Witam. Psychiatrycznie leczę się prawie 4 lata, no ale to nie istotne. Od dwóch miesięcy gorzej się czuję. Mam bardzo obniżony nastrój, a od dwóch tygodni towarzyszą mi myśli samobójcze. W ten poniedziałek wieczorem połknęłam kilkadziesiąt tabletek uspokojających z nadzieją, że się nie obudzę. No ale stało się inaczej, jak widać żyję. Dobry znajomy kazał mi iść do mojego lekarza psychiatry i powiedzieć o tym zdarzeniu. Więc poszłam, opowiedziałam lekarzowi o moim poniedziałkowym incydencie i o tym, że mam ostatnio straszne myśli samobójcze, i że się boję, że w końcu mi się uda odebrać sobie życie. Cóż, mój lekarz podał krótką odpowiedź, uwaga cytuję: TAKIE ŻYCIE, MUSI PANI RADZIĆ SOBIE SAMA. JEST PANI W TAKIM WIEKU, ŻE TE MYŚLI BĘDĄ WYSTĘPOWAĆ. I to ot cała pomoc mojego lekarza. Skoro psychiatra nie chce mi pomóc, to do kogo mam zwrócić się o pomoc? Zaznaczam, że miałam trzy letnią terapię indywidualną i kilka grupowych, ale mimo to moje stany depresyjne wracają. Nie wiem co mam robić. Bardzo się boję.