Skocz do zawartości
Nerwica.com

noemi06

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez noemi06

  1. Kiedys tez ktos opiowiadal mi o schizofreni i przestraszylo mnie to jak bardzo czlowiek moze sie zmienic pod wplywem jakiejs choroby psychicznej. Jak o tym uslyczalam to troche do siebie to dopasowalam i jeszcze bardziej sie tego balam, nadal boje. Depresje lekowa mam stwierdzona przez psychiatre. Skonczyly sie wizyty diagnostyczne i 26.07 mam kolejna wizyte u psychiatry. Mam nadzieje, ze zaczne jakas terapie, uslysze cos konkretnego bo momentami czuje juz taki bol psychiczny, ze zadaje sobie tylko pytanie ile jeszcze wytrzmam. Na dodatek mam chlopaka, ktorego bardzo kocham i ciagle nie moge sie pogodzic, ze moze cos sie popsuc przez takie cos... A mozesz dokladniej mi powiedziec o bracie?
  2. i tak w wiekszosci zalezy wlasnie od mojego nastawienia i wytrzymalosci psychicznej...
  3. to ja wiem i ciagle staram sie przebywac z ludzbi zeby sie nie izolowac. bylam u lekarza i stwierdzil ta depresje lekowa...skonczyly sie wizyty diagnostyczne i teraz bedzie leczenie, ale wiadomo szukam juz wszedzie pomocy. wszystko robie zeby nie brac juz na starcie tabletek tylko samodzielnie z tego wyjsc...
  4. Mam podobny bardzo problem... Od stycznia mam rozne leki, czuje dziwne odrealnienie, ale jesli chodzi z tymi uczuciami... Wczesniej wiedzialam,ze cos czuje do mojego chlopaka. Gdy zaczal powstawac moj problem zaczelam czuc coraz wieksza beznadzieje i jakby to wszystko do nieczego nie prowadzilo. Wydawalo mi sie nijakie i wgl nie mialam na nic ochoty. Gdzies w glebi jednak ciagle cos do niego czuje i w najwiekszym dolku kierowalam sie myslami, ze nie dam temu zniszczyc tego co razem zbudowalismy bo ciagle czuje potrzebe bliskosci z nim. Wiele razy mialam ochote powiedziec, ze nie mam juz sily i wszystko przeminelo, ale kiedy lepiej sie czuje wszystko nabiera kolorow i znow chce z nim spedzac czas itp. Tak samo jak i Ty mam mysli, ze nikt nie moze mnie pokochac i nie jestem tego wszystkiego warta. Zauwazylam jednak, ze kiedy czuje ta obojetnosc do niego, to rowniez do reszty otaczajacych mnie ludzi. Wszystkiego mi sie odechciewa i najchetniej bym sie odciela. Ogolnie mam stwierdzona depresje lekowa...
  5. Mialam/ mam cos podobnego i w najwiekszym stopniu pomaga mi to, gdy sama sie zmobilizuje, a nawet czesto zwyczajnie sie zmuszam do wyjscia z domu. Od jakiegos czasu tez zaczelam pracowac nad dystansem do samej siebie i wszystkich, którzy mnie otaczaja. Na to co mi sie nie spodoba biore nawias zeby sie zbytnio nie przejmowac. Dobre jest tez wyliczenie sobie swoich dobrych cech aby znac swoja wartosc i wiedziec o tym,ze nie jestes od innych w niczym gorszy. Umiejetnosc smiania sie z samego siebie tez wiele daje. Jesli doznasz jakiegos niepowodzenia, glowa do gory i pomysl tylko, że kazdemu sie zdarza! Uciekanie od ludzi z powodu braku tematow lub lekow nie jest najlepsza droga. Wlasnie powinienes sie jeszcze bardziej w to pchac aby moc to wszystko przelamac i przekonac sie, ze nie patrza sie wszyscy na Ciebie jakos krzywo na kazdym kroku. Jesli ktos cos skrytykuje, to sie usmiechnij i idz dalej przed siebie! Wiem,ze latwo mowic, ale sama dlugo nad tym pracowalam i jest mi teraz juz latwiej pozdrawiam
  6. Od stycznia nie moge sie uporac z lekami, natretnymi myslami samobojczymi i to najgorsze...poczuciem odrealnienia. W styczniu i lutym kompletnie nie wiedzialam co sie ze mna dzieje. Chodzilam po domu z pokoju do pokoju cala zaplakana. Poczucie odrealnienia sprawialo, ze zaczelam sie bac czy faktycznie to co sie dzieje wokol mnie ma miejsce i czy wszystko robie w pelni swiadomie. Zaczelam sie bac nawet wlasnych rodzicow. Kiedy mama podawala mi jakies tabletki ziolowe na uspokojenie (bo jeszcze nie bylo wiadomo co mi jest) wmowilam sobie,ze chce mnie nimi otruc i wszyscy spiskuja przeciwko mnie. Kazdego dnia, zaraz po przebudzeniu plakalam wystraszona faktem,ze nadal dziwnie sie czuje i jakby niecalkowicie kontaktuje. Zaczelam opuszczac szkole poniewaz balam sie wyjscia z domu i kontaktu z ludzmi. Wszystko mi sie wydawalo dziwaczne...jakby bylo snem, z ktorego nie moge sie wybudzic. Kiedy udawalo mi sie udac do szkoly z racji na to,ze byl jakis wazny sprawdzian, nic nie pamietalam z tego co sie uczylam i ledwo docierala do mnie tresc zadania. Teraz jestem z tym juz 6 msc-y i kazdej nocy ide spac z nadzieja, ze kiedy sie obudze wszystko bedzie juz normalnie... jednak ciagle przezywam zawod i czuje silny bol psychiczny. Przez jakis czas mialam dzien w dzien mysli samobojcze i nie widzialam juz dla siebie pomocy. Poczucie bezpieczenstwa w domu i bycie z rodzina nie wystarczalo mi. Ciagle czulam sie sama z tym wszystkim i tak jest do teraz. Kilka dni temu mialam ostatnia wizyte diagnostyczna u psychologa i niebawem dowiem sie jaki maja plan dzialania. Dwa razy pytano sie mnie czy nie chce pojsc do szpitala psychiatrycznego, ale odmowilam. Wydaje mi sie,ze kontakt z ludzmi chorymi na jeszcze inne przypadki moze mi bardziej poglebic moj stan... Bralam przez jakis czas asertin, ale to praktycznie nic nie dawalo, moze bylam minimalnie spokojniejsza. Pozniej bralam citabax i mianasec, ale one tylko poglebialy moj stan i sprawialy, ze czulam jeszcze wieksze odrealnienie. Odstawilam wszystko i staram sie samodzielnie z tego wyjsc. Ciagle czuje do wszystkiego niechec i obojetnosc. Mam chlopaka i ledwo udaje mi sie utrzymac nasz zwiazek. Bardzo mi na nim zalezy i jest miedzy nami uczucie, lecz stan nie pozwala mi na swobodne okazywanie ich. Czuje sie strasznie ograniczona i zamknieta w sobie. Chce robic tyle rzeczy, ale strach i poczucie beznadziei na nic mi nie pozwala. Do wszystkiego musze sie zmuszac i czerpie minimalna satysfakcje z tego co uda mi sie wykonac. O moich objawach moglabym pisac bez konca... Licze na pomoc z Waszej strony, ktora obecnie jest mi bardzo potrzebna!
×