie w swoje ręce... jeden związek sie rozpadł. Nie pozwól, by wskutek Twoich deficytów emocjonalnych, wątpiącej osobowości i zagubienia rozpadł się kolejny. Walcz! Trzymam za Ciebie mocno kciuki...Pozdrawiam -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
wrażliwy dziękuję Ci za odpowiedź. Ja całą swoją sytuację opisałam już wcześniej... Jeśli masz ochotę cofnij się wstecz... Ja jestem z moim mężem 12 lat. Samotności się nie boję-wiem że niedługo pewnie byłabym sama...to nie o to chodzi...Mam za sobą stratę dziecka i śmierć kilku bliskich osób ( w ciągu 4 miesięcy)... Wątpliwości miałam zawsze, ale po tych wydarzeniach one się nasiliły... Do tej pory baaardzo blisko ze sobą byliśmy, czegoś mi brakowało...ale kiedy zaszlam w ciąże, to poczucie braku zniknęło...Tak się zapędziałam w negatywnym myśleniu, że zamiast plusów, dojrzałam same minusy...Chciałam ucec-chyba przed samą sobą, przed wątpliwościami, przed lękiem. kocham męża, to mój pierwszy i jedyny facet! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
odpiszcie mi coś kochani... -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
hej kochani... U mnie straszny dół... Żaden psychiatra nie potwierdził, że mam nerwicę. Przerwałam branie leków, ktore mnie ogłupiały... Na terapii wciąż mi wciskano, że pod moimi lękami kryją się ukryte pragnienia, że idealizuję małżeństwo... Mój mąż wraca w środę. Do wtorku nie mogłam się doczekać na jego powrót...a teraz znów lęk i poczucie bezsensu... Ja nie wiem czy ja się nie oszukuję... Trwam, bo przekonuję się racjonalnymi argumentami- nie mam gdzie pójść, nie chcęzmarnować tych lat itp... I jestem pewna że go kocham, a jednak mam ochotę uciec...Nie wiem już co robić!!! Nie mogę się uspokoić...Nie mogę się cieszyć, boję się wspólnych wakacji...Może ja naprawde już nie chcę z nim być, tylko się boję samotności? Tylko dlaczego kiedy jestem spokojna, uśmiecham się na jego sms-y i wyobrażam sobie jak to cudownie będzie znów się z nim kochać? Nie rozumiem siebie... -
Jak mamy przetrwać ten kryzys :-(
zagubiona82 odpowiedział(a) na Gusia0312 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Witajcie kochani... Mam problem w małżeństwie, zktórym już sobie nie radzę...Może jak ktoś spojrzy obiektywnie-coś do mnie dotrze... Mam 28 lat. Mężatką jestem od 2,5 roku ale jesteśmy ze sobą od 12 lat. Wszyscy mają nas za niesamowicie kochającą się parę i pewnie tak jest...ale... 7 lat temu zaczęłam mieć wątpliwości czy kocham...Zadręczałam się strasznie, popadłam w depresję. Walczyłam pół roku aż się rozstaliśmy... Bawiłam się i umawiałam z innymi. Było mi dobrze...ale czułam że nie o to w życiu chodzi żeby się wiecznie bawić i żyć jak 15 latka. Nie zaangażowałam się w żaden ze związków. Postanowiłam po 6 miesiącach wrócić do obecnego męża. Wiedziałam że mnie kocha,czułam że to co nas łączyło było czymś wyjątkowym...Chciałam żeby było jak kiedyś...ale nie było. Wciąż miałam natrętne myśli czy kocham...Irracjonalne- bo troszczylam się o niego, chcialam z nim spędzać każdą chwilę, tuliłam i głaskałam...i wciąż wątpiłam... Radziłam sobie z tym jakoś. Potem był ślub, 1,5 roku później upragniona ciąża... Podczas niej nie miałam żadnych wątpliwości- czułam że kocham męża całą sobą, ze jesteśmy rodziną, czułam się dumna że dam jemu syna... Niestety nasz synek urodził się w 26 tygodniu i zmarł na naszych rękach. wogóle nie przeżyłam żałoby...Zacięłam się... Miesiąc później kolejny pogrzeb, potem choroby bliskich... I kiedy pierwszy stres opadł, moje wszystkie lęki wróciły...ze zdwojoną siłą... Nagle poczułam że chcę uciec od męża, zacząć od nowa!!! Przecież to chore- mogłam mieć wątpliwości, ale zawsze czułam że chcę z nim być! Tak się nakręciłam w negatywnym myśleniu, że z troskliwej czułej żony, stałam się zimnym murem. Nie mogłam na niego patrzeć, nie miałam ochoty na jego towarzystwo. Teraz wyjechał do pracy i jestem spokojniejsza ale już się boję jak to będzie jak wróci.... Nie rozumiem siebie. Byłam u psychiatry i terapeuty ale boje sie ze moje małżeństwo się rozsypie, że ucieknę sama nie wiem czy przed nim czy przed sobą. Moze to po prostu zmęczenie, lęk? Doradźcie mi coś bo mam wrażenie że wariuję... Zacisnąć zęby i przeczekać? Jak zmienić nastawienie? Jak sprawić by znów mi się chciało?POMOCY -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Ja mam wtedy silny lęk- ściskanie w dołku, mdłości, drżenie rąk, całkowitą niechęć do niczego...I mam silną potrzebę szybko uciec- najlepiej do mamy-byle dalej od niego...Ale myślę zawsze wtedy że będę świnią, że już nigdy nie ułożę sobie życia, że jestem egositką, albo że zaraz kogoś poznam i się zakocham i w końcu będę miała swoje motylki... Potem mam wyrzuty sumienia że podchodzę do tego tak racjonalnie... -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Witam Was Byłam dziś u psychiatry. Zmienił mi leki z asertinu na lafactin. Brał ktoś go może? Poza tym dostałam alprox w razie niepokoju i lęku. Nie stwierdziła ostatecznie nerwica. Powiedziała że objawy nerwicowe to ma każdy i że przyczyn moich wątpliwości będę przepracowywać na terapii. Zdołowałam się... Może ja naprawde nie chcę, nie kocham..tylko się zmuszam, coś sobie ubzdurałam... Czy Wy też macie myśli że nie chcecie być już ze swoimi 2 połówkami? Jak wtedy reaguje Wasz organizm i jak to się odbija na relacjach? -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Carlos Ja myślę że Ty chłopie za wiele od siebie wymagasz!Chciałbyś czuć, kochać, przezywać...a jesteście daleko i nie macie jak budować ze sobą bliskości, relacji... Nie możesz zweryfikować swoich lęków i obaw bo jej przy Tobie nie ma. Gdyby była- z czasem pewnie byłoby Ci łatwiej. Poza tym widzę u Ciebie podobną do mojej cechę- romantyzm. Chciałbyś wzniosłości, miłości jak z bajki, pewności całe życie. Tak się nie da... Wątpliwości ma każdy, ale nie każdy je przezywa tak jak my, nie u każdego przybierają one postać obsesji... Im bardziej ich nie chcesz, im bardziej sie ich boisz, tym mocniej Cię gnębią. Z czasem kiedy je racjonalizujesz i przyzwyczajasz, to ich brak jest również powodem do zmartwień... Bo skoro ich nie ma to może nie zależy? Ja myślę że jest w nas baaardzo dużo ukrytego strachu- że nie mamy szans, prawa do tego żeby być w pełni i na długo szczęsliwymi, że nam się to nie uda, że na to nie zasługujemy... No bo skoro innym np. w naszej rodzinie się nie udało, to niby dlaczego nam ma się udać? Trudne jest to wszystko bardzo... Nigdy nie jesteś niczego do końca pewien, za każdą myślą idą kolejne, koło się napędza... Ale nie można przeżyć tak całego zycia. Trzeba się uczepić jakiejś pozytywnej myśli i jej podporządkować resztę, starać się cieszyć z tego co mamy wbrew wszystkiemu... Wiem jakie to trudne. Kiedy moja choroba nie była w takim rozchulaniu jak teraz, przez 7 lat radziłam sobie z moim kochaniem/niekochaniem... Troszczyłam się, cieszyłam na powroty mojego Kotka, gotowałam obiadki, spędzałam z nim każdą wolną chwilę...a i tak wątpiłam... I nagle kiedy poczułam że kocham...zapragnęłam uciec...o ironio... Momentami brak mi sił. Były takie sytuacje, że już jedną nogą byłam u mamy...Miałam w sobie nagły impuls działania, czułam że muszę coś zrobić, zburzyć, zniszczyć... Czułam że kocham, chcę, a nie potrafię...Bezsilność, totalna bezsilność... Trzymały mnie wtedy myśli...że będę tego bardzo żałowała, że nie można się tak łatwo poddać po 12 latach. Pomagały też momenty wytchnienia-chwile kiedy patrzyłam na niego i czułam że jest taki cudowny, taki przystojny, taki kochający... Ma trudny charakter-jest uparty i zamkniety w sobie, ale kocha mnie-okazuje to i udowodnił nie raz! Nie wiem jak to będzie jak teraz wróci do domu- bardzo się tego boję...ale codziennie piszę sms-y. Wczoraj kiedy zadzwonił-uśmiechałam się sama do siebie. -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Mam identycznie...Kazdy nowy facet w otoczeniu to potencjalne zagrożenie...że się zakocham, że się coś posypie w moim związku... isabella- czy Ty gdzieś byłaś ze swoim problemem- psychiatra, psycholog? Chyba nie jest u Ciebie tak źle skoro pracujesz...bo ja po ostatnim napadzie dostałam zwolnienie od psychiatry i przykazanie- jak najmniej stresu. Biorę leki, ale średnio pomagają... -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Witajcie... Z niezbyt dobrym humorem do Was piszę... Przedstawiałam Wam swoją historię...w momencie życia który jest dla mnie trudny- bardzo trudny... Śmierć synka, potem kolejne pogrzeby...-teraz poważny kryzys w małzeństwie. Myślałam po tym co przeczytałam u Was na forum, że jestem jedną z Was, że ktoś to naprawde wnikliwie przeczyta i choć spróbuje odpowiedzieć mi na pytanie czy to nn... Sami wiecie jak ważne jest kiedy ktoś potwierdza to, co nam chodzi po naszych umęczonych głowach... Nie doczekałam się konkretnej odpowiedzi... i mój lęk narasta. Po poniedziałkowej terapii usłyszałam że mam się nie sugerować czyimiś wypowiedziami... I rozwaliło mnie to kompletnie... Moze spróbuje wypunktować moje wątpliwości, może tak będzie łatwiej na nie spojrzeć i ocenić czy są prawdziwe czy to tylko wymysł mojej chorej głowy... 1. Epizod depresyny 7 lat temu po tym jak koleżanka stwierdziła że nie kocha swojego chłopaka- ja od razu uznałam że pewnie ja też. Od tamtej pory ciągłe wątpliwości, które doprowadziły do rozstania. Zeszliśmy sie po pół roku. Wątplwości zostały 2. Po drodze schiza że jestem lesbijką, potem że jestem chora psychicznie, potem, że jestem złym człowiekiem i będę złą matką 3. Ciągłe zastanawianie się czy kocham czy nie, szukanie argumentów za tym, że to miłość 4. Interpretowanie każdego błedu jako niekochania, każdego dobrego zachowania jako kochania 5. Przyjmowanie do siebie każdego objawu który jest u innych, strach kiedy słyszę o rozwodach, rozstaniach 6. Narastanie negatywnych myśli, ktore prowadzą do wycofania, oporu wobec męża 7. Po nakręceniu maksymalnym moich wątpliwości chęć ucieczki przed mężem, zaczęcia wszystkiego od nowa. 8. Układanie czarnych scenariuszy 9. Trudności w wyobrażeniu sobie przyszłości 10. Objawy somatyczne: drżenie rąk, ucisk w klatce piersiowej, lęk, utrata apetytu, obnizenie nastroju Czy myślicie że moja chęć ucieczki w rzeczywistości jest chęcią ucieczki przed samą sobą, przed trudnościami, przed wątpliwościami którymi jestem zmęczona? Czy to źle, ze kiedy już naprawde nie mam siły, dopuszczam do głosu racjonalne argumenty, typu: NIE MOGE ODEJŚĆ, BO TO TYLE LAT, NIE MA SENSU ZACZYNAĆ WSZYSTKIEGO OD NOWA, BEDE TEGO ZAŁOWAŁA, Z KIMŚ INNYM BEDZIE PODOBNIE... Mam wrażenie że we mnie jest konflikt pomiedzy tym, że kocham męża, ale brak mi motyli, uniesień, namiętności...Trudno żeby ona była po 12 latach związku...ale może moje dzieciństwo pełne negatywnej adrenaliny (ojciec alkoholik) sprawiło, że mi są potrzebne ciągłe intensywne emocje. Poza tym jestem perfekcjonistką, wszystko musi być idealne. Stworzyłam sobie pewnie obraz idealnej siebie i idealnego związku...a to nigdy takie nie będzie... A może ja naprawde nie chcę z nim już być??? Tylko dlaczego bym się tak przejmowała? Po co szukałabym pomocy? Najłatwiej byłoby uciec, ale pojawia się u mnie wtedy opór, żal, poczucie, że przecież się kochamy... Już raz uciekłam tych kilka lat temu. Bawiłam się, spotykałam z kimś innym, wątpliwości minęły... Pewnie ten schemat nasuwa mi się teraz kiedy jest ze mną źle... Napiszcie proszę co myślicie. isabela terapeuta nie doradza...Raczej wyciąga wnioski z tego co mówisz...Mój mi powiedział, że przyszłam do niego ze skutkami CZEGOŚ co dopiero trzeba odkryć, że problem leży gdzie indziej...ale poszukiwanie go to terapia długoterminowa... której się bardzo boję. Boje sie ze okaze sie ze moja relacja z męzem to jakieś chore mechanizmy, które mną sterują, a których nie jestem świadoma, że wszystko się rozsypie... carlos pytałam wczoraj terapeutę o wolne miejsca. Mają listę oczekujących. W związku z tym są w stanie zaproponować jedynie 10 nieodpłatnych sesji + 3 diagnostyczne spotkania. Potem musisz się przenieść do innego ośrodka lub kontynuować prywatnie. Pozdtawiam Was i zyczę spokoju. Czekam na Wasze odpowiedzi -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Ja właśnie dziś wybieram się na terapię... Chciałabym porozmawiać na temat mojej ewentualnej nn... Ogromnie się martwię... Bo skoro nerwica jest jakimś wewnętrznym konfliktem (tak piszą), to ja się boję że to jest konflikt pomiędzy nie kocham/nie chcę... a powinnam/chcę mieć rodzinę/nie chcę zawieżć... Napawa mnie to olbrzymim lękiem... Co Wasi terapeuci mówili o tych wewnętrznych kofliktach? Tłumaczyli Wam to jakoś? Przcytałam w jakiejś książce, że neurotycy stosują różne mechanizmy- m.in wypierania i racjonalizacji. Ja rzcywiście jak mi się pojawia jakaś myśl głupia, czarna, lękliwa, to z nią dyskutuję, tłumaczę samej sobie że tak nie jest, wyszukuję argumenty przeciw niej...a potem się denerwuję, że to na siłe, że sztuczne, że zbyt racjonalne... Jak jest z Wami? carlos zadzwoń tam koniecznie i zacznij terapię jak najszybciej. Daje dużo nadzieji i siły choć jest ciężka. Dasz radę! -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Ale tu cisza panuje... Ja mam dziś ciut gorszy dzień... jakiś wewnętrzny strach że sobie nie poradzę, że ten stan nigdy nie minie... Jak mnie chwyta to znów nie chce mi się nigdzie wychodzić, ściska mnie w żołądku i okropnie trzęsą mi się ręce... A nie baliście się nigdy, że chcemy być idealni, mieć dobre, poukładane życie i dlatego na siłę ciągniemy związki, żeby nie wyszło że się poddajemy, zmieniamy partnerów itp? Ja się tym bardzo martwię... Tylko z drugiej stronyu mnie nie raz miałabym powód żeby odejśc, a nie chiałam... Dopiero teraz jak mi coś znów "odbiło" to jest we mnie chęć ucieczki...Już teraz mniej, ale pierwsze myśli doprowadzały mnie do szału...Miłego dzionka -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Kochani... Jestem tu nowa...Potrzebuję Waszego wsparcia. Wiem że jest Wam okrooopnie ciężko...ale proszę Was...spójrzcie na moją historię na moment i podpowiedzcie mi czy Waszym zdaniem to nn? Jak już pisałam wcześniej nikt mi nigdy tego nie zasugerował. Przeczytałam Wasze historie i przejrzałam się w wielu z nich jak w lustrze! Wesprzyjcie jeśli macie siły... agucha jak czytam to co piszesz, to od razu nasuwa mi się spostrzeżenie, że tak bardzo się boisz że coś może zepsuć Twój związek, że to przed czym uciekasz Cię goni... To czego się boimy jest dla nas bardzo realne... Trudniej wyobrazić sobie pełnię szczęścia i radości. To normalne że jeżeli się czegoś boisz, to konfrontacja z źródłem lęku wywołuje reakcje somatyczne. Boisz sie że sie zakochałas, więc kiedy go widzisz, czujesz ścisk żołądka i inne objawy. Miałam bardzo podobnie jakieś 3 lata temu... Powiedziałam sobie wtedy..."I co z tego jeśli się naprawde zakochałam?...i tak chce być z moim facetem...jak sie zakochałam, to sie odkocham..." i jakoś przeszło... trzymaj się mocno -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
carlos chodzę na terapię do stowaryszenia. Narazie były to 2 spotkania diagnostyczne. Zaczynam terapię psychodynamiczną. Moja terapia jest nieodpłatna. Sprawdzcie czy w Waszych miastach nie działają stowarzyszenia, w których można przejść terapię nieodpłatnie. U mnie w Szczecinie jest kilka takich miejsc. U mnie ani psychiatra ani terapeuta nie wspomniał nic o nn...bo w sumie nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to moje ciągłe analizowanie i wewnętrzna rozmowa z samą sobą od rana do wieczora jest jakimś istotnym objawem. Myślicie że u mnie to też nn? chciałabym, zeby tak było...zeby ta moja chęc ucieczki i wątpliwości wynikały własnie z choroby a nie z tego ze nie kocham albo nie chcę... Dziwne jest to bardzo. Kiedy nagle poczułam że kocham, uznałam że chcę odejść... Myślę, że może jestem już po prostu zmęczona tym ciągłym analizowaniem i zastanawianiem się nad każdym szczegółem. Poza tym ja oczekuję że po 12 latach nadal będzie cukierkowo, motylkowo i różowo..a tak się przecież nie da... Najłatwiej byłoby teraz odejść...ale w kolejnym związku z czasem byłby ten sam problem... Czy Wy też tak macie, że jak nakręcą Was mocno Wasze czarne myśli, to odbija się to na Waszych relacjach z partnerami, wycofujecie się, nie macie ochoty się przytulać, czujecie się obco i sztucznie? Ja tak mam i przypominam sobie wtedy jak było wcześniej...i czekam, że znów tak będzie... Są takie momenty, że CHCE i NIE CHCE!!! po prostu CHCIAŁABYM ZNOWU CHCIEĆ!!! macie tak? Czy to naprawde nn czy ja może naprawde nie chce i nie kocham? Jakie to wszystko trudne jest... isabela ja też się często zastanawiam jak to będzie jak się rozstaniemy, co z naszym psem itp... Ale sądzę że to te czarne myśli nas nakręcają...Ja mam takie wrażenie że to wszystko od nich się zaczyna...że to one powodują że się odsuwamy, wycofujemy... Ja jak się ostatnio nakręciłam, to naprawde byłam już jedną nogą u mamy... I wtedy spojrzałam na mojego M. i pomyślałam że przecież ja tego nie chcę, że przecież nie żałuje ze za niego wyszłam. teraz wszystko widzę w czarnych barwach, widzę same jego wady, nie mogę się przemóc...A jeszcze 2 miesiące temu spędzałam z nim każdą chwilkę, gotowałam obiadki, skakałam wkoło niego... Te cholerne czarne myśli... -
Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?
zagubiona82 odpowiedział(a) na pikpokis temat w Nerwica natręctw
Witam Was wszystkich serdecznie... Nie mogę uwierzyć kiedy czytam Wasze posty... Wiele z nich oddaje moje stany i samopoczucie. Piszę do Was z nadzieją na zrozumienie i wsparcie... Postaram się w skrócie (będzie ciężko) opisać swoją sytuację. Liczę na Wasze uwagi, rady, opinie...choć wiem, że nik mi tu diagnozy nie postawi. Chodzę do terapeuty (byłam odtychczas 2 razy), byłam też u psychiatry ale teraz dostrzegam, że może nie szło to w tym kierunku, w którym powinno. Mam 29 lat i jestem mężatką od 2,5 roku. Z moim mężem jestem od 12 lat. Pierwsze problemy zaczęły się u mnie ponad 7 lat temu. Dotąd byliśmy nierozłączni... I nagle pod wpływem jednej rozmowy z koleżanką, która powiedziała, że nie kocha swojego faceta, zaczęłam się zadręczać myślami że ja chyba też nie... Załamałam sie, nie chciałam żeby tak było. Chciałam znów czuć spokój i kochać... Moje myśli galopowały. Z dnia na na dzień pod wpływem tych złych emocji zaczęłam się odsuwać od mojego M. Po pół roku rozterek typu "kocham", "nie kocham"...rozstaliśmy się. Spotykałam się z kimś innym, ale M. się starał, nie pozwalał o sobie zapomnieć...i wróciliśmy do siebie. I moje wątpliwości powróciły... Chciałam spędzać z nim czas, okazywałam mu troskę i czułość, nadal podobał mi się jako facet, ale nie było już tak samo... Kazdy objaw pozytywny- kocham, każdy negatywny- nie kocham... Ciągła analiza w mojej głowie. Po drodze było myślenie o tym, że może jestem lesbijką, że może jestem chora psychicznie... Jednak wciąż chciałam być z moim M. Po jakimś czasie wzięliśmy ślub. Bardzo tego chciałam. Nadal się troszczyłam, nadal czekałam na jego powroty z pracy...i wciąż wątpiłam, wciąż myślałam... Przestałam analizować i naprawde poczułam ze kocham kiedy zaszłam w upragnioną ciążę. Wierzyłam w Nas, w naszą miłość... Niestety nasz synek urodził się w 26 tygodniu i zmarł na naszych rękach... miesiąc później powiesił się mój kuzyn (to już 3 samobójstwo w mojej rodzinie). I wszystko wróciło... Znów gonitwa myśli że nie kocham, że nie czuję...a jak w końcu poczułam że kocham...to znów stwierdziłam że nie chcę już z nim być... Ciagle myślałam o odjejściu od męża... Przecież to chore! Kocham i chcę odejść! Moje myśli stawały się coraz czarniejsze, w końcu nie mogłam wytrzymać z nim w jednym pomieszczeniu, dręczyło mnie że skończę jak inni w mojej rodzinie, że nigdy nie będę szczęśliwa.... Znów się odsunęłam, nie miałam ochoty na niego patrzeć, nie miałam ochoty się przytulać. Przestałam jeść i spać, cała się trzęsłam, suchość w ustach, ból w mostku, lęk... Teraz jestem na zwonieniu lekarskim, biorę asertin od 2 tygodni, ale narazie efektów nie widać... Zdarzają się momenty, że patrzę na męża i myślę ze poszłabym za nim na koniec świata, że kocham go bardzo i chcę z nim być...ale już wiem z góry ze zaraz przyjdzie znów lęk i stres i dół i poczucie bezsensu nasego związku... Powiedzcie kochani czy myślicie, że po prostu nakręcają mnie złe myśli i dlatego się tak odsuwam, chcę uciec...może nie przed nim tylko przed tym stresem, lękiem...bo z nim jest związany??? Wciąz się czegoś boję, wciąż wątpię czy będę kiedykolwiek szczęsliwa... I nie potrafię wyobrazić sobie przyszłości...jakbym jej nie chciała, jakbym się jej bała... Napiszcie co sądzicie. Pozdrawiam wszystkich