Nie wiem czy terapia ma sens jeżeli nie chcę zmian, poprzednim razem w II klasie liceum byłem na terapii z psychologiem, pogadałem trochę, psycholog skasował parę groszy, zamiast poprawy uzyskałem jedynie umiejętność unikania konfrontacji i tyle, jeszcze dowiedziałem się że mam ponadprzeciętną inteligencję.
[Dodane po edycji:]
Uzupełnienie:
Mam wysokie IQ, a niskie EQ. Zawsze dokąd sięgam pamięcią byłem osobą zbyt wrażliwą i nie radziłem sobie z porażką, przyjmowałem taktykę wycofywania się przez co nie miałem szans na wykształcenie Inteligencji Emocjonalnej a równocześnie znam swój potencjał związany z wysokim współczynnikiem Inteligencji "Akademickiej".
Z egzaminami dokładnie jest tak: jak mam wytyczne zakresu wymaganej wiedzy to spokojnie mogę się nauczyć, lepiej radzę sobie z egzaminami pisemnymi, jeżeli wiem że jestem dobrze przygotowany to nie stresuję się wcale ale jak mam się nauczyć w ciemno i jeszcze odpowiadać ustnie to wymiękam, stresuję się i wyłącza mi się logiczne myślenie.
Dlatego lepiej poradziłem sobie z maturą niż później na studiach (z których zresztą zrezygnowałem, uznałem że jak mam dać sobie radę na studiach to muszę wybrać kierunek związany z moimi zainteresowaniami i nie ulegać presji środowiska).
[Dodane po edycji:]
Uzupełnienie:
Za eksperymentowałem, skojarzyłem że podczas nauki do matury nie kontrolowałem czasu tylko po prostu uczyłem się a na studiach planowałem sobie "od kreski do kreski" i nauka pod presją wcale nie działała.
Wyłączyłem wszystkie zegarki w zasięgu wzroku na dzisiaj, efekty są niezłe: spokój, zanik potrzeby kontroli wszystkiego (wyłączenie się ciągłego snucia planów), skupienie się na chwili obecnej. Jutro kontynuuję.
Tylko nie wiem jak przenieść wynik moich obserwacji na normalny dzień tygodnia.