Postanowiłem się zwrócić z moim problemem do was. W latach 80-tych jak wiele polaków moi rodzice wyjechali do Niemiec w poszukiwaniu lepszego życia. Moja siostra miała wtedy 3 lata. Wkrótce się urodziłem. Z tego co wiem (a nie mogłem zbyt wiele pamiętać) żyło nam się bardzo dobrze. Po pewnym czasie mojej mamie zaczęło przeszkadzać to, że nie mogła spotykać się ze swoimi starymi znajomymi, rodziną. Czuła się ograniczona , a dodatkowym oporem była słaba znajomość języka. Wobec tego postanowiła wrócić do Polski. Przekonała mojego ojca, że dla dzieci będzie lepiej jak zamieszkają w Polsce , nauczą się płynnie mówić po polsku i poznają świat z którego się wywodzą. Tata zgodził się i obiecał, że jak tylko zarobi pieniądze natychmiast przyjedzie. Miałem już wtedy 3 lata.Wróciliśmy do Polski. I wtedy wszystko się zaczęło. Po powrocie kontakt z ojcem urwał się. Czekałem każdego dnia na telefon jednak on nie dzwonił. Mama po powrocie znalazła pracę w sklepie gdzie zarabiała 400zł. Trudno jej było mnie i siostrę utrzymać. Rozpaczona mama nie mogąc już tego wytrzymać wystosowała mu alimenty. Przyszła informacja, że ojciec jest bezrobotny i nie ma z czego płacić na rodzinę. Po jakimś czasie tata zaczął dzwonić (nie wiele pamiętam gdyż byłem bardzo mały). Pamietam miłe rozmowy z ojcem przez telefo. Po jakimś czasie przyjechał na krótki okres do Polski. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że nasza rodzina będzie tak jak kiedyś. Jednak mama bez przerwy się z nim kłóciła. I tak było juz zawsze. Za każdym razem jak przyjeżdżał była kłótnia. Ale ja pamiętam tylko tą dobrą stronę. Wspominam jak zabierał mnie na różne wycieczki, rozmawiał ze mną, uczył mnie grać w piłkę. Potem mama zgodziła się abyśmy pojechali do niego. Było wspaniale. To właśnie tam poznałem go bardziej. Za rok tez pojechaliśmy. Następny rok pojechała tylko moja siostra-na studia. Zamieszkała u taty. Mi zapewnił że kiedy będę tylko chciał mogę przyjeżdżać. Pierwszy rok nie odwiedziłem ich bo powiedzieli, że mieli ważne sprawy. Na drugi rok postanowiłem, że pojadę bez pytania. Gdy przyjechałem potraktowali mnie jak powietrze. Czułem się niechciany. Powiedziałem to mamie. Z siostrą się dogadalismy , ale z tatą już od tamtego czasu nie rozmawialismy.
Jakiś czas temu przyleciała moja siostra. Czułem, że coś jest nie tak. Przypadkowo podczas wizyty u babci od strony taty dowiedziałem się od siostry,że on kogoś ma. Zabolało mnie to tak strasznie, że nie potrafiłem się otrząsnąć.
Czemu o tym wszystkim piszę? SAm nie wiem ale nie mam nikogo kto mógłby mnie wysłuchać (poza mamą, która również ma takie stany emocjonalne co ja).
Moja przypadłość (bo nie wiem jak to nazwać) zaczęła się po wakacjach w Niemcach. Od tamtej pory stałem się smutny, nic mnie nie bawi, na kogoś śmiech reaguje smutkiem. Czuję, że moja siostra oddala się od nas i pewnego razu nie zauważy mnie na ulicy. Mimo iż mam 17 lat potrafię pokryjomu płakać. Potrafię płakać wszędzie, nawet w najbardziej niespodziewanych miejscach. Nic mnie nie bawi. Uważam, że nie ma sensu żyć, bo po co wracać do domu gdzie jest tylko mama i pustka. Dni są szare. Gdy widzę szczęśliwe rodziny zbiera mi się na płacz. Wszystko kojarzy mi się ze smutkiem. Słucham tylko smutnych piosenek. Nie mam celu w życiu, chcę o wszystkim zapomnieć.
Czy ktoś tu na forum ma podobny przypadek, proszę napiszcie co mi radzicie zrobić aby odzyskać chęć życia?