Nie wiem czy powinnam tu pisac... szukam odpowiedzi na pytanie "jak zyc"... czy w ogole warto. Mam 20 lat i nie widze szansy na to, zeby moje zycie wygladalo kiedys normalnie. Nie wiem czy jestem na dnie, bo z calego serca chcialabym zyc i poszukiwac szczescia. Ale wiem, ze nie moge. Moj problem jest tak glupi... Cena mojego zycia to 1700zl. Za tyle w najblizszym czasie zamierzam to zycie sprzedac. Wiem, ze nie jestem w stanie uzbierac tych pieniedzy. Wiecie jak straszne jest zycie kiedy nie mozna podarowac drugiemu czlowiekowi usmiechu...? To zycie nie ma sensu. Moj usmiech to wlasnie to 1700zl. Gdybym miala te pieniadze... moze w koncu znalazlabym prace. Moze... jest tyle mozliwosci. Tyle czasu mialabym na spelnianie marzen. Powiedzcie mi jak mam zyc? Jak do konca zycia ukrywac twarz przed ludzmi, siedziec w domu i prowadzic najnudniejsze instnienie jakie moge sobie wyobrazic? I... jak zostawic rodzine? Ja tego naprawde nie chce. Ja po prostu musze.
