Skocz do zawartości
Nerwica.com

czarna megi

Użytkownik
  • Postów

    89
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez czarna megi

  1. choruje na depresje od 3l. i lecze sie ale mam ostanio dziwne inne objawy, jestem nerwos do tego stopnia ze nie panuje nad soba i jak ktos mnie skrzywdzi jestem wstanie udezyc a taka nie bylam. nie moge jezdzic autem bo czuje sie tak jakbym miala eksplodowac, jakby jechalo auto z 200kl, na godzine. dusi mnie na zakrecie chociaz maz jedzie powoli to ja czuje sie jak na bardzo szybkiej karuzeli. i czuje ze lece do tylu i niemoge sie zatrzymac niczego zlapac i wtedy brakuje mi powietrza. musze nagle stanoc, wysiasc nawet do tego stopnia ze otworze drzwi podczas jazdy. mam problemy ze spaniem . wszystko mnie irytuje nawet koldra, potem rano, wkurza mnie telewizor, to ze nieposprzatane, ze ja jestem zerem, nikim a tak burzy sie we mnie ze mialabym ochote cos rozwalic, i potem placz. u lezarza czy w urzedzie jak stoje w kolejce to niewytrzymuje zaraz nerwy , strach leki i niewytrzymuje musze wyjsc i przez to nawet niepoczekam na ta wizyte. jak macie takie objawy i wiecie od czego sa, pomozcie mi, powiedzcie prosze. moje gg6608291

  2. kasja, moj byly màz,tez jest alkoholikiem socjopatà i przypuszczam,ze schizofrenikiem nieleczonym do tej pory..przezylam pieklo.Ale uwierz mi,mozna wszystko zmienic :smile: mam 35 lat,6 lat temu poznalam cudownego mèzczyznè z ktorym ulozylam sobie zycie i jest dobrze,spokojnie,normalnie.Pamiètaj nigdy nie jest za pozno na zmiany,masz dopiero 36 lat i cale zycie przed sobà!!naprawdè.Z nerwicà walczylam 9 lat.od pol roku mam spokoj,myslè,ze lèki zwiàzane z moim bylym malzenstwem juz nie powrocà.. kasja, walcz moja droga nie poddawaj siè!!

    kasja, tam naprawde mozna zmienic swoje zycie, tak jak juz pisalam od rodzicow alkoholikow po meza drugiego mialam z nimi pieklo. tez mnie bil, nawet zmuszal to wspolzyc za pomoca kopania i tluczenia mnie po twarzy. ale od dwuch lat jestem wolna, on siedzi. a poznalam wspanialego faceta i jestem z nim po slubie od roku. i mam 4 dzieci. trzeba sie odwazyc na krok do przodu!!

  3. ech.. megi to jeszcze z czasow z podstawowki. mam malgosia na imie a nauczyciel z geografi mowil na mnie megi, i tak zostalo w szkole, a ze mialam dlugie ciemne wlosy to koledzy zaczeli na mnie mowic czarna megi.. i to tak mi sie przypomnialo

  4. jaa jestem sama ze swoja choroba, i niemam tak nikogo tu w lodzi a nieumiem sobie pomodz sama. pisalam o sobie na forum, lecze sie na depresje, mam 28l. przeszlam bardzo duzo w zyciu, i te wszystkie problemy mi sie nawarstwiaja i ja juz pekam, sama sobie nieradze. moze ktos pomoze mi jakos to przejsc, wyrzalic sie . mam jeszcze taka nadzieje ze ktos sie znajdzie

  5. moja historia zaczyna sie tak. mieszkalam od dziecka w domu jednorodzinnym z starszym bratem, mama i tata. tata pil, mama pracowala, ja majac 5l. musialam obierac ziemiaki, rabac drzewo, palic w piecu. zaczela sie szkola podstawowa, nie mialam przyjaciol gdyz wszyscy znali mojego tate, tulal sie pijany na ulicy i pod szkola. bil mnie nawe na ulicy przy wszystkich. moj brat tez od dziecka znecal sie nademna. nienawidzilam wracac do domu. wiekszosc czasu bylam w szkole, bylam wysportowana jezdzilam na mecze na konkursy, zdobywalam medale dopoki nie mialam wypadku na w-fie i wyladowalam w szpitalu z biodrem w gipsie. potem obie nogi mialam chore, lezalam w szpitalach nie moglam chodzic, rozpoznali mi zapalenie stawow................. lezalam w szpitalu po pare miesiecy, nikt mnie nieodwiedzal, mama tez nie tata pil a brat mial mnie gdzies. bylam samotna. tata bardzo pil codzien bil mame i nas, znecal sie nade mna psychicznie i fizycznie. moj brat tez znecal sie nade mna, mama zaczela popijac. jak bylam w 8 klasie, wyszlam ze szpitala na przepostke do domu to widzialam tate w domu podpitego ostatni juz raz jadl zupe i pocalowal mnie w polik i wyszedl. w nocy go niebylo i mama nastepnego dnia wziela mnie i brata do cioci na dzialke, tam mama popila ostro jak wracalismy wieczorek to przed domem stala babcia czekala na nas. musielismy jechac na kom,ede bo tam byl moj tata, okazalo sie ze mama musiala rozpopznac zwloki a poszla tam taka pijana i kazali jej na drugi dzien przyjs. poszla i tak to byl tata. w nocy pil z kolegami przy stole u kolegi upil sie i upadl, jego znajomy chcial by moj tata wyszedl z jego domu, ale tata nie mial sil ruszyc sie wiec zlapal kolega za sznurek od kurtki i wycignal go na dwor udusil go potem zawolal mleczaza co wozi mleko i wsadzili go na woz i wywizli do rowu ,przykryli liscmi. tata mial 4 promile we krwi. po tym moja matka odrazu zaczela sie bawic z facetami, pic jeszcze ojca niepochowala a ju szalala. ja plakalam i nieumialam sie odnalesc. lezalam jeszcze pare razy w szpitalu na nerki te nogi. moj brat zaczol jezdzic z moja mama ,pic z nia a mnie wyzywaki i bili. wiec ja uciekalam z domu na pare dni. potem poznalam chlopaka zakochalam sie i zaszlam w ciaze. moj chlopak bardzo kumplowal sie z moim bratem. mama szybko zalatwila slubm ..ja niechcialam slubu ale zmusili mnie. po slubie mieszkal z nami moj maz, ale on z bratem pili, kradli, brali narkotyki a ja bylam najgorsza musiala sprzatac gotowac. jak miala 6miesia ciazy to brat wurzuci mnie z domu. poszlismy mieszkac do niego rodzicow tam jak urodzil sie syn zaczely sie ostre awantury i wyprowadzilismy sie, wynajedlismy mieszkanie, maz pracowal potem zaddal sie znowu z moim brate, nie przychodzil na noc nie dawal pieniedzy, bylam glodna i moj syn, raz jeszcze jak mieszkalismy u mnie to wracalam wieczorem do domu,wchodze do pokoju a tu moj maz lezy na podlodze a na nim moja matka gola. wpadlam w furie i pobilam matke. poznalam tam takiego faceta starszego ode mnie. on mi pomagal dawal mleko mojemu synowi, jak postanowilam zostawic meza. to znalazlam sie sama z dzieckiem na reku na ulicy. bezdomna. przygarnol mnie do siebie ten starszy kolega i zamieszkalismy. opiekowal sie m,na i synem. i tak zaczela sie nastepna milisc. wzielam rozwod, a potem slub z ty, urodzilam drugiego syna i corke. na poczatku dobrze nam bylo nie pil dbal o dom, dzieci podworko. jak urodzila mi sie corka to maz zapil, poszedl na leczenie a ja zostalam sama z trujka dzieci bez srodkow do zycia. jakos dalam rade jak wyszedl to dlugo nie pil ale nasze relacje pogorszyly sie. zrobilam sobioe zabezpieczenie zeby nie zajs w ciaze ale i tak zaszlam z corka druga. wtedy chcialam sobie zycie odebrac, probowalam roznymi sposobami usunac ciaze, maz nie wspiera mnie, nie pracowal przestal zajmowac sie dziecmi, i ja urodzilam jak urodzila sie ta corka to maz rozpil sie szybko spadl na dno. zaczol wynosic z domu zaczol mnie bic, i zmuszac do wspolzycia bo jak nie to mnie bil. mialam dosc, dzieci to wszystko widzialy. az 4.07.22007r, pobil mnie, skatowal, dusil na oczach dzieci ja stracilam swiadomosc, a moi symowie wywarzyli okno i krzyczeli o pomoc o policje bo tata zabil mame. bil mnie tak przez godzine az przyjechala policja i karetka. jego zamkneli a mnie opatrzyli i nie moglam isc do szpitala bo nie mial kto zostac z moimi dziecmi. mialam zlamana kosc policzkowa,nos, zmasakrowana twaz, i nogi, plecy, rece. rano przyj3echali z opieki i zabrali mnie z dziecmi do domu samotnej matki a jego wyposcili. dobijal sie jezdzil za mna ,chcial mnie dorwac, mowil ze teraz to mnie zabije wydzwanial. zrobilam obdukcje i coraz gorzej ze mna bylo. nie mial kto mi pomodz nie mialam i nie mam nikogo, poprsilam sad o pomodz i dzieci 19.07.2007r zabrali mi do domu dziecka przed plockiem 100kl z tad a ja zajelam sie leczeniem poszlam tez do psychiatry bo niechcialo mi sie zyc. wszystko stracilam, dom, meza, dzieci zostalam sama jak pale, a bylam z nim 8l. poznalam takiego kolege tez starszego ode mnie to on mnie bardzo wspieral. zalozylam sprawe o rozwod i alimenty. to moj przyjaciel jezdzil tam ze mna. potem byly maz wydzwanial do mnie bral mnie na litosc ze on sie zmieni, poprawi zebym dala mu sznse i byla z nim, wiec tam jezdzilam zaszyl sie ale przepijal, jak bylam tam w naszym domu to niemoglam sie pozbierac, wszystkie wspomnienia, bicia picia, gwaltu i brak dzieci. nie wytrzymalam i wyjechalam na miesiac do niemiec. moja matka wszysko wiedziala ale niechciala mi pomodz nawe nie znala moich core. jak wrocilam do polski nie mialam gdzie mieszkac mama mieszkala wtedy na dzialce i pozwolila mi tam z nia i jej mezem tam byc. ale oni codzien pili, mnie namawiali, matka moja namawiala mnie bym spotykala sie z roznymi facetami dla seksu, dla pieniedz, ale ja nie bo nieuwazam takich zeczy, nikogo nie mialam kto mnie wsparl. no oprucz tego przyjaciela. on mial zone z ktora byl juz 25 i dorosla corke. nagle znalazlam sie wszpitalu i mialam operacje, byl przy mnie tylko przyjaciel. spotykalismy sie pomagal mi jedzil ze mna do moich dzieci.poznal moja matke i chcial mnie z tego wyrwac. pieknego dnia oswiadczyl mi ze odszedl od zony i poprosil bym z nim zamieszkala i byla w wynajmowanym mieszkaniu. zgodzilam sie. wiec zamieszkalismy, przeszlam kolejne operacje, matka moja bardzo sie wtracala i nawe chciala sie przes[ac z nim co mnie wkurzylo, po roku mieszkania postanowilam wziasc slub z nim. i tak bylo, zaczelo nam sie ukladac ja uspokoilam sie troche. jezdzilismy i jezdzimy co tydzien do dzieci a jak ja sie lepiej czuje to zabieram je do domu na 2-3tygodnie. rok temu mialam nastepne operacje,na kolana tez, ponad rok chodzilam o kulach. zaczelam tez sie leczyc na depreje, maz jezdzil tam ze mna i wie co mi jest ale nie umie tego zrozumiec. mnie zreozumiec. wsumie 3miesiace temu przeszlam11 operacje teraz grozila mi nastepna ale sie wstrzymali. poznalam nowych ludzi, myslalam ze sa uczciwi ale zawiodlam sie, obgadali mnie, okradli, falszywi. wtedy zrobilo mi sie bardzo przykro. calymi dniami jestem sama w domu, maz moj pracuje od 5 rano do 20 a ja obolala sama w domu. odseparowalam sie od ludzi. czuje sie samotna niezrozumiana. olana, i skrzywdzona, nie mam do kogo sie odezwac z kim pogadac, tak zeby zrozumial moj bol, moj strach, moje problemy i depresje. jestem zalamana,, nie chce mi sie zyc dalej robic cokolwiek dalej, placze, jestem berdzo rozchwiana i nieszczesliwa, wydaje mi sie ze ja nigdy nieznajde przyjaciela osoby ktora mnie zrozumie. ja jak mam napady to tylko za wszystko winie siebie. i dwa razy juz chcialam odebrac sobie zycie, uwazalam ze jak mnie niebedzie to innym ulzy i bedzie spokoj bo ja czuje sie tylko ciezarem, niepotrzebnym smieciem, albo do wykorzystania mojego dobrego serca. dzis zaczynam znowu uwazac ze to wszystko moja wina, ze niema sensu ciagnac i piac sie dalej bo i tak nic z tego niebedzie. nie moge skupic sie na telewizorze czytaniu na niczym. mysle o dzieciach o tym ze te glupie choroby wykanczaja mnie, ze nie ma szans bym czula sie lepiej.nie znajde bratniej duszy. to wszystko nie ma sensu. kocham bardzo moje dzieci,wiem ze one tez mnie. ale ja nie jeste dobra matka, to moja wina ze one tam sa, teraz jestem sama maz w pracy, .... moja matka kupila od nas samochod bo jej maz zdaje na prawojazdy, nie zdal dwa razy, nawet jak idzie na kursy to pije przed wsiadaniem do auta ze 4 kieliszki. po podwurku tez jezdzi pijany i popsul samochopd. matka do mnie wydzwania zadzi mna i chce moim mezem, wpierdziela sie w moje zycie a pije codzien normalnie meline ma w domu, smrud, i wydzwania do mnie ze ja musze jej pomodz i moj maz, ona niedlugo traci prace i mowi mi ze ja ja bede musiala zywic. ona mnie niekocha, nigdy niekochala, ani moje dzieci jej wnuki, dla niej liczy sie pieniadz, materializm i picie i bardzo jej zalezy by mnie zniszczyc, nigdy nie byla u mnie w szpitalu a mialam ciezkie stany, te operacje, zapalenie otrzewnej, prawie bylam na tamtym swiecie. nie to ja nieinteresuje. nawe zabrala sobie do domu zabawki moich dzieci. bo moja znajoma dala dla mojch dzieci zabawki i matce dala, miala mi matka podac a ona zadzwonila ze mi nie da bo ona wezmie je sobie do domu, i tak robi rozstawia wszedzie u siebie w domu zabawki, z miskami spi. ona ma duzy problem psychiczny, raz jej powiedzialam ze jes chora to nie... byla awantora i ja nahgorsza. teraz jak ona dzwoni do mnie np. wczoraj i ja tak bardzo che jej powiedziec co doi niej czuje i mysle, ze mam dosc ze niechce by sie wtracala do mnie i meza. zeby zostawila w spoikoju mojego meza, bo wydzwania do niego, ze mam juz meline w domu i niebedzie mna rzadzila, ale ja jak tylko podniose sluchawke staje mi klucha w gardle i milcze nie umiem jej nic powiedzie tylko przytakuje. dzisiaj pewnie tez zadzwoni pijana rozkazywac i wykanczac mnie. moj maz prosi bym sie odsepareowala od niej bo widzie ze ja sie zalamuje po jej gadce, ale ja prubuje i nieumiem. nie mam z kim o tym porozmawiac, zeby mnie ktos wspar. ja juz wiecej nie bede probowala, udalo mi sie to tu napisac o sobie. chociaz jak to pisze toplacze bardzo. ne wirze ze dla mnie cos sie poprawi juz bedzie coraz gozej ja z chorub niemoge wyjsc, , ciagle chodze obolala i zdesperowana... a naprawde szukalam pomocy u ludzi i nic

  6. szukam bratniej duszy, przyjaciela. bo w tej chorobie jestem sama. i nie radze sobie w zyciu. mam 28l. wyszlam ponownie zamaz, mam 4 dzieci i bardzo choruje. przeszlam juz 11 operacji i nie chce sie to skonczyc. poprostu ja sobie nie radze

  7. Tak pytam z Ciekawości jak się skończyło i czy się skończyło?

     

    Jednocześnie niestety nie mogę się zgodzić, że Twój chłopak Adalina może powiedzieć nic mnie to nie obchodzi, nie mój problem. Pewno kiedyś jednak byli sobie bliscy, ona cierpi i pewno Wasze starania by coś z tym zrobić wynikają ze zwykłej ludzkiej potrzeby by nie być przyczyną jakiegoś nieszczęścia. Ty nie jesteś tu odpowiedzialna. Przecież nie wchodziłaś w ich związek. Ale Twój chłopak jak można się domyślać zapewne kiedyś coś jej obiecywał. Może ona liczyła na coś co będzie trwać wiecznie. Można mieć nadzieję, że jakoś to sobie wyjaśnili.

     

    Ale to co piszę wyżej to osobna sprawa. Każdy jest sam odpowiedzialny za swoje postępowanie i swoje wybory. To co powinno się w tej sprawie obecnie zrobić najlepszego to inna sprawa. Wydaje mi się, że wszyscy wyżej dobrze Wam radzą. Całkowite odcięcie się.

     

    Polina ja nie wiem czy chęć rozmowy z lekarzem wynikała z potrzeby by zabronił jej dzwonić, raczej chyba by jakoś dobrze, bez negatywnych uczuć rozwiązać ten problem i pomóc tej dziewczynie dojść do siebie i ułożyć sobie życie bez Was. Ale czy to coś da to nie wiem. Przecież lekarz pewnie dobrze wie co się dzieje i o telefonach.

     

    IceMan - wszczynanie kroków prawnych może dopiero rozkręcić machinę. Nie sądzę by Adalina dążyła do spotykania się z byłą swojego chłopaka po sądach i zaogniania sprawy. Raczej odwrotnie.

     

    Może tylko poradzę, że jak w każdej delikatnej i trudnej sytuacji warto sobie postawić wyraźne granice i spokojnie o nich mówić. Przecież nie możecie żyć w trójkącie nie?

    ja tez jestem tego samego zdania,ze nie ma co uciekac, bo to nic nie daje i jak ktos ucieka to widac ze sie boi. trzeba pokazac soba ze nieinteresuje mnie to co sie z nia dzieje. rozeszli sie i juz, teraz to wy twozycie pare i wy oboje musicie sie o to starac zeby nikt wam tego niezakluci. ja wiem to z wlasnego doswiadczenia i to jeszcze niedawno. ja rozeszlam sie z moim mezem, wynioslam z domu wraz z dziecmi i tez mi wydzwanial ze on beze mnie nie da sobie radyz ze pije i zabije sie jak ja niewroce do domu. prubowal tak i prozba i grozba i podsylal znajomych by do mnie dzwonili i namawiali mnie lub grozili mi ze mi tak dowala ze ja sie niepozbieram. na poczatku ja panikowalam mialam dosc. przyjezdzal pod dom gdzie mieszkala. wyzywal i prosil i pil. az wkoncu zdalam sobie sprawe ze nie tedy droga bo jak on widzial czy slyszal moja reakcje na niego ze ja zalamuje sie ze denerwuje mnie on to wtedy on sie bardzo cieszyl i zaczelam odbierac i mowilam niebedziemy rozmawiac, na poczatku wydzwanial a z 30 razy dziennie a ja traktowalam go olewajaco. mowilam nie mamy o czym gadac i wylanczalam sie. i tak prubowal az mu sie znudzilo, i jego szlag trafil bo ja niereagowalam na niego i dawal sobie spokuj. zobaczyl ze juz nie ma na mnie wplywu, ze nieinteresuje mnie to czyn on jak mowi sie zabije, nie wtargnal nigdy sobie na zycie, i ja wiedzialam ze on wie co robi i to on odpowiada sam za siebie. tak jak ta dziewczyna, ona wie co robi, co mowi, straszy was ale to tylko szantaz, jakas pruba zeby wrocil. ona da sobie rade jak obydwoje pokazecie ze jej ze jej podchody i proby nie maja zadnego znaczenia dla was, ze nieinteresuje was i jego co ona robi ze wy zajmujecie sie soba i dbacie o wasz zwiazek. bo wierz mi ze taka sytuacja pomiedzy wami moze niechcacy skonczyc sie zle dla ciebie i jego., nie daj sobie soba i chlopakiem manipolowac. on tez niech tak pokaze. ja ci radze nie zajmuj sie nia, nieinteresoj sie jak ona sie czuje, wogole zebys nie wiedziala co z nia i on zeby tak postepowal, bo jak bedziecie sie obca osoba zajmowac to wam sie rozwali wszystko, a to teraz wasz zwiazek nie jej i niech ona nieuczstniczy w nim. wyobaz sobie ze ten moj byly dal mi spokuj a potem ja lezalam w szpitalu zastrzeglam na izbie prz. zeby nikomu niepodawali nic o mnie a ja bylam po operacji i on mnie znalazl i wpad na oddzial do mnie z awantora. wiec ja stanowczo wstalam i wywalilam go grozadz policja. na drugi dzien przyszedl i to samo, wiec ja mowilam mu spokojnie ale stanowczo.tz. asertywnie ze niema na co liczyc, niewzruszy mnie. plakal bil glowa o sciane darl sie ale ja caly czas stalam i niereagowalam. wiec prosil mnie zebym dala mu chociaz 1 procet szansy. a ja ze nie nawet pol, zadna nadzieja nic, noi sam wkurzony wyszedl. byl sszokowany moja postawa. nie mozna takim osoba pokazywac furtki powrotnej. nie warto jest psuc sobie psychike i zwiazek taka osoba. ona ma gdzies co wy czujecie! ty sama musisz zadbac o swoje zdrowie ten moj tez pil potem dalej spal na ulicy spadl na dno zaczol krasc i odwalac a teraz siedzi. ale ja mam spokoj, nie kluce sie z mezem, bo przez niego bylego ja z mezem niemoglam sie dogadac. czasami zeby komus pomodz trzeba ta osobe zostawic samej sobie, niech sama zastanowi sie nad soba i zobaczy ze jest sama ze ten jej byly niereaguje i ona nie ma szans. a takto ona robi sobie nadzieje ze moze na litosc go wezmie. pisalas ze ona boi sie podjechac do domu jego, wiec ja mysle ze tez balaby sie i nie zrobi sobie krzywdy, w sensie samobojstwa. cholera jak ja sie rozpisalam. dajcie spokoj. przepraszam...

     

    [Dodane po edycji:]

     

    Tak pytam z Ciekawości jak się skończyło i czy się skończyło?

     

    Jednocześnie niestety nie mogę się zgodzić, że Twój chłopak Adalina może powiedzieć nic mnie to nie obchodzi, nie mój problem. Pewno kiedyś jednak byli sobie bliscy, ona cierpi i pewno Wasze starania by coś z tym zrobić wynikają ze zwykłej ludzkiej potrzeby by nie być przyczyną jakiegoś nieszczęścia. Ty nie jesteś tu odpowiedzialna. Przecież nie wchodziłaś w ich związek. Ale Twój chłopak jak można się domyślać zapewne kiedyś coś jej obiecywał. Może ona liczyła na coś co będzie trwać wiecznie. Można mieć nadzieję, że jakoś to sobie wyjaśnili.

     

    Ale to co piszę wyżej to osobna sprawa. Każdy jest sam odpowiedzialny za swoje postępowanie i swoje wybory. To co powinno się w tej sprawie obecnie zrobić najlepszego to inna sprawa. Wydaje mi się, że wszyscy wyżej dobrze Wam radzą. Całkowite odcięcie się.

     

    Polina ja nie wiem czy chęć rozmowy z lekarzem wynikała z potrzeby by zabronił jej dzwonić, raczej chyba by jakoś dobrze, bez negatywnych uczuć rozwiązać ten problem i pomóc tej dziewczynie dojść do siebie i ułożyć sobie życie bez Was. Ale czy to coś da to nie wiem. Przecież lekarz pewnie dobrze wie co się dzieje i o telefonach.

     

    IceMan - wszczynanie kroków prawnych może dopiero rozkręcić machinę. Nie sądzę by Adalina dążyła do spotykania się z byłą swojego chłopaka po sądach i zaogniania sprawy. Raczej odwrotnie.

     

    Może tylko poradzę, że jak w każdej delikatnej i trudnej sytuacji warto sobie postawić wyraźne granice i spokojnie o nich mówić. Przecież nie możecie żyć w trójkącie nie?

    ja tez jestem tego samego zdania,ze nie ma co uciekac, bo to nic nie daje i jak ktos ucieka to widac ze sie boi. trzeba pokazac soba ze nieinteresuje mnie to co sie z nia dzieje. rozeszli sie i juz, teraz to wy twozycie pare i wy oboje musicie sie o to starac zeby nikt wam tego niezakluci. ja wiem to z wlasnego doswiadczenia i to jeszcze niedawno. ja rozeszlam sie z moim mezem, wynioslam z domu wraz z dziecmi i tez mi wydzwanial ze on beze mnie nie da sobie radyz ze pije i zabije sie jak ja niewroce do domu. prubowal tak i prozba i grozba i podsylal znajomych by do mnie dzwonili i namawiali mnie lub grozili mi ze mi tak dowala ze ja sie niepozbieram. na poczatku ja panikowalam mialam dosc. przyjezdzal pod dom gdzie mieszkala. wyzywal i prosil i pil. az wkoncu zdalam sobie sprawe ze nie tedy droga bo jak on widzial czy slyszal moja reakcje na niego ze ja zalamuje sie ze denerwuje mnie on to wtedy on sie bardzo cieszyl i zaczelam odbierac i mowilam niebedziemy rozmawiac, na poczatku wydzwanial a z 30 razy dziennie a ja traktowalam go olewajaco. mowilam nie mamy o czym gadac i wylanczalam sie. i tak prubowal az mu sie znudzilo, i jego szlag trafil bo ja niereagowalam na niego i dawal sobie spokuj. zobaczyl ze juz nie ma na mnie wplywu, ze nieinteresuje mnie to czyn on jak mowi sie zabije, nie wtargnal nigdy sobie na zycie, i ja wiedzialam ze on wie co robi i to on odpowiada sam za siebie. tak jak ta dziewczyna, ona wie co robi, co mowi, straszy was ale to tylko szantaz, jakas pruba zeby wrocil. ona da sobie rade jak obydwoje pokazecie ze jej ze jej podchody i proby nie maja zadnego znaczenia dla was, ze nieinteresuje was i jego co ona robi ze wy zajmujecie sie soba i dbacie o wasz zwiazek. bo wierz mi ze taka sytuacja pomiedzy wami moze niechcacy skonczyc sie zle dla ciebie i jego., nie daj sobie soba i chlopakiem manipolowac. on tez niech tak pokaze. ja ci radze nie zajmuj sie nia, nieinteresoj sie jak ona sie czuje, wogole zebys nie wiedziala co z nia i on zeby tak postepowal, bo jak bedziecie sie obca osoba zajmowac to wam sie rozwali wszystko, a to teraz wasz zwiazek nie jej i niech ona nieuczstniczy w nim. wyobaz sobie ze ten moj byly dal mi spokuj a potem ja lezalam w szpitalu zastrzeglam na izbie prz. zeby nikomu niepodawali nic o mnie a ja bylam po operacji i on mnie znalazl i wpad na oddzial do mnie z awantora. wiec ja stanowczo wstalam i wywalilam go grozadz policja. na drugi dzien przyszedl i to samo, wiec ja mowilam mu spokojnie ale stanowczo.tz. asertywnie ze niema na co liczyc, niewzruszy mnie. plakal bil glowa o sciane darl sie ale ja caly czas stalam i niereagowalam. wiec prosil mnie zebym dala mu chociaz 1 procet szansy. a ja ze nie nawet pol, zadna nadzieja nic, noi sam wkurzony wyszedl. byl sszokowany moja postawa. nie mozna takim osoba pokazywac furtki powrotnej. nie warto jest psuc sobie psychike i zwiazek taka osoba. ona ma gdzies co wy czujecie! ty sama musisz zadbac o swoje zdrowie ten moj tez pil potem dalej spal na ulicy spadl na dno zaczol krasc i odwalac a teraz siedzi. ale ja mam spokoj, nie kluce sie z mezem, bo przez niego bylego ja z mezem niemoglam sie dogadac. czasami zeby komus pomodz trzeba ta osobe zostawic samej sobie, niech sama zastanowi sie nad soba i zobaczy ze jest sama ze ten jej byly niereaguje i ona nie ma szans. a takto ona robi sobie nadzieje ze moze na litosc go wezmie. pisalas ze ona boi sie podjechac do domu jego, wiec ja mysle ze tez balaby sie i nie zrobi sobie krzywdy, w sensie samobojstwa. cholera jak ja sie rozpisalam. dajcie spokoj. przepraszam...

    nie chcialam tak sie rozpisac, alenapisac ze ja tez przeszlam przez to i to dlugo trwalo ponad dwa lata. ale mam spokoj.

  8. witam was. dopiero wrocilam ze szpitala. i jestem w domu nie moge sobie poradzic ze soba. nioe moge wziasc sie w garsc i cokolwiek zrobic. l;ecze sie juz od 3lat. biore teraz leki. ale potrzebuje rozmowy z kims kto rozumie moje samopoczucie. bo w domu jestem sama maz w pracy, i tak weszlam na forum. poczytalam. szukam sposobow by sobie pomodz. bo wokolo mnie nie ma takiej osoby ktora by zrozumiala moja chorobe i mnie, moje problemy. az mi sie glucho w uszach robi...

  9. witajcie dopiero dzis weszlam na ta strone i zalogowalam sie. choruje na depresje, biore leki ale dzis jestem w fatalnym stanie. jutro ide do szpitala na kolejna operacje, bedzie juz moja 12. mam bardzo chore narzady rodne i ide na wyciecie, a dzis jestem bardzo lekowa, nie daje sobie sama z tym rady. moje zycie zawala sie powoli, teraz bardzo zle sie ze soba czuje bo to jakby mieli mi wycia polowe kobiecosci. kreci mi sie od rana w glowie, musze sie spakowac, ale poprostu nie daje rady, nie moge sie zebrac w sobie i od wczoraj caly czas placze. oprocz tego szpitala mam tez problemy domowe. jestem rok po slubie z 2 mezem, mam 4 dzieci. ale na ten czas nie sa ze mna. jestem w tej chorobie sama i nieumiem sobie poradzic.

×