Skocz do zawartości
Nerwica.com

sach

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez sach

  1. ok dzieki;) co do pracy i ofert to przeciez pisalam ze on pracuje. tylko zimą inaczej a latem inaczej bo ma swoj interes rodzinny taki w sumie - roslinki. mają ziemie i rózne roslinki kt.potem jak urosną wszsytkie sprzedaja i w sumie kasy starczy na zime zeby nie pracowac. widomo ze roboty jest duzo, ojciec mu awantury robi codzien bezpowodowo, wiem ze to moze przytloczyc ale bez pzresady.

    to cos takiego:

    byla inna pora roku(nie pracowal z ojcem w roślinach) - mial 100 pomyslow na siebie, cos sie nie udalo?-"etam dorobie gdzie indziej" i wracal z kasa i byl uszczesliwiony. wiedzial ze mozna zawsze drobne grosze pozyczyc i oddac jutro. sam sobie zainwestowal w swoje szklarnie i sie cieszyl ze ma wlasne u taty na ziemi wreszcie itp itd. ze jak tu zle sie pracuje to mozna i tam i jeszcze gdzies. w sumie dozo planowal, pewnie tez i to takie puste gadanie - le byl ogromnym optymistą i to jest kontrastem.

     

    zrobilo sie cieplo zaczal sie zajmowac roslinkami - wwszytko bez sensu jest. jak mu poweim ze gdzie indzie moze pracowac jak tak tego nienawidzi raptem to powie ze "on sie nie nadaje do niczego." albo ze z duzo zainwestowal zzeby sie teraz w polowie wycofac. w sumie cokolwiek sie nie powie to znajduje pesymistyczny argument. jedyne co jeszcze go jakos obchodzi, w sensie ze rusza emocje jakostam budzi to jego dziecko oraz ewentualna zazdrosc o mnie,zeby sie tylko nikt nie zblizal i mu nei zabral. na tym koniec.

     

    [Dodane po edycji:]

     

    w sumie wiesz nie wpadabym na to, zeby o drobne rzeczy prosic kt wiem ze potrafi.to dobry pomysl:) bede pytac o to w czym wiem ze jest dobry i moze poradzic mi np.

  2. nie wchodzi w gre - i nic na to nie poradze, przeciez go nie zaciagne na sile. Ale wiem ze moge motywowac i wspierac - tylko jak? Jakie to sa czyny by pomoc komus sie motywowac? romowa? prosby czy co, rozbawianie? nie mam pomyslow juz;/ kiedy mowilam ze moze ja powinna odejsc skoro on sie tak zschowuje to tylko poweidzial ze fsktycznie on mnie rani ze jest do dupy takiej dziewczynie zycie zmarnowal ze mms odejsc..a za chwile dodaje ze jak chce to ok, ale ze on musi miec kontakt ze mna taki sam i moc sie spotkac jak znajdzie czas... o ten czas sie klocimy tez, bo praca praca..a mieszk w inym miescie wiec musi miec dzien dwa wolne calkowicie by przyjechac i zostac na noc(nie da rady wpasc przeciez na godzine przed snem). no i tego czasu nie znajduje tylko siedzi w swoich roślinach.. tzn ze ja mam czekac d ojesieni az urosna i sprzeda? hehe na to wyglada, nie da sie go zmotywowac choc mowi ze przy mnie sie uspokaja..ale ze nie przyjedzie majac mao pry sobie w portfelu wiec trzeba czekac :/

    wiesz jest zle ale wiem ze moze byc gorzej i to mnie pociesza ze np. pracuje choc(a moze lepiej jakby tego nei robil skoro to przes to ze robi to czego nie lubi teraz? heh)..no ale cos robi prawda.. nie tnie sie, nie ćpa nie upija przed snem itp.ale mowi straszne rzeczy i nei da mu sie wyjsnic..ze ja NIE ZERWE Z NIM od tak ani z powodu pieniedzy czy odleglosci..z to wlasnie te zschowani mnie oddaaja, anie problemy jakie sobie wyimaginowal.

  3. wiem ze podobne watki byly ale nie znalazlam tam odpowiedzi dla siebie.. bo lekarz/terapia itp nie wchodzi w gre.. Moj facet ma depresje, nie bede opisywac szeregu zachowan bo w sumie zauwazylam sa takie jakie definiuje slowo "depresja" w wikipedii. Dodam ze towarzyszy mu tez nagle obnizenie samooceny(prawie do zera), i apatia. On pracuje sezonowo(wiosna lato) i w sumie to sie zaczelo dokladnie gdy zaczal pracowwac;/ Mowi o problemach rodzinych w domu,mial problemy finansowe,ze jakies awantury itp, sam mowilze m depresje i wszystko widzi na czarno..ale myslalam ze to wykręt jakis wobec zobowiazan co do mnie..ale juz wiem ze to rzeczywiscie jakies zalamanie. To inny czlowiek zupelnie.

     

    Kiedy mowi straszne rzeczy o sobie nie wiem juz jak reagowac. Kiedy pocieszam i tlumacze mu ze nie jest tak zle z nim i wymieniam zalety i argumentuje - on i tak znajdzie powod by wyszlo ze jest beznadziejny i jego zycie jest marne. Ze nie ma pieniedzy(to najczestsze) i ze w dodatku mi niszczy zycie swoją bezwartoscia i niemoznoscia dania mi tego co dac facet powinien wg niego(i tu znow chodzi o chec posiadania pieniedzy wasnego domu itp itd). Ja stara sie pocieszac, mowie ze przeciez nie wszsytko naraz. ZE kazemu podwinąc nmoze sie noga, teraz mial klopoty finansowa i wyszedl wiec moze byc tylko lepiej, krok po kroczku. i niech nie mowi ze np nie bedzie miec zimą na paliwo do mnie jak teraz bo przeciez to duzo czasu do tej pory znow bedzie ok. Ale on jakby tego nei slyszal co ja mowie, ajak mu sie poprawia t na chwille sie posmieje a potem znowu dolina. Nie wiem jak mam mu pomoc, bo nawet na czulosc stal sie jakis zobojetnialy, albo mowi ze po co on ma starac sie jak zwsze w tej znajomosci - skoro ja go i tak rzuce w koncu. malo co go interesuje wszsytko jest bez sensu bo "i tak sie bie uda". Czasem Nie mozna go zmotywowac nawet do wizyty, zrobienia sobie dnia wolnego dla mnie od roboty - naet gdy mowie mu ze nie musi miec pieneidzy, przeciez ja chce z nim pobyc a nie z prezentami i nie bede zla ze nie zbierze mnie gdzestam np na jedzenie. Bo zplacenie z cos z mojej str odpada - on nie pozwala mi na to:( Nie dal nawet mi wynajac hotelu na noc "bo kobiets nie bedzie placic za niego". Wszystko zakrecone wokol pieniadza, a potem spotegowane gadaniem tym ze on jest do nieczego i zyc nie powinien.. Wiem ze mozna czasem dac mu kopa do dzialania w jakis zdecydowany sposob ale ja nie chce mu psychicznych wstrząsów jakichs robic bo boje sie.

    Mnie boli to, kocham go i nie rzuce kogos bo ma jakies zalamanie przejsciowe, ale ja tez mam uczucia i cierpie gdy on mowi o tym jakim jesni niby dnem.. nie wiem jak reagowac jak traktowac. moze ktos z depresjs powie mi, czego oczekiwalby w takiej sytuacji od partnera? Zeby polepszyc i pomoc wyjsc muz tego

×