Witam,
Na początku chciałabym przedstawić swoje objawy:
Zazwyczaj jest tak, że zasypiam,a po godzinie budzę się, mam silne kołatanie serca, bół brzucha, oblewają mnie naprzemiennie zimne i gorące poty, ogarnia jakiś niewyjaśniony lęk..zazwyczaj nie jestem w stanie zasnąć do rana, czasem wymiotuję ze stesu,rano nieprzytomna idę do pracy, przez następnych kilka nocy boję się zasnąć...ta sytuacja zdarza się bez względu na dzień, pracę mam raczej spokojną, a i po wolnym dniu pełnym relaksu tak się dzieje..
Zaczęło się w zeszłym roku, w nocy miałam pierwszy taki atak..wtedy już od prawie 2 lat walczyłam z problemami żołądkowymi, najpierw stwierdzono refluks, potem nadkwasotę, leki mi nie pomagały, brzuch ciągle bolał..z tym,że wtedy zwykle spalam spokojnie, raz na miesiąc zdarzał się atak z wymiotami..postanowiłam, że przejdę na dietę, tak,bym mogła spokojnie zasnąć, nie myśląc o tym, że w nocy mogę mieć problem..funkcjonowało to do czasu..właśnie tego ataku...w końcu poszłam do lek.psychiatry, który stwierdził u mnie lekką depresję, brałam leki doxepin...wszystko dobrze fukncjonowało,dopóki brałam po 3 tabletki,mialam spokojny sen,wzrósł apetyt..po 7 miesiacach lekarz chciał, abym powoli odstawiała leki, zmienił mi je też na bioxetin, bo po doxepinie sporo przytylam,a ten mial chamowac laknienie..z tym, ze bioxetin bierze sie rano..a ja juz kladac sie do lozka mialam swiadomosc,ze nie wzielam doxepinu i balam sie co bedzie..byla nieprzespana noc i objawy jak wyzej, kolejna to samo...wycienczona wrocilam do lekarza i do doxepinu...
Chciałam zapytać, skąd u mnie taki lęk, nie mam jakiś większych problemów, mam kochającego męża, spełniam się w małżeństwie, jestem szczęśliwa, praca może nie do końca satysfakcjonująca, ale jest, niedługo zresztą ją zmieniam, powinnam się cieszyć perspektywą rozwoju i nowej pracy, a bardziej mnie to przeraża i napawa strachem..kiedyś strach przed egzaminem czy ważnym wydarzeniem nie odzwierciedlał się w reakcjach organizmu..
Jak długo mogę jeszcze przyjmować leki, co robić, żeby wrócić do stanu równowagi, zasypiać spokojnie,bez obaw,że kolejna noc będzie nieprzespana,a po niej trzeba iść do pracy..to mnie już wyniszcza...
próbowałam terapii u psychologa,ale na nic się to zdało, zresztą teraz nie mam nawet możliwości, bo w mojej okolicy to bardzo drogi interes, a nie mam pewności, że da rezultaty..próbuję sama.trening Jacobsona,trening autogenny Schultza..ale na razie marne efekty..
czy ktoś z Was cierpi na podobne dolegliwości? Jak sobie z tym radzicie?
z góry dziękuję za odpowiedź