Skocz do zawartości
Nerwica.com

jombo

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jombo

  1. Hej Myślę, że brak zainteresowania światem wynika z odziedziczenia tego od rodziców, a oni mogli to przejąć od poprzedników. Podobno można to przerwać (czytałem książkę: "Toksyczni rodzice"). W moim przypadku dobrym było wyjechanie za granicę na 4 miesiące - tam gdy musiałem "walczyć o przetrwanie", być samodzielnym, doceniałem wysiłek i chciało mi się żyć. Teraz do życia motywuje mnie wiosna, fotografia, sport (podczas biegania wydzielają się endorfiny - poprawiają nastrój). Indywidualnie mogę powiedzieć, że mam syndromy dda (dorosłe dzieci alkoholików). Kiedy zacząłem tam chodzić (spotkania dda, bezpłatne, jest grupa samopomocowa), w sumie po pierwszym spotkaniu byłem wniebowzięty. Nigdy nie byłem na tak szczerej rozmowie, ludzi byli tak otwarci, ze bylo mi b. dobrze. Ja tez sie wypowiedzialem - poprawilo mi to nastroj, ze sie wysililem. Dlatego tam poszedlem bo mialem nt temat wiedze z radia, internetu, ze to mnie dotyczy. Dlatego warto szukac rozwiazania, literatury! Mialem dobry dzien i poszedlem. Skutkiem jest to, ze czuje teraz chec bycia, rozmowy z innymi ludzmi. Przez jakies 2 tygodnie zle sie czulem kiedy wieczorem nie spotkalem sie z kims. Teraz nawet rozmawiam z mamą, nie musze isc gdzie indziej. Przelamalem sie. Z ojcem alkoholikiem jest jeszcze ciezko, ale napisalem do niego list, gdzie poinformowalem go ze mnie bardzo boli jego choroba. To mi troche pomoglo.Nawet czasem nie potrzebuje isc na spotkanie dda, bo mi jest dobrze odpoczac, poczytac, posluchac muzyki. Daje sobie czas, lenie sie, mimo ze nie podejmuje pracy zarobkowej, ale szukam. CIagle mam zmiany nastroju, ale ostatnio zauwazylem, ze "dołek" ma sens. Np aby w nim poczuc sie lepiej odezwalem sie do mamuśki. Zakochalem sie w dziewczynie, ktora tam poznalem. Wysilam sie zeby sie z nia spotkac, ale pozniej czuje sie b. dobrze w jej towarzystwie. Wysilam, bo ciagle przedkladam innych potrzeby nad moje - pracuje nad tym i wymagam od innych. Wazne jest aby im to komunikowac, gadac, nie atakowac, mowic o wlasnych uczuciach. Pomaga mi refleksja, zatrzymanie, modlitwa(modle sie swoimi slowami). Jak jestem w Kościele zaczynam od regulki, ale zaraz wlacza mi sie "stop", ze marnuje czas i zaczynam mowic do Boga, dopuszczam mysl, ze zabierze ode mnie troski. Wybieram miejsca, gdzie czuje sie bezpiecznie, gdzie jest mi dobrze, staram nie trwac gdzies gdzie czuje ból.Tzn np w pracy (u rodzicow) robie sobie przerwe, bo nie moge wytrzymac obecnosci pijanego ojca. Łatwiej mi kiedy mysle, ze robie cos nie tylko dla siebie. Staram sie pamietac, ze ktos potrzebuje pomocy. Ostatnio od tego odszedlem, ale przez poczatkowy czas, kiedy to robilem dawalo mi to b. duzo radsci. Kazdego wieczora pisalem plusy i minusy, tzn wydarzenia z czego bylem zadowolony, a co mi nie wyszlo. Koncentrowalem sie na malych sukcesach. Rzecz polega na tym aby sobie przypomniec zdarzenia dnia i uprzytomnić, że były fajne momenty. Teraz twierdzę, że przyjaźń jest niezastąpiona, tzn moje zwierzanie się z problemów to jest to. W zamian ja słucham też. Wystarczy być, czuć czyjąś obecność, puścić sygnał do kogoś, smsa. Czasem ulga jest chwilowa, ale bywają chwile, że pamięć o tym trwa długo.Raz doprowadzilo mnie to do łez. Wlasnie łzy są "smaczne". Lubie plakac. Dobrze jest miec psa. Dobrze jest wyjechac, chociaz na jeden dzien, przejechac sie samochodem, posluchac jego silnika, przyżądzić posiłek, wystawić wszystko na stół i zacząć robić jedzenie, powoli dosypywać przypraw aby byla taka kombinacja, ktora nam odpowiada, nam indywidualnym, bo kazdy jest inny. Czytam John Eldredge-"Dzikie serce". Mniam książka, pdf do ściągnięcia z chomikuj.pl Dowiedzialem się,że mam prawo robić to co czuję, że jestem normalny, bo normalność to odnalezienie tego co mi dał Bóg i wykorzystywanie tego (np lubie jechać w środku dnia do lasu z aparatem, mimo "oczu wsi" (to jest mojej imaginacji, że ludzie na mnie patrzą i mówią "co ty robisz"), że powinienem teraz pracować). Skoro nikogo nie krzywdzę w tym momencie to uważam to za dobre, korzystne dla mnie. Nasz stan ducha czesto wywiera wpływ na ciało, np złość powoduje bóle brzucha, głowy. Warto wiec zacząć z drugiej strony, aby poprawić nastrój: ruszać sie, ćwiczyć w domu, rozciągać się, biegać, skakać, robić pompki - wtedy wpływam na stan ducha, czasem skutecznie, albo nie, ale próbuję. Dla poprawy humoru oglądam dobre zdjęcia (digart.pl, slucham muzyki shoutcast.com, lastfm.pl, czytam nerwica.com, czytałem "pełnia życia pełnia człowieczeństwa" J. Powell, Pismo św., J. Twardowski "tylko miłość się liczy", "Ukryte dzieciątko z medjugorie", "Dzikie serce", "Tektonika uczuć", "Wielka przygoda życia" A. Glass (krótko, systematycznie o aspektach życia-przyjaźń, praca,...), allegro.pl Co do psychologa, to ostatnio odwołałem z nim spotkania. Zastanowiłem się i uznałem, że nie mogę być jak pokorne ciele i potrzebuje kogoś bardziej przygotowanego do rozmowy, i wymagającego tego ode mnie. Mam to szczęście, że nie brałem leków, że dane mi bylo zacząć od leków naturalnych o których tu wspomniałem. Teraz odpocznę i idę jeść (raczej coś na słodko, powoli, aby się delektować). Pogody ducha!
×