Moniko, nigdy nie byłem na terapii. Pewnie dlatego, że moje objawy nie charakteryzują się dużym nasileniem - głównym ich problemem jest to, że praktycznie nigdy nie mijają - ciągle czuję napięcie, niepokój, mam wrażenie jakbym się o coś martwił. Są uciążliwe ale nie na tyle, aby zmotywowały mnie do pójścia do psychoterapeuty.
Chyba ciągle wierzę w to, że sam z tego wyjdę, sporo czytam na temat mojej choroby i różnych terapiach. Tym bardziej, że obecnie czuję się o wiele lepiej niż jeszcze parę lat temu. Poprawa jest powolna ale stabilna.
W wielu miejscach już czytałem, że wybuchy gniewu są jednym z symptomów jego tłumienia. Trzymamy pewne urazy z przeszłości, które nas wyczerpują a w najmniej odpowiednich momentach je z siebie wyrzucamy - często pod wpływem błahych irytacji lub wspomnień. W materiałach na ten temat praktycznie zawsze pojawia się rada aby gniew w jakiś sposób wyrazić - poprzez uderzanie poduszki, krzyk bądź napisanie listu do człowieka, który jest źródłem naszej złości. Gniew nie jest złym uczuciem. Szkodliwe jest co najwyżej jej tłumienie i niewłaściwe, agresywne w stosunku do innych jej wyrażanie.
Jest całkiem sporo materiałów w internecie na ten temat. Wpiszcie w wyszukiwarce hasła typu "tłumiona złość", "tłumiony gniew". Przykłady:
http://www.terapia-par-wroclaw.com/artykuly_002.php
http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/DUCHOWA_SILOWNIA_beti_markowska_nieposkromienie_zlosnicy.html
http://www.zdrowapsychika.pl/artykuly.php?id=9